środa, 28 listopada 2012

Rozdział 33



Okok łapcie rozdział...  :P Piszcie w komciach czy się podoba! Nexta zacznę pisać jeśli będzie 10+ komci od różnych osób! :* A i nie zapomnijcie o reakcjach :D oraz ankiecie jak tu trafiliście ;p znajdziecie ją z prawej strony bloga ^^ Kocham Was! /Lusiaczek


Rozdział 33
„Co tu jest grane?!”

Wróciliśmy właśnie z koncertu w Gdańsku.
-Stary było czadowo! - krzyknął do mnie Malik klepiąc mnie po plecach.
Owszem było... to był jeden z tych lepszych koncertów. Publiczność była niesamowita!
-A teraz szybciutko przed telewizorek...- powiedział Louis.
Tak.. dzisiaj tylko o tym myślałem. Czy Paulina przejdzie dalej czy nie... Nie ma takich słów którymi mógł bym opisać jak dumny z niej jestem oraz jak bardzo ją kocham... Rzuciłem się na kanapę i włączyłem telewizor. Znalazłem kanał i czekaliśmy. Jeszcze przed programem skoczyłem po przekąski... Nie wiedziałem czemu, ale czułem że będzie coś nie tak... Program się zaczął a ja wszedłem na Twittera w telefonie by móc być na bieżąco... tuż przed występem Pauli zadzwoniłem do niej i życzyłem jej powodzenia. Obejrzałem występy tej Chloe oraz Perrie... Wiedziałem że wystąpią z gwiazdami. Ale gdy zobaczyłem Justina obok Pezz... wyrwałem z kapcia pod telewizor. Chłopcy musieli mieć ze mnie ubaw.. ale nie sądziłem że to nagrają! Piosenka wyszła im super... kolej na Paulę. Zobaczyłem ją a u jej boku kroczył nie kto inny .. jak sam nasz Ed! Teraz to i chłopcy podeszli bliżej. Śpiewali jego piosenkę „Kiss Me” .. jej głos.. od razu chciałem się znaleźć obok niej. Tak mi jej brakowało! Jeszcze trochę muszę wytrzymać... za niedługo się z nią spotkam! Oczywiście zaraz gdy skończyła wysłałem na nią wieeele esów no i na Perrie parę też, ale to dlatego że Zayn na Paule wysłał.. A potem to już czekałem na wyniki... Gdy nastał czas na ogłoszenie ich widziałem w twarzy Pauli twarzy że coś jest nie tak... Gdy wyczytali jej imię krzyczałem z radości... ale potem doznałem szoku. Stanęła tam sobie przy mikrofonie i przekazała pierwsze miejsce Perrie! Spojrzeliśmy z chłopakami po sobie... nikt z nas nic nie rozumiał.
Zadzwoniłem do Pauliny gdy tylko zeszła ze sceny.
-Paula co się stało!? Skarbie?!
-Niall kocham cię...- usłyszałem...
-Paulina?
-Przepraszam...- wymrukała poprzez płacz...
-PAULA!
Połączenie zostało przerwane... Nie wiedziałem co robić. Chciałem się wylogować z TT ale dostrzegłem pewnego Tweeta...
„ Daria w aptece po testy ciążowe... kto zostanie matką? Ona czy Paulina? Hmm to wyjaśniało by zrezygnowanie z nagrody...” A pod spodem zdjęcie Darii wrzucające kartoniki z testami do siatki. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Pokazałem to Hazzie a ten powiedział że się zabezpieczają i nie jest to możliwe... Nagle przypomniałem sobie tę akcję przed urodzinami Pauli.
-O nie – wyszeptałem...
*parę godzin później*
Wydzwaniałem do dziewczyn przez cały czas. Chciałem dowiedzieć się czegokolwiek... jednak nie odbierały. W końcu Daria okazała się być tą mądrą i wcisnęła zieloną słuchawkę...
-Halo?
-DARIA! Boże jak dobrze że odebrałaś! Jezu co z Paulą? Widziałem zdjęcia na necie jak karetka ją zabiera … jest cała?!
-Tak, teraz śpi...
-Jezu ! Daj mi ją do telefonu
-Lekarz zakazał jej budzić, potrzebuje snu
-Ahh.. ej a o co chodzi z tymi testami? Kto jest w ciąży? Paula?! Widziałem zdjęcia..
-wiem ale to nie prawda, ja nic nie wiem o żadnej ciąży!
-Ale zdjęcia...
-Tak, ale to nie dla niej było... mama mnie wysłała..
-Ahh... Daria proszę obudź Paule muszę z nią pomówić!
-Przykro mi, muszę kończyć...
-Ale! Grh... no dobra ale odbieraj jak będę dzwonić!
-No, do usłyszenia... - usłyszałem i się rozłączyła.
Natychmiast podzieliłem się zdobytymi informacjami z chłopakami... Nie wiedzieliśmy o co chodzi... Resztę wieczoru spędziliśmy w hotelu Hilton rozmawiając o całej tej akcji...
*parę miesięcy później...*
Wychodziłem już z siebie... ŻADNYCH WIEŚCI!!! A gdy dowiedziałem się że w domu będziemy 3 miesiące później znienawidziłem to że jestem piosenkarzem. Jak dzwoniłem do dziewczyn mówiły że albo Pauliny przy nich nie ma albo że jest zajęta... czasem słyszałem ją w tle i to było znakiem że żyje... Zdjęć w internecie żadnych nie było, może czasami w samochodzie lub gdy siedziała w oknie. Tak strasznie się martwiłem... „ Dzisiaj ją zobaczę! Muszę!” - obiecałem sobie. W Londynie byłem o 6 nad ranem... i chcąc nie chcąc, zaraz gdy tylko usiadłem na łóżko zasnąłem.
-NIALL! WSTAWAJ NOOO! - wrzeszczał Hazza...
-c-co jest … jjjjaaaa- ziewnąłem- nie śpię...
-Idziemy! Debilu miałeś nie spać...
-Ale...
-Nie ma ale, ja chce już zobaczyć się z Darią!
-O FUCK! PAULINA!
-Nooo
Wstałem i pognałem do łazienki. Przepłukałem twarz lodowatą wodą by pozbyć się resztek snu i wybiegłem przed dom. Stała tam już taksówka. Wsiadłem i Harry podał adres. Na miejscu rozstałem się z przyjacielem i podszedłem do drzwi. Wziąłem wdech i zadzwoniłem... długo nie otwierała „ może jej nie ma?! Grh... musi być!” Wcisnąłem dzwonek jeszcze raz... i jeszcze... w końcu zobaczyłem jak klamka opada. Chwilę później w ramionach miałem ją. Popłakałem się ze szczęścia. Ale gdy zobaczyłem ból w jej oczach okropnie się przeraziłem...
-Niall – wyszeptała następnie przeraźliwie jęknęła.
-PAULA CO SIĘ DZIEJE! CO CI SIĘ STAŁO?! - krzyczałem spanikowany i szukałem jakiejś rany, znaku czy jest w niebezpieczeństwie. Mój wzrok padł na jej zaokrąglony brzuszek...” A-ale to nie możliwe!” - myślałem zrozpaczony... Wziąłem ją na ręce i szybko zaniosłem na kanapę. Położyłem ją i klęknąłem przy niej....
-AAAGHRRRR
-Paulina!? Powiedz mi jak mam ci pomóc? Co się dzieje!?
-ROOOOODZ...... AŁŁŁŁŁŁŁŁ!!!!! NIAAAAL …
-c-coo?
-PRZEPRAAAAAASZAM .. uf... j-ja no bo... - spojrzała mi w oczy. Były przepełnione miłością oraz okropnym bólem.
-Co mam zrobić? Kochanie?!
-Zadzwoń po karetkę- wysapała -SZYYYBKO AGHR!
Zrobiłem tak jak kazała. Wybiłem numer i czekałem... chodziłem z jednej strony pokoju na 
drugą … w końcu odebrali.
-Witam tu szpita....
-Przyjedźcie szybko pod [adres] ! Moja dziewczyna …
-co się dzieje?
-No bo ona...
-…
-JA ROOOOODZĘĘĘ!! - Krzyknęła.
-A rozumiem, za chwilkę przyjedzie ambulans...
Rzuciłem telefon na łóżko i podbiegłem do ukochanej...
