środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 38 (Ostatni)

Rozdział trzydziesty-ósmy
Nowy rozdział życia


To już jest konieeeec i nima już niiic xD Nie no żart będzie jeszcze dużo ^^ Tsaa mówiłam że będę płakać? haha ale nie ma co, booo... powiem Wam że tej Historii tak łatwo się nie pozbędziecie x.x Bowiem ... będzie kontynuacja! Ale nie Historii Nialla i Pauli a Harrego i Darii :D Tak, tak ... mogę wam zdradzić że będzie się dużo działo ^^ często będzie Danielle z Liasiem , wątki Larrego, i wiele innych :D Tak więc zapraszam do czytania Ostatniego rozdziału i komentujcie! Koniecznie! Bo nie wiem czy podoba Wam się tai pomysł na następne opowiadanie ;3 Kocham Was! /Lusiaczek



* Ok 2 lata później *

Weszłam razem z chłopcami i Lou do pokoju, gdzie Tom opiekował się dziećmi. Zastałam przesłodki widok... Justin płakał za zabawką bo Lux mu ją zabrała, ale zaraz potem go przytuliła  a ten zaczął się śmiać. Niall podszedł do nich i wziął Jusa na ręce.
- No, no no... ale z ciebie podrywacz rośnie! 
Justin zaczął się śmiać do Horana, bo ten do niego "gugał" i podrzucał nim...
- Widzę że przyzwyczaiłeś się do roli tatusia - powiedział Harry a ja się uśmiechnęłam. 
- a cooo, zazdrosny? Choć może ty też takiego chcesz hmm? - zażartowałam a ten tylko wyszczerzył zęby. Louis zaszedł Harrego od tyłu i potarmosił mu włosy.
- No wiesz Hazz... zawsze możemy zaadoptować no nie?
Styles znieruchomiał i zdziwiony spojrzał na niego, ale Tommo już tarzał się ze śmiechu na podłodze.
Zostawiłam chłopców samych i weszłam do następnego pokoju. Siedziały już tam dziewczyny. Perrie zauważyła mnie pierwsza
-Paula! I jak tam po ostatnim koncercie z trasy? 
Uśmiechnęłam się i przywitałam się z nimi. 
- Jestem wyczerpana... ciągle uważam że to wszystko dzieje się jakoś za szybko! Dwa lata a ja już tyle zrobiłam! Nagranie płyty...promocja...trasa... Justin ehhm
- podziwiam cię! Ja to dopiero płytę skończyłam nagrywać i już mam dość a ty... wow. Pociesza mnie fakt że za niecały tydzień są święta... będziemy mogły odpocząć w końcu.
- nooo - zgodziłam się a potem nastała cisza. Po chwili odezwała się Danielle
- Ja w ciąż nie mogę pojąć, czemu kazali ci tak szybko zacząć nagrywać... Mówili że dopiero gdy pały podrośnie.. prawda?
- Tsaa... ale widzisz, pewnie chodzi im o kasę, z resztą jak zwykle... Ale nie ma sensy się kłócić. Podpisałam kontrakt i póki umowa się nie skończy, robi to co mi karzą... a nie uśmiecha mi się to za bardzo. 
- Ehh sława jest do dupy - skwitowała Daria
- może nie do końca, ale w niektórych chwilach z pewnością - odpowiedziałam 
- A właśnie, co planujecie na święta ? - zapytała El. - Louis z rodzinką przyjeżdżają do mnie i spędzamy święta razem.
- U mnie podobnie... i pewnie jak co roku, spotkamy się z Liasiem u niego a potem jedziemy do mnie - powiedziała Dan
- Mi Zayn powiedział że zabiera mnie i nasze rodziny "gdzieś" ale gdzie, to już nie chce powiedzieć... -Perrie
- rok temu znowu lecieliśmy do Hiszpanii do cioci ale teraz prawdopodobnie zostajemy.. Mama powiedziała że Hętnie pozna Harrego bardziej, więc zapewne zaprosimy jego rodzinę do nas...- oświadszyła Daria
Ja milczałam... nie planowaliśmy niczego ani z mamą, ani z Niallem. 
- a z tobą co Paula ? - zapytała Dan. 
- Kochaaanieee! Gdzie jesteeeś?!- Usłyszałam z sąsiedniego pokoju Nialla. Po chwili pojawił się w drzwiach. 
- Paula, chciałem z tobą porozmawiać o świętach... ale chyba przeszkadzam
- nie no co ty wariacie... chodź tu, właśnie mówiłyśmy o tym- powiedziałam do niego
- Serio? o to super! - wziął krzesło i usiadł obok mnie - bo wiesz co? Mam plan by wigilię spędzić w Mullingar. Rok temu byliśmy u ciebie więc...
- nie ma problemu - przerwałam mu z uśmiechem. 
- o to dobrze... ale wiesz co? Bo przed nowym  rokiem zabieram cię gdzieś, więc trzeba zagadać z naszymi rodzicami by zostali z Jusem.
- Ale po co? Gdzie?
- Skaaarbie... nie pytaj bo i tak się nie dowiesz... to tajemnica! - powiedział z łobuzerskim uśmiechem. 
- Ale masz mi nie zakrywać oczu! 
- Zobaczymy... jeju no nie martw się! Zobaczysz, spodoba ci się... 
- noo dooobrze... skoro tak mówisz - złożyłam mu na ustach pełen miłości pocałunek.
- A teraz drogie panie, idę pobawić się z synkiem, więc zostawiam was!- pożegnał się i wyszedł. 
- Nooo, myślę że szykuje się coś super - powiedziała Daria.
- Pewnie chce mnie zabrać gdzieś na sylwestra...
- Ale grh.. dobra, ja tam to zrozumiałam inaczej ale okey... 
- Dobra. Stop. Koniec tematu świąt hah, idziemy świętować koniec mojej pierwszej trasy? 
- No jasne! - zgodziły się.


