niedziela, 2 grudnia 2012

*Le imagine - Zayn*


Przepraszam że nie ma na razie rozdziału... ale jakoś czasu nie mogę znaleźć ;/ Trzymajcie dość długi imagin z Zaynem, Harrym i Niallem ... ogółem jest w częściach ale ja wam go udostępniam w całości :D Miłego czytania /Lusiaczek
P.S. Ej a czy chcieli byście abym dodawała imaginy +18 ?? Odpowiadajcie w kom ^^

Siedziałaś i płakałaś... byłaś sama więc pozwoliłaś swobodnie płynąć łzą... Potrzebowałaś tego... potrzebowałaś także komuś się wygadać ... pozostaje pytanie "Komu?" Nie miałaś przyjaciół, trzymałaś się na uboczu... nie zawsze taka byłaś. W przeszłości, będąc mała nie interesowałaś się sprawami dorosłych, byłaś tylko beztroskim dzieckiem, otoczonym wianuszkiem znajomych... ale z czasem zaczęło się to zmieniać. Z jednej strony zazdrościłaś swojemu rodzeństwu (miałaś ich dwójkę) tego że są mali i nie mają problemów... a z drugiej strony... wiedziałaś że kiedy dorosną , wszystko zrozumieją. Chodzi o to że mieszkałaś w patologicznej rodzinie... Mieszkaliście z babcią - alkoholiczką i ojcem ćpunem. Matka starała się jak mogła, ale było jej strasznie ciężko... Dzisiaj znowu była awantura, dzieciaki były u znajomych a ty przyglądałaś się całemu zajściu... ojciec chciał uderzyć matkę ale obroniłaś ją, przez co sama oberwałaś. Następnie uciekłaś z domu z podbitym okiem... Błąkałaś się po lesie bez celu... wieczorem wróciłaś... Poszłaś do pokoju swojego i rodzeństwa,położyłaś się przytulając misia i poszłaś spać...

Następnego dnia...

" Cholera... czemu to musi być poniedziałek? " ... wygramoliłaś się niechętnie z łóżka, twoje rodzeństwo szykowało się do szkoły. Przebrałaś się w byle jakie ciuchy i udałaś się do kuchni. Zrobiłaś sobie płatki..
- Co ty kurwa masz pod okiem - zaczął ojciec. Olałaś go i jadłaś dalej...
- Języka w mordzie zabrakło?! - podszedł i zwalił miskę z jedzeniem na ziemię zbijając ja i wylewając całą zawartość na ziemię.
Spojrzałaś prosto w jego przećpane oczy...
- Zapomniałeś jak to wczoraj mnie uderzyłeś? Słabą masz pamięć...
- Jak ty się do mnie odzywasz?! - krzyknął.
Ominęłaś go i poszłaś do pokoju po plecak, następnie wybiegłaś krzycząc krótkie " wychodzę"


W szkole.

Siedziałaś z słuchawkami na uszach na korytarzu. Obserwowałaś najsławniejsze "ciacha" w szkole. tworzyli oni zespół muzyczny.... tobie podobał się tylko jeden z nich - Zayn Malik. Dech zapierał ci w piersiach gdy tylko przeleciał po tobie wzrokiem... a Harry był tym, którego nie lubiłaś najbardziej... był arogancki i myślał że mu wszystko wolno... loczek zauważył że mu się przyglądasz, uciekłaś szybko wzrokiem... za późno. Na jego twarzy zagościł wredny uśmieszek, kiwną palcem do swoich kolegów a oni posłusznie ruszyli za nim w twoją stronę. " O nie, tylko nie to..."
- Uuuu a tobie co się stało dziubasku? - zapytał Harry...
Siedziałaś cicho, z nadzieją że sobie pójdą gdy im nie odpowiesz... na marne. Znaleźli sobie ofiarę i tak łatwo nie odpuszczą.
- Halo?! Język ci ucięli? Patrzcie jaka niewychowana! Nie obraził bym się gdybyś coś powiedziała... no chyba że chodziło by o mnie... Mam nadzieję że nie wyobrażasz sobie niestworzonych rzeczach "o nas" ... za każdym razem gdy na mnie patrzysz robi mi się nie dobrze... a wiesz co? zapomniałaś pomalować drugiego oka... serio ci mówię, sexy makijaż !!
Nigdy w całym swoim życiu nie czułaś takiego zażenowania... oraz bólu..
- Ty nawet nie masz pojęcia co robisz! Dlaczego? Co ja ci zrobiłam?
- o patrzcie a jednak ma język! Co pójdziesz do tatusia się poskarżyć że ci " dokuczamy"
Ledwo co wstrzymywałaś łzy...
- Uwierz nie chciał byś mieć takiego "tatusia" jak ja... co mam ci powiedzieć? że ten "makijaż" on mi zrobił? Mam ci powiedzieć że to co ty mówisz jest przezabawne oraz zgodzić się z twoją myślą o nas? To się grubo mylisz! Nigdy w życiu nie chciała bym mieć kogoś takiego jak ty! Zadufanego z sobie palanta, który dokucza słabszym i nie potrafi dostrzec swoich błędów!
Stanął jak wryty... miałaś wrażenie że cała szkoła była sterowana pilotem i wciśnięto przycisk stop. wszyscy się tobie przyglądali... Napotkałaś wzrok Zayna... pierwsza łza uroniona. Start. Nagły szum, szeptanie, wskazywanie na ciebie palcami i śmianie się... nie dałaś rady... obróciłaś się na pięcie i ruszyłaś ku wyjściu ze szkoły.
- Teraz to przesadziłeś Styles... Zobacz co zrobiłeś! - usłyszałaś ale nie miałaś ochoty sprawdzać kto to... mimo wszystko byłaś mu wdzięczna.
Wyszłaś i udałaś się na pobliską ławkę. W połowie drogi poczółaś ciepły, delikatny uścisk na nadgarstku.
- Przepraszam cię za niego... t-to było głupie- powiedział ktoś. Zerknęłaś przez ramię i ujrzałaś go... Z bliska wyglądał jeszcze piękniej, lekki zarost ciemne brwi i te oczy...
- Zayn...- wyszeptałaś, a on obdarzył cię boskim uśmiechem...