-Potrzebujesz czegoś? Skarbie!
-uf.uf..uf... weź rzeczy małego.... są w torbie obok mojego łóżka...
Kiwnąłem głową i pognałem na górę. „ małego” … „ Będę ojcem?! CO? JA!!!??? BĘDĘ MIAŁ SYNA?! ALE KURWA ŻE CO?! „ Toczyłem bitwę z myślami... o co tu chodzi?! CO TU JEST GRANE! Zauważyłem dużą niebieską torbę podręczną. Chwyciłem ją i zbiegłem na dół... zaraz potem usłyszałem syrenę... Wziąłem Paulinę pod ramię i poprowadziłem na dwór... przed domem nazbierało się już od fotografów i reporterów. Nie zabrakło też fanek... Drzwi ambulansu się otworzyły. Wprowadziłem ukochaną do środka, sam też wsiadłem. Nie wiedziałem o co chodzi... lekarze położyli Paulinę na łóżku i z nią o czymś „rozmawiali”. Podszedł do mnie jeden z nich i zapytał.
-Pan jest ojcem dziecka?
-J-ja – co odpowiedzieć, co odpowiedzieć! NO KURWA CO!? - t-tak. Chyb...
-Dobrze. A w którym miesiącu ciąży żona jest?
-Jaka żona … to znaczy się … yyyy...
-Pan jest jej partnerem ?
-Tak, jestem jej chłopakiem – uff pytanie, na które potrafię odpowiedzieć.
-Co ile ma skurcze?
-Co do do cholery jest?!
-Grh.. może inaczej, co jaki czas wrzeszczy jak opętana?
-Yyyy nooo.... co 4-5 minut?
-Dobrze... bierzemy ją od razu na porodówkę !
Wszystko działo się jak we śnie... nie wiedziałem o co chodzi. Wysiedliśmy z ambulansu … po oczach świeciły mi flesze aparatów... Trzymałem Paulinę za rękę...lekarze wieźli ją na łóżku... wkroczyliśmy do szpitala, następnie do jakiejś sali. Przełożyli ją na inne łóżko z dziwnymi prętami po bokach...
-Chce pan zostać przy porodzie? - zapytał mnie lekarz...
-ja jej nie zostawię...
-W takim razie proszę ubrać to...
Dał mi jakiś zielony fartuch i maskę na twarz... ubrałem je.
Skurcze co 2 minuty! Pełne rozwarcie na 10 cm! - krzyknęła jakaś kobieta.- Panie Kevinie proszę zająć miejsce.
Dość młody mężczyzna podszedł po Pauliny i pogładził ją po głowie co bardzo mnie wkurzyło..
-łapy precz... niech pan robi co ma robić.. i niech ją nie boli! - ostrzegłem.
-spokojnie! - powiedział – Paula teraz na mój znak masz przeć... tak jak podczas szkoły rodzenia. Dasz radę...
 znowu wzięła mnie ta faza... lekarze się przekrzykiwali... Paulina wrzeszczała, przeklinała wołała mnie... dosłownie wszystko! Pocałowałem ją w czoło
-Jestem tu kochanie, wszystko będzie dobrze.
-AGGGGRRR SPIERDALAJJJJJ AŁŁŁŁŁŁ... KOCHAMM CIEEEEEEE- wydarła się...
Nie wiedziałem w tym sensu... ale nie odzywałem się. Po chwili nastała kompletna cisza... następnie usłyszałem piskliwy płacz. Rozejrzałem się... zobaczyłem go. Był cały we krwi i z jego pępka coś wyrastało...
-fuuu....
-NIALL! - usłyszałem Paulinę..- I cooo....
-Co Ja!?
-Jest zdrowy, urodziła pani ślicznego, silnego synka – poinformował dr. Kevin
Położył „go” jej na piersi...
-Chciałby pan przeciąć pępowinę?
-Co to jest...?
-Niall, to jest to co wychodzi mu z pępka...
-NIE! FU! NIE BĘDĘ TEGO CZEGOŚ, TEMU CZEMUŚ OBCINAĆ!
-Niall... proszę … zrób to dla mnie. - powiedziała Paulina.
Zależało jej na tym... a ja strasznie się bałem. Przyjeżdżam z USA, odwiedzam moją dziewczynę, Ona jest w ciąży, jedziemy na porodówkę, wychodzi z niej coś dużego obślizgłego s długim ogonem zamiast pępka i mam to obciąć... Za dużo rzeczy jak na jeden dzień... to jest jakiś koszmar! JA CHCĘ WSTAĆ!
-Panie Horan, przez pępowinę dziecko dostawało pokarm... teraz nie jest ona mu potrzebna...
-MAM GO POZBAWIĆ JEDZENIA! O NIEEE CO TO TO NIE!
-ALE NIALL! JUS już jej nie potrzebuje! Będzie miał butelkę!
No dobra... ale zaraz!
-Jus?
-Yyy no Justin … jeśli się zgodzisz boo... pomyślałam sobie że no ten...
"Justin... Justin Horan... „
-Kocham Cię Paula... Dawać nożyczki czy co tam wy macie do tego czegoś...
dostałem do ręki nożyczko podobne coś...
-no i co teraz?
-Przetnie pan w tym miejscu a ja zrobię zdjęcie...
Spojrzałem na Justina... był cały opuchnięty i cały czas płakał... Dobra. Raz się żyję. Zrobiłem to …
-Fuuu....
-Dziękuję.- powiedziała Paula...
Zabrali naszego syna by go umyć i zrobić jakieś tam badanie... no przydało by się. Może wtedy będzie przypominać człowieka...
Lekarze „ogarnęli” Paulę i przewieźli ją do innej sali. Zostaliśmy sami. Miliony pytań błąkało mi się po głowie. Jak to się stało?, czemu nic nie mówiła?, Dlaczego ja o nim nic nie wiem?, Jak to robiła że nikt się nie dowiedział o ciąży... a najważniejsze Co teraz?... Lecz ona mnie uprzedziła i zapytała.
-Niall? Kochasz mnie?
Spojrzałem jej prosto w oczy... były przemęczone, pełne miłości, i nadziei . Oczywiście że ją kochałem..
-Całym sercem...- wyszeptałem – ale nie wiem co teraz zrobimy...
-mogę zabrać Justina do siebie, wmówić wszystkim że to nie jest twoje, że cię zdradziłam... wyprowadzić się … zniknąć z twojego życia! - zaczęła mówić jak poętana.
-NIE! OSZALAŁAŚ!? - od razu zaprzeczyłem..
-Ale twoja kariera!
-Paulina, mamy teraz yyy... no ten dziecko i nie mam zamiaru rezygnować z ciebie! Nawet jeśli by to znaczyło znienawidzenie mnie przez fanki i odejście z zespołu! Ja cię KOCHAM!
Podszedłem do niej i ją pocałowałem. Tak bardzo mi tego brakowało... Rozpłakała się.
-Cii... wszystko będzie dobrze... - uspokajałem ją.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. To była mama Pauliny... Przywitałem się z nią, następnie zostawiłem je same.
Wyszedłem na korytarz i usłyszałem płacz... „Justin?” Udałem się w tamtym kierunku … Za szybą ujrzałem kilkanaście dzieciaków,... ale to takich dziwnych. Były małe i opuchnięte. Poszukałem syna wzrokiem i o dziwo go znalazłem! Tak to on płakał... Podeszła do mnie pielęgniarka.
-Przyszedł pan zobaczyć swoje dziecko?
Nie wiedziałem co zrobić... Po szybkim zastanowieniu kiwnąłem głową... Siostra wprowadziła mnie do tego pomieszczenia i zapytała o nazwisko. Następnie poprowadziła mnie do syna i zostawiła nas samych. Teraz już o niebo lepiej wyglądał ! 
Gdy mnie zobaczył nieco się uspokoił. Zdobyłem się na odwagę... dotknąłem go! Pogładziłem go po policzku a ten przestał płakać. Otworzył oczka... były dziwnie czarne... tak miał powiększone źrenice.. Stwierdziłem że nawet to słodko wygląda! No może trochę tak jak by był kosmitą …
-Ciii Justin... Tatuś tu jest – szepnąłem a ten zamknął oczy. Zasnął. 
BOŻE JESTEM OJCEM! 