*Sylwester*

-No gdzie ty mnie ciągniesz?! Najpierw prywatny samolot nie wiadomo gdzie, teraz ta limuzyna... - zapytałam zbita z tropu. Każdy wokół mnie mówił w obcym języku, ani angielski, ani polski ani nawet niemiecki! Wydaje mi się że francuskim... ale dobra nie będę się go dopytywać o język przecież! hah
- nie bój się skarbie, zaufaj mi - szepnął mi do ucha muskając je delikatnie ustami. Ten gest spowodował że dreszcz podniecenia przeszedł po mnie. 
- Bo oskarżę cię o porwanie... kochanie... 
Niall zaśmiał się uwodzicielsko, a ja powstrzymywałam się przed zerwaniem z niego ubrań. Wciąż nie miałam dość jego bliskości.. łaknęłam więcej..i więcej.... i więcej...
-już jesteśmy - poinformował szofer przerywając moje myśli.
Niall niechętnie się ode mnie odsunął i wysiadł z wozu. podał mi rękę i mi pomógł. Moim oczom ukazał się wielki budynek...
- Państwa apartament jest już gotowy i czeka na Was... - powiedział jakiś facet w garniturze.
- Chodź- Horan chwycił mnie pod ramię i wbiegł do środka. Pognał do windy ciągnąc mnie za sobą. Wcisnął najwyższe piętro a ja wysłałam mu zdziwione spojrzenie,
- oj zobaczysz - powiedział zniecierpliwiony i spojrzał na zegarek - mamy półtorej godziny do północy,,,
- Ty chyba nie chcesz bym poszła gdziekolwiek w takich ciuchach!? Kazałeś mi się nie stroić! 
- oh nie marudź! Chodź,,,
Stanęliśmy przed dużymi drzwiami, Otworzył je i wbiegł do środka. Nie miałam czasu na oglądnięcie wnętrza bo znowu zniknęliśmy za kolejnymi drzwiami. W końcu stanęliśmy...po obu stronach były pokoje.
- masz godzinę na przygotowanie się. Wszystkie potrzebne rzeczy będziesz miała tam - skinął na drzwi po lewej - będą tam także ludzie którzy ci pomogą. - Przyciągnął mnie do ciebie i dał mi buziaka- a teraz idź! 
Weszłam do środka i czekała tu na mnie jakaś kobieta.
- Witaj pani Paulina, jestem Tamara a to moja ekipa. zrobimy cię na bóstwo! 
- Hej, ej dobra... powie mi ktoś co tu się dzieje ?
- przykro nam, ale nie możemy pisnąć słowem...
- Ahaa..., więc co macie teraz zrobić?
Tamara pociągnęła mnie w stronę szafy i wyjęła z niej granatową sukienkę z cekinami do kolan następnie zaczęła mnie przebierać. Byłam przyzwyczajona do tego że ktoś zajmuje się mym wyglądem... Podczas całej trasy byłam przebierana non stop więc to nic nowego. Jak miałam na sobie sukienkę poprowadzono mnie na fotel fryzjerski i nawinięto mi wałki na głowę. Następnie zrobiono makijaż. Jakiś czas później spojrzałam na zegarek ... jeszcze 10 minut..
Kobiety zdjęły  wałki i ogarnęły loki. Koniec. Byłam gotowa. Pożegnały się ze mną i Tamara zaprowadziła mnie do wyjścia. Gdy zamykała za mną drzwi zdążyła jeszcze powiedzieć "Powodzenia" 
Poczułam jak znajome ręce Nialla oplatają mnie w pasie.