-Naprawdę przykro mi ...- uciekł wzrokiem i wbił go w ziemię- i przykro mi z powodu twojego ojca... serio to on zrobił?
Kiwnęłaś głową
-Umm... może się przejdziemy? - zaproponował.
Nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Wpatrywałaś się tylko w jego oczy i czekałaś aż zacznie się śmiać i szydzić z ciebie. O dziwo tak się nie stało, patrzył się na ciebie wyczekująco i z nadzieją. Nie ufałaś swojemu głosowi więc ponownie kiwnęłaś głową. Kierowaliście się w stronę lasu. "Właśnie uciekam z lekcji z największym, najpopularniejszym ciachem w szkole... Ja UCIEKAM z NIM? te obydwie rzeczy były tak niemożliwe, a jednak się działy... Twoje myśli gnały jak szalone. Trafiliście na leśną polanę a nieopodal płynął strumyk usiedliście pod płaczącą wierzbą i milczeliście. Po paru minutach ciszy nie wytrzymałaś i wyszeptałaś:
- Dlaczego?...
- Dlaczego co? - zapytał zbity z tropu.
- To robisz... po co ze mną- wielką ofiarą losu tu siedzisz? Marnujesz tylko czas... jestem pewna że w szkole miał byś ciekawsze zajęcia.
Chwile siedział cicho jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
- A czemu uważasz że jesteś ofiarą losu?
- J-ja...no po prostu tak jest. nieważne...
- Chodzi o ojca?- wyszeptał po czym zaklął pod nosem -przep...
- Tak - przerwałaś mu - ale nie tylko o niego...- na marne starałaś się wstrzymać łzy... po chwili miałaś całe mokre policzki.
-Przepraszam... nie często rozmawiam o swojej rodzinie z innymi ... i jesteś pierwszą osobą przy której płacze.... przerasta mnie to wszystko powoli...- schowałaś twarz w dłoniach i łkałaś. poczułaś jak chłopak się do ciebie przybliża i obejmuje ramieniem. Spojrzałaś na niego a on starł ręką łzy z twojego policzka.
- przy mnie możesz płakać, spokojnie to nie jest złe... nie wygadam. - patrzył ci prosto w oczy. mimowolnie twoje serce przyspieszyło...- rozumiem twój ból... czasem tez tego potrzebuję, zwierz się przyjaciółce lub komuś bliskiemu, to pomoże na prawdę .- powiedział z uśmiechem chcąc podnieść cię na duchu.
- zwierzyłabym się jeśli bym takiego kogoś miała- miałaś to gdzieś co sobie pomyśli... mówiłaś dalej- niestety, na rodzinę nie mogę liczyć a matki dodatkowymi problemami nie będę obarczać... przyjaciół także nie mam, nikomu nie mogę ufać... - wylewałaś z siebie. Wstałaś i zaczęłaś chodzić w tę i  we w tę przed Zanyem.
Malik też wstał i zatrzymał cię łapiąc za ramiona
- Proszę cię, uspokój się.... Miałem taki sam problem... mój ojciec za każdą rzecz, którą źle robiłem katował mnie a moje siostry na to patrzyły... matka nie lepsza. Wiem co to znaczy przemoc w rodzinie- mówiąc to przejechał dłonią po dużym sińcu na twojej twarzy - ale wziąłem sprawy w swoje ręce...  Ty też możesz...
- Jak? Ja... taka. grh... nie, zapomnij...
- uwierz mi, jeśli chcesz mogę ci pomóc... ale wtedy nie będzie odwrotu. Owszem będzie ciężko ale razem damy radę.
To "razem" Brzmiało tak pięknie z jego ust... Nie wiedziałaś co powiedzieć ani czego się spodziewać...
- A twoja popularność? Wiesz, upadniesz trochę w "hierarchii " zadając się ze mną...
- szczerze? Sram na nich... skoro ci "popularni" mają być tacy jak Hazz to ja dziękuję... mam dość dokuczania ludziom...
- "Naprawdę?
- Tak... To jak będzie, wchodzisz to? ... naprawdę, ciężko mi jest patrzeć jak śliczna dziewczyna jest tak traktowana... - powiedział z lekkim uśmiechem.
"ŚLICZNA? c-cooo czy ja się przesłyszałam?! Tak, tak to pewnie jakaś pomyłka albo moje zwidy... okey ogarnij! " - Emocje w tobie buzowały nie wiedziałaś co robić... Spojrzałaś mu w oczy i szepnęłaś niepewnie..
- Dobrze...
- ok, umm to heh może wrócimy na te ostatnią lekcję? Mamy w szkole rzeczy... i żeby dyrektor się nie czepiał- powiedział zakłopotany.
Wybuchliście śmiechem. " Boże ja się śmieję! Nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam... on jest cudowny... iii to znaczy się cudownie na mnie działa"
Wracaliście, po drodze potknęłaś się o korzeń i Zayn złapał cię w ostatnim momencie. I już do samej szkoły trzymał cię pod rękę...