wtorek, 27 listopada 2012

LIEBSTER Award... WAŻNE!

Noom, a więc rozdział wkrótce pojawi się na blogu... a tymczasem... Chodzi o to że chciałabym bardzo wyznaczyć miejsca w Liebster Award blogów które czytam aczkolwiek nie mogę... Ponieważ jestem w nich oznaczona ;p mówię tu o blogu LUCY oraz mojej czytelniczki  Niewidzialnej uwielbiam te opowiadania <3 ... i baaardzo dziękuję za nominacje :P Hmm a co do reszty to... Jeśli chciała/chciał byś bym przeczytała twojego bloga to proszę o link pod tym postem... gdy przeczytam je wszystkie wyznaczę miejsca w Liebster Award :D /Lusiaczek

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 32

I oto jest, kolejny rozdział! :D baaardzo zależy mi na waszych opiniach, więc proooszę o komentarze ^^ Dla was to kilka sekund, a dla mnie wielka motywacja do pisania kolejnych rozdziałów :3 Jestem ciekawa też waszych reakcji, więc jeśli przeczytałeś/łaś a nie chce ci się pisać komci kliknij proszę cię w "Reakcje" Znajdują się poniżej komentarzy ;) Dziękuję... <3.<3 / Wasza Lusiaczek xox Jeśli chcecie to jest mój TT:@Lusiaczek16 

