Okok łapcie rozdział... :P Piszcie w komciach czy się podoba! Nexta zacznę pisać jeśli będzie 10+ komci od różnych osób! :* A i nie zapomnijcie o reakcjach :D oraz ankiecie jak tu trafiliście ;p znajdziecie ją z prawej strony bloga ^^ Kocham Was! /Lusiaczek
Rozdział 33
„Co tu jest grane?!”
Wróciliśmy właśnie z koncertu w Gdańsku.
-Stary było czadowo! - krzyknął do mnie
Malik klepiąc mnie po plecach.
Owszem było... to był jeden z tych lepszych
koncertów. Publiczność była niesamowita!
-A teraz szybciutko przed telewizorek...-
powiedział Louis.
Tak.. dzisiaj tylko o tym myślałem. Czy
Paulina przejdzie dalej czy nie... Nie ma takich słów którymi
mógł bym opisać jak dumny z niej jestem oraz jak bardzo ją
kocham... Rzuciłem się na kanapę i włączyłem telewizor.
Znalazłem kanał i czekaliśmy. Jeszcze przed programem skoczyłem
po przekąski... Nie wiedziałem czemu, ale czułem że będzie coś
nie tak... Program się zaczął a ja wszedłem na Twittera w
telefonie by móc być na bieżąco... tuż przed występem Pauli
zadzwoniłem do niej i życzyłem jej powodzenia. Obejrzałem
występy tej Chloe oraz Perrie... Wiedziałem że wystąpią z
gwiazdami. Ale gdy zobaczyłem Justina obok Pezz... wyrwałem z
kapcia pod telewizor. Chłopcy musieli mieć ze mnie ubaw.. ale nie
sądziłem że to nagrają! Piosenka wyszła im super... kolej na
Paulę. Zobaczyłem ją a u jej boku kroczył nie kto inny .. jak
sam nasz Ed! Teraz to i chłopcy podeszli bliżej. Śpiewali jego
piosenkę „Kiss Me” .. jej głos.. od razu chciałem się
znaleźć obok niej. Tak mi jej brakowało! Jeszcze trochę muszę
wytrzymać... za niedługo się z nią spotkam! Oczywiście zaraz
gdy skończyła wysłałem na nią wieeele esów no i na Perrie parę
też, ale to dlatego że Zayn na Paule wysłał.. A potem to już
czekałem na wyniki... Gdy nastał czas na ogłoszenie ich widziałem
w twarzy Pauli twarzy że coś jest nie tak... Gdy wyczytali jej
imię krzyczałem z radości... ale potem doznałem szoku. Stanęła
tam sobie przy mikrofonie i przekazała pierwsze miejsce Perrie!
Spojrzeliśmy z chłopakami po sobie... nikt z nas nic nie rozumiał.
Zadzwoniłem do Pauliny gdy tylko zeszła ze
sceny.
-Paula
co się stało!? Skarbie?!
-Niall
kocham cię...- usłyszałem...
-Paulina?
-Przepraszam...-
wymrukała poprzez płacz...
-PAULA!
Połączenie zostało przerwane... Nie
wiedziałem co robić. Chciałem się wylogować z TT ale dostrzegłem
pewnego Tweeta...
„ Daria w aptece po testy ciążowe... kto
zostanie matką? Ona czy Paulina? Hmm to wyjaśniało by
zrezygnowanie z nagrody...” A pod spodem zdjęcie Darii wrzucające
kartoniki z testami do siatki. Nie wiedziałem co o tym myśleć.
Pokazałem to Hazzie a ten powiedział że się zabezpieczają i nie
jest to możliwe... Nagle przypomniałem sobie tę akcję przed
urodzinami Pauli.
-O nie – wyszeptałem...
*parę godzin później*
*parę godzin później*
Wydzwaniałem do dziewczyn przez cały czas.
Chciałem dowiedzieć się czegokolwiek... jednak nie odbierały. W
końcu Daria okazała się być tą mądrą i wcisnęła zieloną
słuchawkę...
-Halo?
-DARIA! Boże jak dobrze że odebrałaś! Jezu
co z Paulą? Widziałem zdjęcia na necie jak karetka ją zabiera …
jest cała?!
-Tak, teraz śpi...