Szkoła:

Przed budynkiem stanęłaś jak wryta... "c-co on tu robi?!" ... Zobaczył cię... obczaił Zayna i ruszył szybkim krokiem w waszą stronę. Zadzwonił dzwonek i uczniowie wielką falą wybiegli ze szkoły w tym także reszta zespołu Zayna... " O nie..." Twój ojciec był już krok od ciebie,... Malik nie wiedział co się dzieje. Dostałaś siarczysty policzek...
- Cooo łajdaczysz się z jakimś lalusiem po lesie a w szkole to już nie łaska siedzieć? - usłyszałaś. I przygotowałaś się by znowu oberwać... parę centymetrów od twojej twarzy ręka ojca się zatrzymała. Kątem oka dostrzegłaś że to Zayn obronił cię przed atakiem ." o nieee nie ! Co on robi?! "
- O ty gówniarzu! - wydarł się ojciec ....
Chłopak dostał w brzuch... Zatoczył się do tyłu. Miał łzy w oczach... nie mogłaś na to patrzeć.
- Tato proszę! Zostaw go... nie rób mu krzywdy! Chodźmy do domu...
- NIE ODZYWAJ SIĘ! SAM SIĘ O TO PROSIŁ! - powiedział i znowu ruszył do ataku.
Zayn okazał się sprytniejszy, uniknął ciosu i podstawił haka twojemu ojcu. Niestety ten w ostatniej chwili złapał równowagę i walnął Malika w piszczel. Chłopak syknął i odskoczył od niego.
- To jest nienormalne! Jak pan może tak traktować córkę?! - krzyknął.
Ludzie zebrali się w kółko a chłopacy z bandu podeszli bliżej...
- NIE WTRĄCAJ SIĘ GNOJU DO MOICH SPRAW! - podbiegł do niego.
Zayn się przygotował... w odpowiednim momencie złapał ojca za bluzę, zakręcił nim i rzucił o ziemię. Następnie usiadł na nim blokując ręce i nogi...
- Tak się nie robi... to jest pana córka! Czym ona zawiniła?!
- NIE UCZ MNIE JAK MAM WŁASNE DZIECI WYCHOWYWAĆ!
Patrzyłaś na nich poprzez łzy... nie bardzo wiedziałaś co robić... poczułaś jak ktoś dotyka twojego ramienia... to był Niall, chłopak z bandu Zayna...
- Teraz już rozumiem... przepraszam- wyszeptał- Muszę ci coś powiedzieć... nie radzę ci teraz podchodzić do Harrego... jest jeszcze bardziej zły niż wtedy... nie potrafię do niego dojść... nie przyjmuje tego do świadomości co mu się mówi...
Domyślałaś się tego... kiwnęłaś głową na znak że rozumiesz...
- CO TU SIĘ DZIEJE?! PANIE MALIK, CO PAN ROBI PANU [Nazwisko.ojca] ?!
Zayn powiedział o wszystkim dyrektorowi a twój ojciec wszystkiemu się sprzeciwiał. No, nie było to zbyt wiarygodne gdyż od ojca zalatywało alkoholem. Dyrektor, gdy już z nimi porozmawiał poprosił do gabinetu ciebie. Usiadłaś na dużym skórzanym fotelu, przed biurkiem pana Maxa.
- Panno [t.i]... słyszałem już dwie wersje tego zajścia... czy mogła by mi pani opowiedzieć jak to się stało?
 Tak też powiedziałaś...
- A czemu pani znalazła się poza terenem szkoły?
- Aa... no bo... umm, nieważne.
- Nie będę się wpraszał w pani sprawy i tym razem podaruję ten występek ze względu na okoliczności. Ale jeśli zdarzy się to jeszcze raz, będziesz musiała ponieść konsekwencje. Zrozumiano?
kiwnęłaś głową.
- Dobrze... biorąc pod uwagę dzisiejszą akcję, jestem zmuszony zgłosić to na policję... To jest atak na ucznia.
- rozumiem...
- Jeszcze dzisiaj zawita u was policja,.. Ojciec został właśnie został zabrany na komisariat, więc możesz spokojnie wrócić do domu.
" Łatwo mu mówić... spokojnie... "Cała szkoła widziała jaki jest twój ojciec, Harry jest twoim wrogiem a Zayn? Pewnie nie chce cię znać.. Pożegnałaś się i wyszłaś.
Strasznie się zdziwiłaś gdy przed drzwiami zobaczyłaś Malika...
- O mój boże, nic ci nie jest ? - podbiegłaś do niego. Chłopak spojrzał ci w oczy...Następnie cię przytulił. Miałaś wrażenie że serce zaraz ci wyskoczy, albo że zaraz zemdlejesz...
-[t.i] przykro mi.. nie chciałem aby tak wyszło ale... no po prostu trzeba zadziałać. Widziałem jak policja go zabiera... mam nadzieję że nie przysporzy ci to kłopotów...
- zwariowałeś! Myślałam że on cie zabije... jemu się nie można sprzeciwiać... wiesz co... nie, naprawdę nie chcę z tym nic robić... Nie chcę patrzeć jak ktoś cierpi z powodu mojej rodziny...-
Zagłębiłaś się w jego oczach.. widziałaś w nich łzy... zaczęliście się do siebie przybliżać. Wstrzymałaś oddech, wasze usta dzieliły milimetry..
- Ja też nie... yghl weź Zayn co ty robisz serio? ona?! Ohyda... - usłyszeliście głos Hazzy. Spojrzeliście w tamtą stronę i stała tam reszta bandu. Nialler chował się za Liamem a Louis trzymał za ramię Harrego który był czerwony ze złości. - Mam rozumieć, że bardzo lubisz tę lalunie...bo nikt normalny nie rzuca się na pewną śmierć ... Oszalałeś?!
- Harry..- zaczął Zayn.
- Co Harry?! Jesteśmy w zespole, stary! Pierwsza zasada... ZERO DZIEWCZYN! Mieliśmy trzymać się razem... TYLKO my!
- Ale...
- Co ALE? Teraz masz zamiar udawać tego odważnego i jej pomóc z ojcem ta? Zapomniałeś co sam przeżyłeś? Co musiałeś znosić? Serio, jesteś tak tępy by robić to znowu? Proszę cię...
Spojrzałaś z wyczekiwaniem na Zayna. Tak bardzo pragnęłaś by był bezpieczny, żeby odszedł od ciebie i znowu zaczęli by się z ciebie śmiać... Mimo iż oznaczało by to rozpad twojego serca na miliony kawałków. Malik patrzył to na Harrego to na ciebie... w końcu zatrzymał wzrok na twoich oczach. Nie potrafiłaś nic z nich rozczytać... wyrażały tak wiele mieszanych emocji...
W końcu wyszeptał..
- Harry ja .............. -przełknął ślinę i wziął głęboki oddech-  masz rację....umm przepraszam [t,i]- miał łzy w oczach. Podszedł powolnym krokiem do swojego przyjaciela a ten zadowolony z siebie poklepał go po ramieniu. Mimo iż chciałaś by był bezpieczny, pewna część ciebie pragnęła go mieć przy sobie.
- Widzisz... on cie nie chce. Musisz radzić sobie sama. -powiedział z wrednym uśmieszkiem ale unikał twojego wzroku. Zawiedziona odwróciłaś się na pięcie i pognałaś przed siebie...
- [t.i] ! - krzyknął bodajże Niall ale nie oglądałaś się za siebie. Biegłaś co sił w nogach... "Czemu... czemu to akurat ja muszę mieć takie życie?! CZYM JA ZAWINIŁAM ?? " - myślałaś...