Rozdział trzydziesty-drugi
Ciąża

Otworzyłaś oczy, ujrzałaś zżółkniały szpitalny sufit.  "A-ale jak?!" Zaatakowały cię wspomnienia... x-factor... zrezygnowanie z nagrody... dziecko...
- Jestem w ciąży..- wyszeptałaś.
Nagle ktoś wszedł do sali, to był lekarz
- O widzę że pani Paulina się obudziła! Jak się nasza pacjentka czuje? 
- Noo.. chyba dobrze... co się stało?
- straciła pani przytomność, przypuszczamy że to od stresów.
- Ahh.... a co z dziec...
- Z dzieckiem wszystko w porządku, zaraz przewieziemy panią na USG i zrobimy wszystkie potrzebne badania. To pierwsza ciąża tak?
- Tak - pomyślałaś o Niallu ... nie ma go tu" łzy napłynęły ci do oczu.
- Pani się nie martwi, będzie dobrze - usiłował cię pocieszyć...
"Tak, chciałabym, by było...mam 17 lat, a ojcem dziecka jest wielka gwiazda muzyki POP -Niall Horan... bo to on racja? Z Louim się nie zabezpieczyliśmy... grh nie myśl o tym! Zaraz się wszystkiego dowiemy" 
Poszłaś do sali gdzie odbywało się USG, położyłaś się na fotelu i czekałaś. Po paru minuta do sali wszedł chłopak. No oko z 24-25 lat. 
- Witam, jestem dr.Kevin i będę panią prowadzić przez całą ciążę.... chyba że zdecyduje się pani na prywatnego lekarza- powiedział oficjalnie. 
Jak na lekarza był przystojny... za przystojny, i młody. Miał umięśnioną sylwetkę i włosy koloru plażowego piasku. Jego szare oczy wpatrywały się w ciebie...
- To jak będzie?
- Ja muszę to jeszcze uzgodnić z moim..... i RODZICE! Niech pan nic nie mówi!
- Spokojnie! Heh, obowiązuje mnie takie coś, jak dochowanie tajemnicy lekarskiej. Bez pani zgody nie mogę o niczym powiedzieć...
- Uff.. to dobrze.
- To jak zaczynamy?
Kiwnęłaś głową. Doktor Kevin przygotował rzeczy do badania następnie zaczął mówić.
- Poczujesz teraz chłód na brzuchu oraz delikatne łaskotanie, a gdy będziesz patrzeć w ten oto ekranik, ujrzysz twe dziecko. 
Byłaś strasznie podekscytowana choć z drugiej strony bałaś się... bałaś się tego że to żyje w tobie. Doktor przejechał dziwnym urządzeniem po twoim brzuchu, a w telewizorku pokazał się czarno-biały obraz ...
- uhm... a więc tutaj jesteś...- powiedział i zrobił zdjęcia , coś tam pozaznaczał, pozmieniał. Niz z tego nie zrozumiałaś... 
- to jest 3 msc ciąży... chce pani znać płeć?
- tak- wypaliłaś bez zastanowienia.
- heh, więc spojrzy pani tutaj... urodzi pani chłopczyka.
Złapałaś oddech mimo woli. Będę miała synka... małego Horanka... a co z Niallem ? Jak ja mu to powiem... Fanki go zabiją! A mnie to pewnie na stosie spalą razem z dzieckiem...
- Tu jest główka...a tutaj lewa nóżka  -wskazywał na ekran lekarz. Mimo że tłumaczył ci gdzie co jest, nic nie dostrzegałaś. Jedyne co widziałaś to biało czarne plamy... Gdy skończyliście USG Dr.Kevin powiedział
- Pani Paulino, jeśli się już pani zastanowi nad decyzją czy mam zostać z panią do końca ciąży, proszę dać mi znać. Ale jak możne, to proszę jak najszybciej dobrze?
- Dobrze - odpowiedziałaś
- Miło było ciebie poznać - rzekł o mrugnął do ciebie.
Pożegnałaś się z nim. Teraz miałaś się udać na pobranie krwi itp... 
2h  później
Siedziałaś w swojej sali i czekałaś na rodziców oglądając powtórkę wczorajszego x-factoru. Wtedy, przez szok spowodowany ciążą nie słuchałaś jury, więc teraz chłonęłaś każde ich słowo. Słuchałaś jak wychwalali całą trójkę, zauważyłaś że kłamią w niektórych kwestiach ale ukrywali to pod uśmiechniętą maską. Usłyszałaś pukanie do drzwi.
- Proszę!
To była Daria.
- Hej kochana- była zmartwiona...
- Co się stało?- zapytałaś
- obiecaj że się nie zdenerwujesz...
- ale..
- Obiecaj! Ze względu na dziecko!proszę...
- No dobrze, obiecuję... co jest?
Przyjaciółka wyjęła z torebki gazetę plotkarską, gdzie pisali "Newsy" o gwiazdach i ich rodzinach.
- 6 strona- szepnęła.
Otworzyłaś tam gdzie kazała... twoim oczom ukazał się wielki nagłówek " Paulina w ciąży ?!" , czytałaś przestraszona artykuł... niektóre zdania, i pytania były drukowane pogrubioną czcionką..." Przyjaciółka Darii kupuje test ciążowy!", " Czy Niall Horan jest ojcem dziecka?!", " Paulina będzie dobrą matką" ... Pod spodem było napisane także ...
" Z tajemniczych źródeł wiemy, że Paulina Ravenwood, zwyciężczyni programu x-factor miała romans z Louisem Tomlinsonem... Podejrzewamy że to było jeszcze wtedy, gdy była z Zaynem, kolegą z zespołu. Dziwnym trafem, pare miesięcy później zaczęła się spotykać z Niallem Horanem, z którym rzekomo jest w ciąży. Czy Paulina leci na ich kasę? Czy naprawdę darzy irlandczyka prawdziwym uczuciem... Oraz pozostaje najważniejsze pytanie... Kto jest ojcem?"
Zaczęłaś płakać...Jak tak można wpieprzać się w czyjeś życie?! I skąd oni biorą te informaacje?! Boooże.. a Niall co teraz powie? Pewnie nie chce mnie znać... 
- Paula?- usłyszałaś szept Darii...
- N-nie damm rad-dy..- szlochałaś jej w ramię.
- Ciii, uspokój się, zobaczysz jeszcze to ułożymy...
-łatwo mówić..
Zaczął dzwonić telefon Darii. Spojrzała w wyświetlasz...
- To Niall... chcesz go?
- Nie... boję się... 
- To co mam powiedzieć?
- Proszę nie wspominaj nic o ciąży... jak co to nic nie wiesz. A ja śpię.
- Ok- odebrała...- Halo?
-...
- Tak, teraz śpi...
-...
- Lekarz zakazał jej budzić, potrzebuje snu. 
-...
- Wiem, ale to nie prawda... ja nic nie wiem o żadnej ciąży!
- ...
- Tak, ale to nie dla niej było, mama mnie wysłała...
- ...
- Przykro mi, muszę kończyć...
- ...
- No, do usłyszenia.- rozłączyła się.
- I co powiedział? - zapytałaś smutno.
- Płakał... rządał wyjaśnień..
Serce ci się krajało... Tak bardzo go kochałaś... ale fanki tego nie zniosą.. A na dodatek tego typu artykuły... to nie pomaga. I znowu zaczął się szloch...
Jakąś godzinę później Daria musiała iść, wyniki przyszły... przyszli także twoi rodzice... Mama  wkroczyła z poważną miną do sali.
- Boże, dziecko... co ty narobiłaś?!
- Ale mamo...- rozpłakałaś się - to nie moja wina!
- Jak to nie twoja!? Może moja co?- byłaś zdziwiona. Krzyczała na ciebie... a nigdy w życiu tego nie robiła... 
- Mamooo
- Teraz to mamo?! Ile ty masz lat?! W tym wieku chcesz zostać matką? Chcesz zepsuć swoje dzieciństwo?
Ałć... tego się nie spodziewałaś...
- Czasu nie cofnę...
- Jak mogłaś być tak nie odpowiedzialna!?
- zabezpieczyliśmy się! 
- co nie zmienia faktu że w tym wieku... aghr...
Ledwo co łapałaś oddech poprzez płacz.. Chwile później poczułaś jak cię przytula.
- Przepraszam... nie powinnam... - zaczęła się tłumaczyć.- powinnam cię wesprzeć...
- Kocham cię - szepnęłaś jej w ucho...
- Pomogę ci jak tylko będę mogła... co Niall na to?
- Nie mówiłam mu...
-Czemu?
Wytłumaczyłaś jej dlaczego się wahasz. Powiedziałaś o fankach, karierze itp. Mama zrozumiała.
Wróciliście do domu w nocy... nie miałaś siły się kąpać... przytuliłaś do siebie lux i poszłaś spać.

3 msc później.
Wsłuchiwałaś się w bicie serduszka synka... było takie spokojne. Daria nie widziała w tym nic nadzwyczajnego, lecz ty uważałaś to za jedną z tych najpiękniejszych chwil... Dr/ Kevin obserwował cię z zachwytem... z każdą wizytą odczuwałaś do niego większą sympatię. Ufałaś mu, i miałaś nadzieję, że to on odbierze poród. Od x-factora nie rozmawiałaś z Niallem ... bałaś się strasznie mu o tym powiedzieć. Temat ciąży był zakazany... Dan, El i Daria obiecały nic nie wspominać o dziecku chłopakom. Wszystko było odgrywane w tajemnicy... wypady na USG i różne badania ciążowe. Nie potrzebowałaś kłopotów z prasą... 
Wróciłaś do domu i razem z dziewczynami siedziałyście u ciebie w pokoju. Nie było widać po tobie żebyś jakoś szczególnie przytyła... Brzuszka niemal że nie było widać. 
- Gadałam z Liasiem... powiedział że będą dłużej w trasie... gdy będą wracać z USA mają zagościć w niektórych krajach...- powiedziała Dan. 
Tęskniłaś za Niallem, pragnęłaś go usłyszeć... zobaczyć go, zatonąć w jego objęciach... ale niestety nie mogłaś nic z tych rzeczy spełnić. Może to i dobrze że nie będzie go dłużej?
- czyli kiedy wrócą - zapytała El.
- Tak za  2-3 miesiące...-Dan.
Pogłaskałaś się bo brzuchu pieszczotliwie. Nagle napotkałaś się na małe wybrzuszenie, z lewej strony ... Ruszyło się to..
- Ałć! - wymsknęło ci się.
Dziewczyny przestraszone podskoczyły.
- Co się stało!? RODZISZ?!- wykrzyczała spanikowana Daria...
- NIE! Głupia jesteś? Heh... nie rodzę!
- To co się stało?- powiedziała z wyraźną ulgą.
- N-nie wiem... wydaje mi się że- trzymałaś rękę na brzuchu i znowu to poczułaś, tylko że mocniej, teraz to ty podskoczyłaś zdziwiona- on mnie kopie!
Dziewczyny zaczęły się śmiać... Dan położyła rękę tam gdzie ty przed chwilą trzymałaś... To było takie dziwne uczucie... ktoś się w tobie ruszał... 
- Hah rzeczywiście- powiedziała uradowana po czym pochyliła się nad twoim brzuchem - ej ty mały, nie fikaj tak w mamusi bo nas straszysz! 
Zaczęłyście się śmiać. Ta ciąża była tak zaskakująca! 