-Jezu ! Daj mi ją do telefonu
-Lekarz zakazał jej budzić, potrzebuje snu
-Ahh.. ej a o co chodzi z tymi testami? Kto
jest w ciąży? Paula?! Widziałem zdjęcia..
-wiem ale to nie prawda, ja nic nie wiem o
żadnej ciąży!
-Ale zdjęcia...
-Tak, ale to nie dla niej było... mama mnie
wysłała..
-Ahh... Daria proszę obudź Paule muszę z nią
pomówić!
-Przykro mi, muszę kończyć...
-Ale! Grh... no dobra ale odbieraj jak będę
dzwonić!
-No, do usłyszenia... - usłyszałem i się
rozłączyła.
Natychmiast podzieliłem się zdobytymi
informacjami z chłopakami... Nie wiedzieliśmy o co chodzi...
Resztę wieczoru spędziliśmy w hotelu Hilton rozmawiając o całej
tej akcji...
*parę miesięcy później...*
Wychodziłem już z siebie... ŻADNYCH
WIEŚCI!!! A gdy dowiedziałem się że w domu będziemy 3 miesiące
później znienawidziłem to że jestem piosenkarzem. Jak dzwoniłem
do dziewczyn mówiły że albo Pauliny przy nich nie ma albo że jest
zajęta... czasem słyszałem ją w tle i to było znakiem że
żyje... Zdjęć w internecie żadnych nie było, może czasami w samochodzie lub gdy siedziała w oknie. Tak strasznie się
martwiłem... „ Dzisiaj ją zobaczę! Muszę!” - obiecałem
sobie. W Londynie byłem o 6 nad ranem... i chcąc nie chcąc, zaraz
gdy tylko usiadłem na łóżko zasnąłem.
-NIALL! WSTAWAJ NOOO! - wrzeszczał Hazza...
-c-co jest … jjjjaaaa- ziewnąłem- nie
śpię...
-Idziemy! Debilu miałeś nie spać...
-Ale...
-Nie ma ale, ja chce już zobaczyć się z
Darią!
-O FUCK! PAULINA!
-Nooo
Wstałem i pognałem do łazienki.
Przepłukałem twarz lodowatą wodą by pozbyć się resztek snu i
wybiegłem przed dom. Stała tam już taksówka. Wsiadłem i Harry
podał adres. Na miejscu rozstałem się z przyjacielem i podszedłem
do drzwi. Wziąłem wdech i zadzwoniłem... długo nie otwierała „
może jej nie ma?! Grh... musi być!” Wcisnąłem dzwonek jeszcze
raz... i jeszcze... w końcu zobaczyłem jak klamka opada. Chwilę
później w ramionach miałem ją. Popłakałem się ze szczęścia.
Ale gdy zobaczyłem ból w jej oczach okropnie się przeraziłem...
-Niall – wyszeptała następnie przeraźliwie
jęknęła.
-PAULA CO SIĘ DZIEJE! CO CI SIĘ STAŁO?! -
krzyczałem spanikowany i szukałem jakiejś rany, znaku czy jest w
niebezpieczeństwie. Mój wzrok padł na jej zaokrąglony
brzuszek...” A-ale to nie możliwe!” - myślałem zrozpaczony...
Wziąłem ją na ręce i szybko zaniosłem na kanapę. Położyłem
ją i klęknąłem przy niej....
-AAAGHRRRR
-Paulina!? Powiedz mi jak mam ci pomóc? Co się
dzieje!?
-ROOOOODZ...... AŁŁŁŁŁŁŁŁ!!!!! NIAAAAL
…
-c-coo?
-PRZEPRAAAAAASZAM .. uf... j-ja no bo... -
spojrzała mi w oczy. Były przepełnione miłością oraz okropnym
bólem.
-Co mam zrobić? Kochanie?!
-Zadzwoń po karetkę- wysapała -SZYYYBKO
AGHR!
Zrobiłem tak jak kazała. Wybiłem numer i
czekałem... chodziłem z jednej strony pokoju na
drugą … w końcu
odebrali.
-Witam tu szpita....
-Przyjedźcie szybko pod [adres] ! Moja
dziewczyna …
-co się dzieje?
-No bo ona...
-…
-JA ROOOOODZĘĘĘ!! - Krzyknęła.
-A rozumiem, za chwilkę przyjedzie ambulans...
Rzuciłem telefon na łóżko i podbiegłem do
ukochanej...