Kilka dni później.

Całe miasto cię szuka... nie pokazałaś się w domu od tamtej chwili... żyłaś dzięki pomocy pewnej osoby. Nie, nie był to Zayn... Niall następnego dnia po tej akcji znalazł cię i namówił byś przyjęła jego pomoc. Nie wiedziałaś czemu to robił, czemu sprzeciwiał się Harremu. Byłaś  też ciekawa czemu ten tak bardzo cię nienawidził...  Rzuciłaś kamyczkiem w okno pokoju Nialla. Po chwili chłopak otworzył je a ty wspięłaś się po żywopłocie.
- i jak tam? - zapytał ciebie
- tak sobie...
- Zayn dziś ze mną o tobie rozmawiał...
-CO? Ale nic mu nie powiedziałeś?!
-chciałem ale sie powstrzymałem... tylko że...
-że co?
- chodzi o to że przychodzi do mnie na noc...
-  cooo... miałam dziś spać u ciebie...
- wiem, i to chyba oznacza że trzeba go o tym poinformować.
-ale..
-[t.i] wiem, Harry...
- czemu on taki jest ?
- j-ja nie wiem...
- Niaaall?
-oh... no dobra. Podsłuchałem rozmowę gdy rozmawiał z Louisem... Nie jestem pewien, ale z tego  co zrozumiałem, chodzi mu o to.....- i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi...- poczekaj tu. To pewnie Zayn.. później ci powiem.
Chłopak poszedł otworzyć a ty nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. Po chwili usłyszałaś głosy zza drzwi.
- ... serio?!- Zayn.
- Tak... tylko proszę cię,,, nie spieprz tego...
Weszli. Pierwsze co zobaczyłaś to były oczy Zayna... już nie takie pełne życia jak wtedy tylko podkrążone. jego wzrok był zamglony a gdy spojrzał na ciebie zauważyłaś w nich ból oraz coś czego nie mogłaś zrozumieć.... nadzieję?
- [ t.i]- wyszeptał... Podszedł powoli do ciebie, a gdy zobaczył że nie uciekasz obiął cię...
- j-ja przeprasza.. nie chciałem aby tak wyszło. Nie potrzebnie posłuchałem się Hazzy. Boże tak się cieszę że jesteś cała...- mówiąc to oglądał cię całą chcąc sprawdzić czy rzeczywiście tak jest. Nie wiedziałaś czemu, gdy cie przytulał czułaś się jakbyś była na swoim miejscu. Jakby Zayn był tym kimś kogo potrzebowałaś... Niall przypatrywał się wam z bananem na twarzy. Usiedliście we trójkę na łóżku i zaczęliście rozmawiać. Ustaliliście że od dziś będziesz nocować tylko u Nialla, nie na dworze. Taki był warunek Zana. Z początku chciał abyś przyszła do niego, ale po zastanowieniu się stwierdziliście że nie. A to dlatego że często u niego bywał Liam i Hazza. Horan poszedł po coś do jedzenia...
- Zayn...?
- Tak?
- A jak my będziemy spać?
- Yyyy....
Przyszedł Niall z pełnym talerzem żarcia.
- Co się stało?
- A tak się zastanawiamy... - zaczęłaś
- Kto z kim i gdzie śpi...-dokończył za ciebie Malik.
- n-nie mam pojęcia... zawsze jak chłopacy przychodzili do mnie na noc to nie spaliśmy... Ale mam plan!
Podszedł do szafki i wyjął dmuchany materac - jednoosobowy.
- [t,i] ... umm będziesz zła..?
- A co?
- No bo tak się chyba składa że...
- śpisz ze mną - domyślił się Zayn. Ale nie był zbytnio tym przejęty, szczerze? Ty też nie.