2 msc później. 

Jadłaś jak najęta... można by powiedzieć że zamieniłaś się w Horana. Albo to mały miał apetyt po tatusiu? Miałaś indywidualne nauczanie, w szkole było za dużo ludzi. Zaczęli by podejrzewać że coś jest nie tak. Byłaś sama w domu i siedziałaś w salonie oglądając tv. Strasznie si się nudziło... postanowiłaś wziąć kąpiel. Wstałaś i nagle poczułaś mocny ból w brzuchu, aż łzy napłynęły ci do oczu.
- Aghr... co jest... mały! Uspokój się proszę -powiedziałaś do swojego brzucha i ponownie wstałaś. Co to było? Zadzwonił dzwonek do drzwi... poszłaś w tamtą stronę. Przy samych drzwiach znowu dopadł cię ten ból... 
- Ała! - sapnęłaś. Oparłaś się o ścianę i odetchnęłaś. łzy pociekły ci po policzku. Starłaś je szybko rękawem i chwyciłaś klamkę. Otworzyłaś i znowu to ukłucie... wpadłaś w czyjeś ramiona. Ten zapach... ten dotyk. To było tak znajome,.. tak utęsknione. Uniosłaś wzrok i napotkałaś go na zapłakanych błękitnych ochach. 
- Niall - wyszeptałaś...

piątek, 23 listopada 2012

* Le Imagine - Louis*


Jeszcze tylko kilka metrów! - dopingowałam się w myślach. Musi mi się udać! Spojrzałam przez ramię, doganiali mnie. Zmusiłam nogi do jeszcze szybszego biegu... Próbowałam się wsłuchać w głos dyrektora, który nadawał relacjie z biegu, aż tu nagle gwizdek. Zsapana upadłam na ziemię... Udało się! wygrałam! To był decydujący bieg, dzięki niemu dostałam się właśnie na między krajowe zawody w Londynie. Odebrałam nagrodę... Pierwsze miejsce... woow. A teraz LONDYN... Spełnienie marzeń...
 Tydzień później
Ostatni trening przed wyścigiem. Ćwiczyłam na bieżni wsłuchując się w muzykę lecącą z słuchawek. "So C'mon C'mon... przyspieszyłam. Tak, to dzięki 1D mam siłę to robić. Są moim wsparciem, motywacją...  To dzięki nim znalazłam się w Londynie i spełniam marzenia. - Fajnie by było ich spotkać - przemknęło mi przez myśl. - Głupia! Miliony fanek o tym śnią a tylko garstce się udaje, czemu akurat to miała bym być ja?! Nie myśl o tym... biegnij.
Jakieś piętnaście mynut później poszółam że ktoś mnie szturcha w ramię, straciłam rytm w biegu... wywróciłam się na kogoś " And fall into my arms instead"...
- Woow!- usłyszałam.
- Bardzo przepraszam - odwróciłam się - J-Ja-a-Jaaa
- Umm... no tyyy?
- Ty to L-l-lll
- Llll?
-Looouu
- Looouuuuu?
- Ahh...
- Co ah?
-No ty to nooo...
- Ja co ?
- No Luis Noooo!
- Tak tak to ja... i ?
- co i?
- no co z tego że to ja? czemu się tak zdziwiłaś?
- jak tu się nie zdziwić gdy słucha się waszych piosenek i marzy o spotkaniu was a tu nagle....
- co?
- Pstro... Woow...
- Dziwna jesteś..
- Ehh, Jestem waszą fanką D-I-R-E-C-T-I-O-N-E-R-K-Ą ! To nie powinno się dziwić że jestem dziwna.
- Serio?! A no w sumie racja...
- co ty tu robisz?
- Mam zamiar pobiegać... lecz jedna z naszych fanek zajmuję mi bieżnie od 2 godzin!
- O mój boziu to ja tyle już tu jestem?
- Nooo ! Ja już zasypiam !
- J-ja przep.. Chwila! Poczekasz se jeszcze trochę... muszę do jutra trenować! Mam ważny dzień i nie mogę tego zepsuć!
- Ale!
- Fajnie, kurcze... myślałam że to "pierwsze spokanie" będzie miłe...
- Czyli stwierdzasz że nie jestem miły?!
- ni.. Tak! To właśnie ci mówię!
- A-ale... grh... fajnie
- Zadowolony?!
- No nie dokońca!
- To masz problem!
- Owszem mam! Miałem zamiar...
- co miałeś zamiar zrobić?
- Pobiegać!
- Fajnie... idź do lasu... bieżnia jeszcze będzie zajęta.
- Ale ty jesteś!
- Ja jestem co ?
- fnsdjkfns
- hmm?
- nieważne...
Odszedł. Założyłam słuchawki w uszy i powróciłam do biegu. "Jaki down! Prostak! aghr... jezu ale przecież to był LOUIS! Ahh spotkałam go.. .- znowu pukanie w ramię.. zwolniłam bieg, teraz o tym pomyślałam, zeszłam i zdjęłam słuchawki. To znowu był Louis...
- Czego?
- bo jjaa yyy..
- bo ty co?
- chciałem przeprosić...
- fajnie przeprosiny przyjęte... a teraz stąd idź bo chce pobiegać...
- Aleee... oj HARY !
- co? - wykrztusiłam...
- tak Louis?
- Ona nadal jest niemiła!
- ja,, co? ale no halo! to ty mówisz że jestem dziwna!
- Jak masz na imię? - zapytał Harry.
- Haaaaaarrr..
-Tak, Hary to ja... a ty?
- rrrrryyyyyy...
- yy?
- mówiłem że jest dziwna - powiedział na głos po czym pochylił się nad przyjacielem i coś szepnął mu do ucha. Ten kiwnął głową a na jego twarzy zagościł wielki uśmiech.
- To jak masz na imię honey?
- jaaaaaa?
- a czy widzisz tu kogoś innego?- zapytał Louis
- Haaaareeeegooooo
- Tak a oprócz niego?
- Louuuiiii.... kurdę aghr. Sory.... bo jaaa...
- tak wiemy, jesteś naszą fanką...
- y no ja mam na imię [t.i]
- ahh... a więc wpadliśy na pomysł... czy chciała byś gdzieś ze mną pójść w zamian za udostępnienie Louiemu bieżni?
Stanęłam jak wryta. Harry Styles właśnie proponował mi wypad!
- TAK! -krzyknęłam po czym ugryzłam się w język.
Chłopacy zaczęli się śmiać.
- Pa dziwolągu...- szepnął Louis tak bym tylko ja go usłyszała
- Nara prostaku - odpowiedziałam nieco głośniej. " Jej co się ze mną dzieje?! Nigdy taka wobec nikogo nie byłam... ja... grh.. Idę z Stylesem na randkę! ale umm.. najpierw może wezmę prysznic..."