-Potrzebujesz czegoś? Skarbie!
-uf.uf..uf... weź rzeczy małego.... są w
torbie obok mojego łóżka...
Kiwnąłem głową i pognałem na górę. „
małego” … „ Będę ojcem?! CO? JA!!!??? BĘDĘ MIAŁ SYNA?!
ALE KURWA ŻE CO?! „ Toczyłem bitwę z myślami... o co tu
chodzi?! CO TU JEST GRANE! Zauważyłem dużą niebieską torbę
podręczną. Chwyciłem ją i zbiegłem na dół... zaraz potem
usłyszałem syrenę... Wziąłem Paulinę pod ramię i
poprowadziłem na dwór... przed domem nazbierało się już od
fotografów i reporterów. Nie zabrakło też fanek... Drzwi
ambulansu się otworzyły. Wprowadziłem ukochaną do środka, sam
też wsiadłem. Nie wiedziałem o co chodzi... lekarze położyli
Paulinę na łóżku i z nią o czymś „rozmawiali”. Podszedł
do mnie jeden z nich i zapytał.
-Pan jest ojcem dziecka?
-J-ja – co odpowiedzieć, co odpowiedzieć!
NO KURWA CO!? - t-tak. Chyb...
-Dobrze. A w którym miesiącu ciąży żona
jest?
-Jaka żona … to znaczy się … yyyy...
-Pan jest jej partnerem ?
-Tak, jestem jej chłopakiem – uff pytanie,
na które potrafię odpowiedzieć.
-Co ile ma skurcze?
-Co do do cholery jest?!
-Grh.. może inaczej, co jaki czas wrzeszczy
jak opętana?
-Yyyy nooo.... co 4-5 minut?
-Dobrze... bierzemy ją od razu na porodówkę
!
Wszystko działo się jak we śnie... nie
wiedziałem o co chodzi. Wysiedliśmy z ambulansu … po oczach
świeciły mi flesze aparatów... Trzymałem Paulinę za
rękę...lekarze wieźli ją na łóżku... wkroczyliśmy do
szpitala, następnie do jakiejś sali. Przełożyli ją na inne
łóżko z dziwnymi prętami po bokach...
-Chce pan zostać przy porodzie? - zapytał
mnie lekarz...
-ja jej nie zostawię...
-W takim razie proszę ubrać to...
Dał mi jakiś zielony fartuch i maskę na
twarz... ubrałem je.
Skurcze co 2 minuty! Pełne rozwarcie na 10
cm! - krzyknęła jakaś kobieta.- Panie Kevinie proszę zająć
miejsce.
Dość młody mężczyzna podszedł po Pauliny
i pogładził ją po głowie co bardzo mnie wkurzyło..
-łapy precz... niech pan robi co ma robić.. i
niech ją nie boli! - ostrzegłem.
-spokojnie! - powiedział – Paula teraz na
mój znak masz przeć... tak jak podczas szkoły rodzenia. Dasz
radę...
znowu wzięła mnie ta faza... lekarze się
przekrzykiwali... Paulina wrzeszczała, przeklinała wołała
mnie... dosłownie wszystko! Pocałowałem ją w czoło
-Jestem tu kochanie, wszystko będzie dobrze.
-AGGGGRRR SPIERDALAJJJJJ AŁŁŁŁŁŁ...
KOCHAMM CIEEEEEEE- wydarła się...
Nie wiedziałem w tym sensu... ale nie
odzywałem się. Po chwili nastała kompletna cisza... następnie
usłyszałem piskliwy płacz. Rozejrzałem się... zobaczyłem go.
Był cały we krwi i z jego pępka coś wyrastało...
-fuuu....
-NIALL! - usłyszałem Paulinę..- I cooo....
-Co Ja!?
-Jest zdrowy, urodziła pani ślicznego,
silnego synka – poinformował dr. Kevin
Położył „go” jej na piersi...
-Chciałby pan przeciąć pępowinę?
-Co to jest...?
-Niall, to jest to co wychodzi mu z pępka...
-NIE! FU! NIE BĘDĘ TEGO CZEGOŚ, TEMU CZEMUŚ
OBCINAĆ!
-Niall... proszę … zrób to dla mnie. -
powiedziała Paulina.