W nocy.

Niall już dawno zasnął a ty z Zaynam leżeliście i po cichu rozmawialiście. Każde z was leżało po przeciwnych krawędziach materaca ale dzieliliście wspólny koc.
W pewnej chwili przeszedł cię dreszcz z zimna.
- [t.i] zimno ci?- zapytał szeptem.
- n-nie... - powiedziałaś szczękając zębami.
Chłopak się zaśmiał i po chwili poczułaś jak łapie cie w pasie i przyciąga do siebie. Gdy twoje ciało zetknęło się z jego nagim torsem od razu zrobiło ci się cieplej...
- Tak powinno być lepiej - powiedział tuż obok twojego ucha a ty sapnęłaś z podniecenia...
Malik przez chwilę zesztywniał a ty karciłaś się w duchu za ten gest. Sekundę później delikatnie cie do siebie odwrócił. Byliście tak blisko siebie aż wasze nosy się stykały. Twoje serce biło jak oszalałe a motyle w brzuchu były niemalże nie do zniesienia. Przez światło  księżyca wpadające przez okno widziałaś jego twarz. Nie mogłaś się powstrzymać i mimowolnie oblizałaś wargi. Malik uśmiechnął się łobuzersko i zetknął wasze usta w namiętnym pocałunku... Nie wiedziałaś co robić, nigdy z nikim się nie całowałaś... ale po chwili załapałaś. Jego język delikatnie wślizgnął się do twoich ust i razem z twoim rozpoczęły swój własny taniec. Gdy się od siebie oderwaliście szepnął z uczuciem
- obiecywałem ci że pomogę... i obietnicę tą spełnię- cmoknął cię - dobranoc kochana...
Zamknął oczy i przytulił cię. Nie odzywałaś się, nie wiedziałaś co robić. Wsłuchiwałaś się w bicie jego serca i po paru minutach także usnęłaś...