Około godziny później.
- No nareszcie! - powiedział Hazz- ile można siedzieć pod prysznicem... na dodatek samemu!
-c-co.. nie ja... ahh chodźmy już... ciesz się że ze śmierdzielem nie idziesz..
- ale pocieszenie...
- CO?
- nie nic...
- no, to gdzie idziemy?
- a gdzie chcesz iść?
- no nie wiem... musze wcześniej wrócić bo jutro mam zawody...
- ZAWODY?!
- tak w biegu, dlatego dzisiaj tyle biegałam...
-ale..
- co ale?
- no bo Louis jutro też biegnie!
- WHAT?!
- no tak, dostał się do finałów... biega tam w celach charytatywnych...
Fajnie, biorę udział w zawodach, które będą oglądali moi idole i jeden z nich.. największy, najbardziej irytujący , zadufany w sobie samolub też będzie biegł! O jezu...
- co się stało?
- nic...
- posmutniałaś.
- no bo, ale z resztą nie ważne...
- Tssaaa jak dziewczyny tak mówią znaczy że ważne. Znam się troszkę na tym..
- super.
- to jak będzie? powiesz co się stało?
- A ty mi powiesz czemu Louis taki jest?
- W sensie że jaki?
- NO boo... jak oglądałam te wasze wideo pamiętniki był taki zabawny ii no... albo podczas koncertów żartował sobie... ale nigdy nie był tak irytujący!
- aha... to cie gryzie...
- NOO..
- nie wiem czy mogę ci to powiedzieć... To raczej jak już niech sam ci powie.
- Ale noo!  Ja nawet nie wiem czy was kiedyś jeszcze spotkam!
- spotkasz.. ale musisz..., dobra mniejsza...
Zakończyliśmy rozmowę i w ciszy kierowaliśmy się w stronę kawiarni. Sam na sam z Harrym fajnie się rozmawiało. Czułam się nieco dziwnie.. tak jakbym mówiła do plakatu. Ale on odpowiada... to było zbyt piękne.. Wkurzało mnie trochę to, że mimo iż rozmawiałam z Harrym... moje myśli kierowały się ku Louisowi...  Pod wieczór do na doszedł... dziwnie spokojny. Ale nie mógł się powstrzymać od dokuczenia mi...
- No Harreh.. wytrzymałeś z nią.. woow podziw.
- TY ćwook.... - zaczęłam
- Louis, uspokuj się...
- O mój boże Styles Wassup?
loczek powiedział mu coś na ucho. Jego wzrok powędrował ku mnie, następnie wbił się w podłogę...
-przepraszam- wyszeptał
Całe napięcie opadło.. O co im chodzi? Dowiem się wreszcie?!
- nooo to... co robimy?- zapytał Harry
- Ja muszę już iść- powiedziałam to równo z Louisem.Nasz wzrok się spotkał ale szybko się od siebie odwróciliśmy...
- Ej ale noo!
- Jutro są zawody Hazz!- powiedział Lou.
- wieeem...
- Może ja już pójdę...- powiedziałam. Nie chciałam wracać ale..
- Odprowadzić cię? - opadła mi szczęka. Zaproponował to Louis....
- Yyy... niee, nie trzeba. Sama trafię... - posmutniał.
Pożegnałam się z nimi. Gdy odchodziłam słyszałam jak się kłócą.. Boże jeśli oni mają tak zawsze to ja już wolę pozostać ich fanką bez bliższych kontaktów.
Wróciłam do domu i zaczęłam rozmyślać... Co mu się stało... czemu Louis taki dla mnie jest?! Bosh... mam dość! Co się ze mną dzieje!?Co się dzieje z nim?!

Stoję na linii startowej... mój oddech przyspiesza... miałam numer 7... Louis biegł 2 miejsca z lewej. Przez tego downa nie mogłam spać. śniły mi się koszmary w nocy... tylko on..on  i on. STOP! Gwizdek... bieg...
najpierw wolniej... jestem 4 .. daje się wyprzedzić... Louis myśli podobnie do mnie bo biegnie nieco za mną... Pierwsze kółko... przyspieszam, Loui też. Jestem 3 ... Ledwo co łapię oddech... dyszę, no co jest! SZYBCIEJ! Ostatnie kółko ... pierwsza TAK TAK!!! Loui mnie dogonił... nieeee biegnij! zerkam w lewo równo ze mną biegnie... wyprzedza. Jeszcze 100 metrów ... Nogi mnie bolą , nie poddawaj się! Louis się ogląda i zwalnia... O co mu chodzi, zrównuje i mruga do mnie... następnie się wywraca. To było upozorowane! Przekraczam linię mety... pierwsze miejsce. o dziwo się nie cieszyłam... Jedyne co czułam to złość...  Mimo ze kolana się pode mną uginały, podeszłam szybkim krokiem do Louisa,
- Co to do cholery miało być?! - krzyknęłam
- A-ale...
- Nie ale... tylko odpowiadaj!
-  o co ci chodzi ?! - zapytał zbity z tropu...
- Dałeś mi wygrać!
- n-n-niee...
- Tsaaa a czyli że przypadkiem tak nagle zwolniłeś i się "Wywróciłeś" mam rozumieć?
- noooo
- Weź bo aż szkoda mi na ciebie patrzeć!
- Ale [t.i].... co ja ci takiego zrobiłem?!
Przybiegł Harry.. a za nim.. Nie to nie może być prawda. Reszta bandu..
- co się stało - zapytał loczek
- zapytaj się twojego przyjaciela!
- Harry ratuj!
- [t.i] uspokój się, oświećcie mnie...
- No bo wielki Lou upozorował ten upadek!
- Nie prawda!
- Widziałam...
Louis wstał i do mnie podszedł.. ałć.. za blisko. Co jest eejjj... co się dzieje z moim sercem. [t.i] uspokój oddech bo zaraz zawału dostaniesz...
- Vass Happenin?! - usłyszała Zayna. Nie miałam odwagi odwrócić wzroku od oczu Louisa... to co teraz czułam było wielką zagadką.. MOŻE MI KTOŚ POWIEDZIEĆ CO SIĘ DZIEJE?!
- [t.i] chodzi o to że... - przybliżył się bardziej i złożył na moich ustach delikatny pocałunek Jakby bał się że go zaraz uderzę.. przyznaję na początku walczyłam z tą pokusą ale... to było przyjemne.. nie za mało powiedziane.. to było Woow. Jego język wślizgnął się do moich ust... po plecach przebiegł mi dreszcz podniecenia.
- uuuuuuu - usłyszałam chłopaków. Powróciłam do świata żywych... odepchnęłam go od siebie. Speszony schował twarz w dłoniach... płakał?
- o ja... czemu. ale grh... - wykrztusiłam
Harry się do mnie zbliżył i wyszeptał mi do ucha:
- [t.i] on się w tobie zakochał...
- Ale... to nie możliwe! On był dla mnie chamem!
- Tylko dlatego że nie potrafił właściwie wyrazić emocji, zrezygnował z 1 miejsca dla ciebie...
- C-co ja mam teraz zrobić?
- A czujesz coś do niego?
- j-ja nie wiem...
-  a podobał ci się pocałunek?
- chyba tak...
-daj mu szansę...
Chwile się wahałam... dobra. Podeszłam do niego.
- proszę daruj sobie- wyszeptał.
- ale..
- co ale?! Jesteś aż tak głupia aby naskakiwać na mnie za to że wygrałaś?! aż tak głupia by wrzeszczeć na mnie za to co zrobiłem?!
- nie... ale wiesz co?
- co!?
- Jestem aż tak głupia... by spróbować tego jeszcze raz...- jego oczy zabłysły. przyciągnęłam go do siebie i namiętnie go pocałowałam...
- i jeszcze raz... i jeszcze- szeptałam w przerwach pomiędzy pocałunkami.
- Boże przestań... chyba że chcesz mieć trupa który padł na zawał przez ciebie... - powiedział. - To znaczy się, mam wrażenie że moje serce zaraz wyskoczy... a ty jesteś tego powodem.  Ohh no sprawiasz że..
- Louis... stop. Ona załapała...- powiedział z irytacją Harry.
- Ahh... ale no ... zakochałem się  a ty przeszkadzasz mi w wyznaniu jej tego - powiedział do Hazzy..
- Po prostu powiedz to od razu a nie zwlekasz..
- Haloo ja tu jestem- przypomniałam. czułam jak moje policzki płoną..
- Poczekaj! cicho! - powiedział do mnie Louis- Dojdę do tego Hazz bez twojej pomocy!
- Oj gadaj to już bo głodny jestem - powiedział Niall
- No zobacz ich.. zepsują kazdą roantyczną chwilę- powiedział mi Lou.
- Ty to nazywasz romantyzmem?! HAHAHa - Zayn.
Olał go... znowu spojrzał mi w oczy...
- kocham cię [t.i]... - wyszeptał...
- Fajnie, ale wiesz co? też jestem głodna... chodźmy do Nandos - odpowiedziałam specialnie ze śmiechem..
- c-co?
- Ohh chodź tu głuptasie!- Pocałowałam go... - Też cię kocham!
Zaczęliście się śmiać. Może nam się uda... ja go już wytresuję ^^ xD