Zależało jej na tym... a ja strasznie się
bałem. Przyjeżdżam z USA, odwiedzam moją dziewczynę, Ona jest w
ciąży, jedziemy na porodówkę, wychodzi z niej coś dużego
obślizgłego s długim ogonem zamiast pępka i mam to obciąć...
Za dużo rzeczy jak na jeden dzień... to jest jakiś koszmar! JA
CHCĘ WSTAĆ!
-Panie Horan, przez pępowinę dziecko
dostawało pokarm... teraz nie jest ona mu potrzebna...
-MAM GO POZBAWIĆ JEDZENIA! O NIEEE CO TO TO
NIE!
-ALE NIALL! JUS już jej nie potrzebuje! Będzie
miał butelkę!
No dobra... ale zaraz!
-Jus?
-Yyy no Justin … jeśli się zgodzisz boo...
pomyślałam sobie że no ten...
"Justin... Justin Horan... „
-Kocham Cię Paula... Dawać nożyczki czy co
tam wy macie do tego czegoś...
dostałem do ręki nożyczko podobne coś...
-no i co teraz?
-Przetnie pan w tym miejscu a ja zrobię
zdjęcie...
Spojrzałem na Justina... był cały
opuchnięty i cały czas płakał... Dobra. Raz się żyję.
Zrobiłem to …
-Fuuu....
-Dziękuję.- powiedziała Paula...
Zabrali naszego syna by go umyć i zrobić
jakieś tam badanie... no przydało by się. Może wtedy będzie
przypominać człowieka...
Lekarze „ogarnęli” Paulę i przewieźli
ją do innej sali. Zostaliśmy sami. Miliony pytań błąkało mi
się po głowie. Jak to się stało?, czemu nic nie mówiła?,
Dlaczego ja o nim nic nie wiem?, Jak to robiła że nikt się nie
dowiedział o ciąży... a najważniejsze Co teraz?... Lecz ona mnie
uprzedziła i zapytała.
-Niall? Kochasz mnie?
Spojrzałem jej prosto w oczy... były
przemęczone, pełne miłości, i nadziei . Oczywiście że ją
kochałem..
-Całym sercem...- wyszeptałem – ale nie
wiem co teraz zrobimy...
-mogę zabrać Justina do siebie, wmówić
wszystkim że to nie jest twoje, że cię zdradziłam... wyprowadzić
się … zniknąć z twojego życia! - zaczęła mówić jak
poętana.
-NIE! OSZALAŁAŚ!? - od razu zaprzeczyłem..
-Ale twoja kariera!
-Paulina, mamy teraz yyy... no ten dziecko i
nie mam zamiaru rezygnować z ciebie! Nawet jeśli by to znaczyło
znienawidzenie mnie przez fanki i odejście z zespołu! Ja cię
KOCHAM!
Podszedłem do niej i ją pocałowałem. Tak
bardzo mi tego brakowało... Rozpłakała się.
-Cii... wszystko będzie dobrze... -
uspokajałem ją.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. To była mama
Pauliny... Przywitałem się z nią, następnie zostawiłem je same.
Wyszedłem na korytarz i usłyszałem płacz...
„Justin?” Udałem się w tamtym kierunku … Za szybą ujrzałem
kilkanaście dzieciaków,... ale to takich dziwnych. Były małe i
opuchnięte. Poszukałem syna wzrokiem i o dziwo go znalazłem! Tak
to on płakał... Podeszła do mnie pielęgniarka.
-Przyszedł pan zobaczyć swoje dziecko?
Nie wiedziałem co zrobić... Po szybkim
zastanowieniu kiwnąłem głową... Siostra wprowadziła mnie do
tego pomieszczenia i zapytała o nazwisko. Następnie poprowadziła
mnie do syna i zostawiła nas samych. Teraz już o niebo lepiej
wyglądał !
Gdy mnie zobaczył nieco się uspokoił.
Zdobyłem się na odwagę... dotknąłem go! Pogładziłem go po
policzku a ten przestał płakać. Otworzył oczka... były dziwnie
czarne... tak miał powiększone źrenice.. Stwierdziłem że nawet
to słodko wygląda! No może trochę tak jak by był kosmitą …
-Ciii Justin... Tatuś tu jest – szepnąłem
a ten zamknął oczy. Zasnął.
BOŻE JESTEM OJCEM!