Wstaliście rankiem... a raczej ty i Niall. Blondyn delikatnie cię szturchnął. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś jego twarz. Ten poruszył znacząco brwiami a ty dopiero teraz zorientowałaś się o co chodzi. Byłaś wtulona w nagi tors Malika z wielkim bananem na twarzy. Mimo iż Zayn spał, widać było że i on jest szczęśliwy.
- Ohh jak słodkooo - szepnął Horan a ty skarciłaś go wzrokiem.
Delikatnie wyswobodziłaś się z uścisku chłopaka by go nie obudzić i udałaś się do łazienki za Niallem.
- jak się spało [t.i] ?
- dobrze - burknęłaś a ten się zaśmiał.
- Byliście strasznie cicho w nocy.... jak na...
- Niall! Do niczego nie doszło!
- Okey, spokojnie! Udostępniam ci łazienkę... a tu masz ciuchy. Należały one do mojej kuzynki... powinny pasować.
Kiwnęłaś głową i podziękowałaś. Chłopak wyszedł a ty weszłaś pod prysznic.
*Godzinę później*
- To co teraz? - Zapytał Niall.
- Noo... zabieram [t.i] do tego ośrodka gdzie ja się udałem z takim problemem...
- A-ale mnie nikt nie może zobaczyć! Ja nie chcę wracać do ojca...
- [t.i] spokojnie... nie pozwolę na to... - powiedział patrząc ci w oczy Zayn.
- A Harry? Właśnie Niall czemu on taki dla mnie jest?
- yyy... no booo.... ehh. Chodzi o to że rok temu pamiętasz? Wtedy co była ta zadyma że on jest niby gejem no nie? i noo.
- przejdź do rzeczy a nie omijasz temat - powiedział Zayn
- No bo wtedy cała szkoła o tym mówiła, a ty byłaś niby chora... i jak był apel poszła plota że on sie w tobie buja a czy to prawda to ja nie wiem...
- hahaha weź mnie nie rozśmieszaj! Nialler serio? Gdyby to była prawda nie robił by tak jak robi ... to jest żałosne. Musi chodzić o co innego...
-Dobra, nie marnujmy czasu... taksówka już pewnie czeka...
Pożegnaliście się z Horanem i wyszliście. Rzeczywiście przed domem czekało już auto. Malik usiadł razem z tobą z tyłu i podał kierowcy nieznany ci adres.
- Zobaczysz, damy radę! - powiedział i położył dłoń na twoim udzie. Niby to po to by podkreślić swoje słowa i podnieść cię na duchu, ale czułaś że kryje się pod tym coś więcej. Spojrzałaś mu w oczy a on obdarzył cię boskim uśmiechem.
- A co do wczorajszego wieczoru...- zaczął a ty odrazy się zarumieniłaś i uciekłaś wzrokiem. Malik złapał cię delikatnie za twarz i przytrzymał tuż przed twoją. Byłaś zmuszona na niego patrzeć... - chodzi o to że... Ehh... nie umiem tego wyrazić wprost.
Czekałaś... byłaś cierpliwa. W końcu wyszeptał ci prosto do ucha tak że jego oddech odbił  się od twojej szyi co spowodowało przyjemny dreszcz - "Po prostu zamknij oczy i rozkoszuj się Roller Coaster'em jakim jest życie." - i złożył na twych uctach gorący pocałunek. Motyle zaczęły przyjemnie "latać" w twym brzuchu a serce biło tak szybko że bałaś się że zaraz ci wyskoczy. Malik złapał swoją dłoń tam gdzie znajdowało się jego serce.
- Patrz co ty ce mną robisz... - wyszeptał. Poczułaś że jego bije w tym samym tempie co twoje... Więc także wzięłaś jego dłoń i przyłożyłaś do swojej piersi...
- Nie tylko ja działam tak na ciebie... mam wrażenie że zawału zaraz dostanę!
Zaczęliście się śmiać... Wtuliłaś się w Malika i wyszeptałaś
- Boję się... że nic z tym nie zrobimy. Że to nic nie zmieni a będzie jeszcze gorzej...
Przez chwilę milczał...
- Nie. tak na pewno nie będzie... Zobaczysz, stanę na głowię by ci pomóc.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Po co on to robi? Czemu po prostu nie odejdzie i powróci do swojego dawnego życia... Ta myśl cię dręczyła póki nie dotarliście na miejsce. Później musiałaś myśleć o czym innym.
Weszliście do dość dużego biura, za stołem siedziała kobieta w średnim wieku.
- O Witajcie! Usiądźcie - powiedziała z uśmiechem - Panie Malik ! Jak miło pana znowu widzieć !
I zaczęła się rozmowa. Opowiedziałaś o swojej sytuacji w rodzinie, problemie alkoholicznym oraz narkomanii. Nie szło ci to łatwo... to jest drugi raz gdy o tym rozmawiałaś. Gdy skończyliście pani Lucy powiedziała że zgłosi wszystkie potrzebne papiery by zapisać ojca i babcię na przymusowe leczenie... Kazała ci także udać się do domu i mieć oko na mamę i rodzeństwo. Wyszliście z jej gabinetu w niezbyt szczęśliwych humorach.
- [t.i]?
- Ohh... daj spokój... gdy pokaże się w domu jestem pewna że już z niego nie wyjdę. bynajmniej nie cała...
- nie mów tak! pojadę z tobą tam!
- ale mój ojciec...
- zaraz gdy będzie się coś dziać zadzwonimy na policję... uspokój się!
- Ale...
-Nie ma żadnego ale. - złapał cię za rękę i pociągnął w stronę postoju taksówek. wsiedliście do jednej z nich i ruszyliście do ciebie do domu...
Na miejscu niechętnie wyszłaś z auta. Zayn calutki czas trzymał cię za rękę...
- może lepiej zadzwonić? jak ojciec otworzy będziemy bezpieczniejsi - zaproponowałaś. Malik się zgodził i wcisnął dzwonek... Sekundę później ktoś otworzył. zachłysnęłaś się powietrzem i cofnęłaś się dwa kroki do tyłu. Zayna natomiast zamurowało... Drzwi bowiem otworzył Harry...
-c-co ty tu robisz? - wyjąkałaś przerażona.
Nie zdążył odpowiedzieć, przyszła matka
- O mój boże [t,i]! Jak ja się martwiłam! - przytuliła cie.
Weszliście do domu Harry unikał twojego wzroku. " O co tu w ogóle chodzi!"
- Gdzieś ty była!? Co się z tobą działo przez ten tydzień!? - dopytywała się zmartwiona matka.
Widząc że rozglądasz się przestraszona po mieszkaniu powiedziała
- nie bój się, ojca nie ma... i obiecał że do wieczora nie wróci.. a teraz mów!
- Najpierw powiedz mi, co on tu robi- odparłaś mocno zdenerwowanym tonem.
- Ahh.. to ty nic nie wiesz...- zaczęła mówić. - bo chodzi o to że...
- że...- proszę nie przeciągaj tego. Mam dość tajemnic! - pospieszyłaś.
Zayn cały czas siedział obok ciebie i mierzył Stylesa wnerwionym wzrokiem...
- Ohh dobra. Też mam tego dość... Jestem twoim bratem!- oświadczył Harry.
Roześmiałaś się mimo iż czułaś że mówi prawdę. Nie chciałaś po prostu w to wierzyć...
- Co cie tak bawi? Myślisz że ja jestem tym zadowolony- odpowiedział ze łzami w oczach - przez całe życie byłem okłamywany... a teraz, gdy rozpocząłem karierę.. gdy już wszystkie sprawy szły z górki dowiedziałem się że zostałem adoptowany.