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 31


Zapraszam do lektury :D oraz ślicznie proszę o komcie i oceny "Reakcje"   /Lusiaczek

Rozdział trzydziesty-pierwszy
Finał


Już od samego rana byłaś oddawana przymiarkom. Eleanor z dziewczynami postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce abyś podczas transmisji wyglądała bajecznie. W teatrze miałaś się wstawić o 18 a występ ogółem był na 20. Łaziłyście od sklepu do sklepu aż w końcu zdecydowałyście się na granatową sukienkę z cekinami. Następnie w planach był fryzjer w którym siedziałaś ponad 2 godziny... dziewczyny nie pozwoliły ci się zobaczyć ale po ich wzroku domyśliłaś się że fryzura jest piękna. O 15 udałyście się do ciebie... nareszcie. Daria pomogła ci się ubrać nie psując fryzury … zostałaś poprowadzona do lustra. Efekt był oszałamiający. Długie loki spływające po ramionach idealnie się dopasowały do sukni. Nie dałaś rady nic powiedzieć... zdobyłaś się tylko na „wooow”
-I jak – usłyszałaś Dan.
-Jesteście cudowne! - krzyknęłaś i rzuciłaś się im po kolei na szyję.
-No dobra, Perrie pewnie jest już na miejscu, chodźcie już.
Zadzwoniłyście po taxówke i ruszyłyście. Na miejscu byłyście o 17:40. Jak zwykle, ludzie podcas waszej drogi z samochodu do pomieszczenia zdążyli porobić sobie z wami zdjęcia. W pokoju, gdzie wszyscy uczestnicy się zbierają dostrzegliście Pezz.
-Hej kochane! Boże denerwuję się... a ty Paula?
-No tak troszkę...
-Ohh będzie dobrze! Zobaczycie.. - zapewniła El.
-No dobra..
O 18 miałyście się spotkać z opiekunami i porozmawiać. Wy przypadłyście Simonowi... co bardzo was ucieszyło. To dzięki niemu 1D przecież są znani na całym świecie.
Jako jedyny mentor miał 2 uczestniczki w finale. Bo Garry już nie miał nikogo a Kelly pozostała Chloe Sugar... tak to będzie babska bitwa...
-Bądźmy ze sobą szczerzy... tylko jedna z was przejdzie. Chloe nie ma takiej swobody na scenie jak wy...
-Rozmawialiście tak, i robiliście próby aż do rozpoczęcia programu. Simon wybrał wam piosenki... Perrie miała zaśpiewać California king bed Rihanny, a ty Kiss me Eda Sheerana. Gdy rozstawaliście się z Simonem Perrie poszła przodem a ten złapał cię za nadgarstek i zatrzymał.
-Paula, trzymam kciuki... wierzę że to ty wygrasz.
Nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Kiwnęłaś więc tylko głową i poszłaś za Pezz. Ehh.. teraz jak tak by się zastanowić, nie chciałaś wygrać. Nie było ci to potrzebne... Nagrodą przecież było podpisanie kontraktu z wytwórnią … a czy ty tak naprawdę chciałaś wydać płytę? Tego nie wiedziałaś. Usłyszałaś że ktoś do ciebie dzwoni.. Niall.
-No, zaczyna się... skarbie, będzie dobrze! Pokazali cię przed chwilką.. nie martw się! - usłyszałaś rozradowany głos ukochanego.
-Uff... no dobrze. .
-Kocham cię.
-Niall nooo! Ja ciebie też!
-Będę cię bacznie obserwował! A co zaśpiewasz?
-Piosenkę przyjaciela...
-Czyyyyli?
-Kiss Me Eda.
-Serio?
-Tak, to był pomysł Simona...
-Ahh, wujek to ma pomysły, uwielbiam go!
-Heh wierzę,
-No dobra, to ja nie będę przeszkadzać.. Skarbie uwierz mi... wygrasz.
-Heh... no dobrze, do usłyszenia skarbie.
-Kocham cię... pa.
Uff... dołączyłaś do dziewczyn i oglądałyście występy. Do programu byli zaproszeni goście...
-Witajcie.
-Usłyszałyście głos Kelly.
-Dzień dobry
-Hmm, macie iść za kulisy.. tam dowiecie się czegoś ciekawego...
-A co to takiego? - zapytała Pezz
-Heh, niespodzianka!
Poszłyście za kulisy, czekał tam już Garry.
-No dobrze dziewczyny... a więc to nie będzie zwykły występ... albo inaczej. Nie zaśpiewacie dziś same.
-Jak to nie same?- zapytałaś
-Ohh samee spójrzcie – otworzył drzwi.
-Szczęka ci opadła. Odkąd trzymasz się z chłopakami, nigdy go nie widziałaś. Facet z czupryną rudych włosów podszedł do ciebie i cię przytulił.
-Paulina, o ile się nie mylę? - powiedział – wiele o tobie słyszałem...
-Jeju.. Ed, Cześć. Yyy no ten, czyli że...
-Hah, tak tak... śpiewamy razem..
-Woow...
-Spojrzałaś mu przez ramię i ujrzałaś Pezz rozmawiającą z Rihanną... a dalej, Chloe z Justinem Bieberem. Przypomniała ci się akcja w LA... „jej nie myśl teraz o tym..!” Poszłaś się przywitać.
-O Paulina! Hej!- przytuliłaś się do Justina
-Jeju, nie sądziłam że kiedyś cię jeszcze zobaczę!
-Hah, w sumie to ja też nie... Gratuluję dostania się do finałów!
-Um, no dziękuję...
Porozmawialiście chwilkę w szóstkę, następnie miałaś czas sam na sam z Edem ponieważ występowaliście jak zwykle ostatni. Poszliście do pokoju i trenowaliście piosenkę.
-No dobra, głos masz cudny nie zaprzeczę... z początku nie mogłem uwierzyć chłopakom jak cię tak wychwalali.. ale teraz słyszę to na własne uszy... - pochwalił cię a ty strzeliłaś buraka.
-Usłyszeliście że na scenę jest wywoływana Perrie... poszliście zobaczyć jej występ. Dziewczyna nie dość że była piękna, a kremowa sukienka podkreślała jej atuty, to na dodatek miała cudowny głos. Wyszła na scenę, muzyka zaczęła lecieć... Gdzieś tak w połowie piosenki na scenę wkroczyła Rihanna. Widownia zaczęła szaleć. Tego się nie spodziewali... Pezz zakończyła piosenkę przedłużając głoskę. Nastały brawa. Następnie Perrie wysłuchała pochwał i uwag jury i razem z Rihanną zeszły ze sceny. Potem była kolej Chloe... tak samo jak z Ri, Justin wkroczył na scenę w połowie utworu... dziewczyny niemal że postradały zmysły... śpiewali piosenkę As Long As You Love Me... Pochwały, uwagi... teraz ty. W przeciwieństwie do poprzednich występów razem z Edem wyszłaś na scenę równocześnie. On grał na gitarze... zaczęłaś śpiewać...
Settle down with me
Cover me up
Cuddle me in