- a-alee... jak?! - wyrwałaś się z obięć Zayna i zerwałaś się na równe nogi....
Wysłuchiwałaś z narastającym niedowierzaniem... Dowiedziałaś się że twoja matka miała tzw" Letni romans" ... A gdy na świat przyszłaś ty z Harrym... Rob zabrał ze sobą małego i rozpoczął nowe życie... tak samo postąpiła matka z tobą...  Przeżyłaś wielki szok... z płaczem pobiegłaś do twojego pokoju. Twój młodszy braciszek i siostra spojrzeli na ciebie... Nigdy nie widzieli cię płaczącej... zawsze byłaś tą silną i nie okazywałaś takich emocji przy nich.  [ i.s] podeszła do siebie i się przytuliła...
- cio się stało [t.i]? czemu placzes ?
Otarłaś rękawem łzy i zmusiłaś się by obdarzyć ja uśmiechem.
- nic ważnego... pokłóciłam się z kolegą i no..-W tym momencie do pokoju wszedł Zayn... [i.s] i [i.b] bardzo się zdziwili widząc nieznajomego w domu. Szybko czmychnęli przez uchylone drzwi zostawiając was samych. Malik przysiadł  się do ciebie..
- Hej - rzekł łagodnie łapiąc cię za ramiona- Będzie dobrze. Nie płacz...Jestem z tobą- Widząc że się nie opierasz, przyciągnął cię do siebie. - Też się tego nie spodziewałem, naprawdę... ale nie załamujmy się tym. Teraz musimy się zająć sprawą twojego ojca... musisz być silna! Nie poddawaj się tak łatwo!
Odsunęłaś się lekko od niego i spojrzałaś mu głęboko w oczy, jakby miało to w jakiś sposób dodać ci sił... wymiękłaś.
- Ale j-ja nie dam-m raddy j-jaa- przymknął ci usta delikatnym pocałunkiem.
- pamiętaj, siedzimy w tym  razem...- szepnął. Usłyszeliście pukanie, następnie Harrego głowa pokazała się w drzwiach...
- ekhm... czy mógł bym porozmawiać z [t..i] na osobności?
Kiwnęłaś głową i Zayn zostawił was samych...
- kiedy się o tym dowiedziałeś - zapytałaś chłodno.
- Na początku roku szkolnego...
Parsknęłaś.
- To dla czego nic mi nie mówiłeś?! Obyło by się bez tego bólu co wtedy zadałeś mi na korytarzu! - wybuchłaś na niego...
Uciekł wzrokiem w kąt pokoju...
- No bo.. eh.. rok temu, w zimę szedłem korytarzem... wpadliśmy na siebie a ci przeze mnie torba pękła i wszystkie książki ci się wysypały... pamiętasz?
- Tak... i co w związku z tym...
- schyliłem się i zacząłem ci pomagać... ale gdy usłyszałem te głupie komentarze. Po prostu nie dałem rady i zostawiłem cie samą...
Tak, doskonale pamiętałaś ten dzień... to właśnie wtedy zaczęłaś podkochiwać się z Zaynie a Styles stał się twoim wrogiem ...
- od tamtego momentu nie mogłem o tym zapomnieć... zachowałem się jak skończony idiota. - kontynuował. Zdobył się na odwagę i spojrzał ci prosto w oczy - wtedy też uświadomiłem coś sobie... Ja po prostu się w tobie zakochałem! Nie wiedziałem co robić... ograniczałem się tylko do głupich żartów gdyż nie miałem w sobie dość odwagi by podejść i zagadać...
Nie mogłaś w to uwierzyć ... to było po prostu tak nierealne!
- I wtedy... gdy zobaczyłem ten siniec pod twoim okiem... byłem ciekaw kto to zrobił. A przecież nie podszedł bym normalnie i nie zapytał bym się ciebie o to gdyż wiedziałem. Wiedziałem że jesteś moją siostrą a nasz "związek" mimo wszystko nie był by realny... tak więc znowu uciekłem się do żartu... a ty wybuchłaś. Zayn za tobą wybiegł klnąc na mnie pod nosem... i zakuło mnie wtedy tutaj- wskazał na swą lewą pierś- byłem tak okropnie zazdrosny! I jeszcze ta akcja gdy byłaś z nim tak blisko... po prostu nie dałem rady! Ale twoja ucieczka otworzyła mi oczy... Teraz już rozumiem jaką ci krzywdę wyrządziłem... i chciał bym przeprosić. Zrozumiem gdy mi nie wybaczysz... ale zgódź się chociaż na to abym pomógł wam. To znaczy się z twoim ojcem... Wiem że to nie zrekompensuje mych wyczynów... ale chciał bym choć w części spłacić swój dług...
Nie wiedziałaś co powiedzieć... twoje myśli toczyły właśnie bitwę... Próbowałaś to sobie wszystko poukładać... po chwili powiedziałaś :
- Harry... przez tak długi czas raniłeś mnie... nawet nie wiesz jak bardzo nastawiłeś mnie przeciw tobie. Z każdym rankiem bałam się wychodzić do szkoły z obawą że znowu coś mi zrobisz. Nie dość że musiałam znosić to co działo sie w szkole to na dodatek codzienne awantury z ojcem... - łzy swobodnie spływały ci po policzkach - A teraz jeszcze to... Nigdy bym nie pomyślała że jesteś moim bratem! Nie wiem... nie mam pojęcia co mam robić.
Miałaś ochotę zasnąć i obudzić się w lepszym świecie... Bez tych wszystkich problemów...
- [t.i]... proszę ...
- A skąd mam mieć pewność że gdy już rozwiążemy sprawę z mym ojcem... to że znowu nie zaczniesz ze mnie kpić bojąc się o swoją "popularność" ?!
- Nie będzie tak... uwierz mi. - spojrzał na ciebie tymi swoimi zielonymi oczyma ...
Teraz gdy tak się mu przypatrzyłaś stwierdziłaś że rzeczywiście jest do ciebie podobny... te loki... oczy... dołeczki gdy się uśmiecha... chwila on się uśmiecha!?
- co ci tak śmieszno?
- A nooo boo... ehh jeśli zrobię coś po raz pierwszy i na pewno ostatni będziesz zła?
Nie wiedziałaś o co mu chodzi... Złapał twoją twarz w swoje duże dłonie i zbliżył się. " Walnąć go czy nie?!" Walczyłaś z tym odruchem... po chwili poczułaś delikatny ucisk jego ust na swoich wargach. Mimo iż przez tyle lat go nienawidziłaś, że dopiero co dowiedziałaś się, że jest twoim bratem... wyczułaś w tym pocałunku miłość skierowaną do ciebie. Oddałaś pocałunek nawet nie wiedząc, że to robisz następnie przytuliłaś się do niego... " Mam brata..."
- ciii- uspokoił cię loczek ...
- Proszę cię... nie rób tego więcej. Jesteśmy...
- rodzeństwem. Tak wiem... po prostu walczyłem z tą pokusą tak długo... musiałem to zrobić. przepraszam.. - usprawiedliwił się.
Do pokoju weszła mama. Widząc was przytulonych do siebie szeroko się uśmiechnęła...
- Czas iść ...
Rodzeństwo matka zaprowadziła do sąsiadki a sami we czwórkę udaliście się do ośrodka pomocy z uzależnieniami ...
Przeprowadziliście rozmowy z milionami osób i w końcu udało się wam zapisać ojca i babcię na przymusowe leczenie ...
Wyszliście z pomieszczenia z ulgą na sercu i szerokimi uśmiechami...