Lie down with me
And hold me in your arms

And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love
W tym momencie do ciebie dołączył Ed...
Settle down with me
And I'll be your safet
You'll be my lady

I was made to keep your body warm
But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms

Oh no
My heart's against your chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with this feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Yeah I've been feeling everything from hate to love to lust
From lust to truth I guess that's how I know you
So I hold you close to help you give it u

So kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love
-Skończyliście... nastały krzyki...
-Woow. Paula.. to było coś – szepnął ci do ucha, objął cię ramieniem... czekaliście na opinię.
-Zaczęła Kelly..
-Już od samego początku cię kupuję... skradłaś moje serce. Nie wiem co powiedzieć... ten duet, według mnie, wypadł najlepiej. Gratuluję!
-Umm.- Garry- Ty, można by powiedzieć, że dorastasz tutaj z nami. Barwa twojego głosu jest inna niż zazwyczaj kobiety mają, z początku myślałem że nie dasz rady... przepraszam za moje wahanie, myliłem się... przepraszam.
Teraz Simon:
-Paula, jestem dumny. Zazwyczaj nie wybieram tego typu piosenek do finałów... ale naprawdę nie żałuję.. Brawo...
-Jeju dziękuję! Bardzooo dziękuję..- ukłoniłaś się, i zeszliście ze sceny.
Weszłaś do pokoju, gdzie były dziewczyny...
-Aaaaa brawoooo! Byłaś cuuuuuudna! - krzyknęła Daria.
-Jeju... to było coś! - Dan.-
Musiałaś ochłonąć... za dużo emocji.. zaczął cię boleć brzuch... „ Nie błagam! Tylko nie ten ból!”
-Wiecie co? Idę się przewietrzyć...
Wyszłaś. Coś było nie tak... nigdy w życiu nie odczuwałaś takiego bólu w brzuchu. Złapałaś isę za niego i się skuliłaś... Poczułaś jak ktoś łapie cię za ramię. To był Ed.
-Paula, wszystko ok? - zapytał.
-Boże nie wiem... brzuch mnie boli...
-może ze stresów?
-Nie to nie to.. od kilku dni tak mam...
-A jadłaś coś nieodpowiedniego? Lub nie wiem... coś noo....
-Co masz na myśli mówiąc coś?
-No nie wiem... umm... a zresztą nie ważne... musisz udać się z tym do lekarza.
-Spoko, zaraz po finale pójdę..
Wiedziałaś co Ed miał na myśli... „O kurwa!”
Wróciliście do pokoju. Do poznania wyników mieliście jeszcze 30 minut. Podeszłaś do Darii i zaciągnęłaś ją do łazienki.
-Co się stało?
-Daria, musisz mi pomóc...
-mów, co jest!
Wyciągnęłaś z kieszeni pieniądze..
-niedaleko stąd jest apteka... weź proszę kilka testów ciążowych.
-Paula!? CO?
-Oj no błagam! Później ci wyjaśnię, tylko proszę pośpiesz się... i tak aby nikt nic nie podejrzewał.
-Ohh. No dobrze...
Daria wyszła, a do łazienki weszła El..
-Paula, co się stało?
-Nic...
-oh wiesz przecież że mi możesz zaufać..
-no dobrze...Pamiętasz ten dzień... gdy chciałam iść z tobą biegać, ale w końcu poszłyśmy z dziewczynami na zakupy? To było przed moimi urodzinami...
-No tak..co się wtedy stało?
-Uhh. No i ja z Niallem wiesz...
-No domyślam się, ale mieliście zabezpieczenie no nie?
-Tak ale...
-CO ale?
-No pękła … i ten..
-No co ty gadasz? A okres masz normalnie..
-Teraz jak tak pomyślę... to od tamtego czasu właśnie nie... ale przez to że jestem zalatana, i mam tyle spraw na głowie... no po prostu nie zwracałam na to uwagi...
-O mój boże...
-Daria poszła po testy...
-Miejmy nadzieję że wynik będzie negatywny...
-dokładnie.
Jakieś 10 minut później przyszła Daria z torebki wyciągnęła ok 10 sztuk różnych testów...
Wyprosiłaś dziewczyny... ogarnęłaś się. No dobra...Pierwszy test, dwa plusy – pozytywnie.Drugi, uśmiechnięta buźka – pozytywny... Tylko jeden wyszedł negatywnie...
-O jezu... co ja najlepszego zrobiłam?
-Paula?- usłyszałaś przejęty głos Darii.
Wyszłaś z łazienki, nie musiałaś nic mówić.
-O nie...- wyszeptały równocześnie.


Nadszedł czas na wyniki... Weszłyście na scenę... nikogo nie słuchałaś. Byłaś zajęta rozmyślaniem o dziecku, które teraz w tobie jest. O dziecku twoim i Nialla... Jury coś mówili... nie słuchałaś ich... Publiczność biła brawa.... coś do ciebie mówili. „ Wygrałam” Podeszłam do mikrofonu. Wszystko działo się jak we śnie... mówiłaś jak byś była w hipnozie...
-Jeju, dziękuję... naprawdę nie sądziłam że wygram... nie sądziłam nawet że przejdę castingi! Jestem pozytywnie zdziwiona... dziękuję z całego serca każdemu kto na mnie zagłosował... ale muszę przeprosić.. nie mogę przyjąć nagrody. Perrie zajęła drugie miejsce.. nie wiem czy tak można.. ale chciała bym aby nagroda powędrowała w jej ręce...
Skończyłaś... zamknęłaś się w sobie... znowu nikogo nie słuchałaś. Zeszłaś ze sceny... ktoś dzwonił.. Niall. Odebrałaś.
-Paula co się stało!? Skarbie?!
-Niall kocham cię...
-Paulina?
-Przepraszam...
-PAULA! - rozłączyłaś się.
Straciłaś świadomość...