*Rok później*
- noooo [t.i] daj się skuuusić!- błagał cie Niall.
Szliście szkolnym korytarzem a blondyn błagał cie byś poszła z nimi do Nando's ...
- a nie możecie iść sami? Chcę iść do domu... mama czeka.- odpowiedziałaś ze śmiechem.
- aaaaaleeee nooooo nieee! Idziesz z nami !- kontynuował.
W końcu dałaś się skusić. Wyszłaś z nim przed szkołę i tam czekali już Liam, Louis, twój brat- Harry oraz on... Zayn twój chłopak.
Bardzo zbliżyła was ta akcja... Dzięki niemu twój ojciec zaczął chodzić razem z babką na AA a gdy kurs się skończył powodzeniem, Byłaś najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Co do sytuacji z Harrym... poznaliście się bardziej, zaprzyjaźniłaś się z nim. Nie dokucza ci już w ogóle, wręcz przeciwnie... pomaga w każdej wolnej chwili... cieszyłaś się że go masz.  Weszliście do Nandos i złożyliście zamówienie.
- Skaaarbieee- usłyszałaś
- Hmm?
Zayn posadził cię na kolanach.
- A może byśmy gdzieś wyskoczyli dzisiaj- spojrzał na Nialla który zamierzał się wtrącić - SAMI...
Blondyn zrobił smutną minkę ...
- A możeee wyjdziemy wieczorem gdzieś razeeem... a na noc przyjdę do ciebie? - zaproponowałaś ze śmiechem
Wszyscy przystali na twej propozycji. Bardzo się cieszyłaś że masz tak wpaniałych przyjaciół... pomagali tobie w potrzebie, rozśmieszali gdy byłaś smutna a najważniejsze kochali... tego potrzebowałaś najbardziej. A szczególnie miłości Malika.. nic więcej nie było ci potrzebne.

5 komentarzy:

  1. Sorki, ale bylam zbyt leniwa, zeby zalozyc sobie wczesniej konto google. :d piszesz genialne imaginy!! chce +18 ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam go na fejsie, jest genialny :D +18 czemu nie ;]
    Błagam cię dodaj następny rozdział nawet namówiłam przyjaciółkę i przeczytała cały i teraz obie nie możemy się doczekać. Kochamy cię ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czytałam go na FB i jest genialny :D
    Kiedy dodasz 34 część ? :]

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam na fejsie zajebisty!:D
    +18? czemu nie mi pasuje :D

    a wiesz że nadal czekam na 34część?:c i ze smutkiem wyłączam bloga jak widzę że nie ma i mam nadzieję że dodasz niedługo bo ja to kocham♥

    pozdrawiam:3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś go czytałam ale tylko kawałek a w całości jest super :) czekam na 34 rozdział i na +18 ;***

    OdpowiedzUsuń