- Jak zwykle, śliczna i prowokująca. Nakłaniasz mnie do robienia złych rzeczy swoim wyglądem kochanie... - wyszeptał mi do ucha
Chciałam się odwrócić ale powstrzymał mnie.
- eeej,,, wiem że miałem tego nie robić aleee... mogę zakryć ci oczy? 
Niechętnie się zgodziłam. Następnie poprowadził mnie gdzieś. Wiem że szliśmy przez dwór i jakieś 20 minut później byłam strasznie zmarznięta. Pewnie byliśmy gdzieś wysoko, bo wiatr wiał niemiłosiernie i spowodował że zaczęłam się telepać. W końcu Horan się zatrzymał i opatulił mnie czymś ciepłym, 
- jeszcze chwila- poinformował - poczekaj.
Przez chwilę było tak cicho że mogłam usłyszeć bicie własnego serca. Nagle usłyszałam tłum ludzi...
- Dziesięć... dziewięć...osiem........
- rozwiń opaskę- powiedział Niall. Zrobiłam jak chciał. 
- siedem....... sześć........
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Rozejrzałam się.... stałam na wieży Eiffla a Niall klęczał przede mną z pierścionkiem ww ręku. odziany był w garnitur a włosy miał roztrzepane. 
- pięć..... cztery....
- Paula, chciałem się zapytać ........
- Trzy......
- no wiesz, bo ja cię kocham i no...
- dwa.....
- czy sprawisz mi tę przyjemność i zostaniesz moją zoną?
- jedeeeen!
Fajerwerki i różne inne rzeczy wystrzeliły w niebo. wybuchając i tworząc piękne wzory. A ja czułam jakby te petardy wybuchały wewnątrz mnie tryskając szczęściem i miłością... Wzruszyłam się.
- To jak? - spojrzał błagalnie
- Ty wariacie! Musiałeś to tak zorganizować?
Zdziwił się a przez jego oczy przebiegł cień wątpliwości....
- Nawet gdybyś oświadczył mi się w błocie moja odpowiedź była by taka sama.... TAK! TAK TAK TAAAK! Kocham Cię, pacanie ty mój!  Z chęcią zostanę panią Horan! 
Niall podobnie jak fajerwerki wystrzelił w niebo z krzykiem i łzy szczęścia popłynęły mu po policzkach. Wziął mnie za ręce i zakręcił wokół siebie następnie postawił na ziemi...
- Nawet nie wiesz co się teraz ze mną dzieje... boże... co za emocje hah. - Chwycił moją dłoń i włożył śliczny malutki pierścionek z brylancikiem na palec. - Kocham cię Paula... - obdarzył mnie takim pocałunkiem jak jeszcze nigdy, a kolana same się pode mną ugięły... 
- To kiedy ślub? 
- Teraz zaraz kochanie... Wszystko jest już gotowe.
- Woow Serio? widzę że przygotowany jesteś... a jakbym powiedziała nie?
- wiedziałem że powiesz tak... nie było innej możliwości skarbie... odrzucić takie coś - napiął mięśnie a ja się uśmiechnęłam.
- Widzę że masz wysokie mniemanie o sobie Horanku... może nauczymy cię pokory?
- Ale to później... noc jeszcze młoda Paulinko a my zaraz ślub mamy... a od uczenia mnie pokory, będziesz miała noc poślubną.
Zaczęliśmy się śmiać.
- A co z chrzcinami? - zapytałam
- To to później, nie tak wszystko na raz haha... 
- dobrze... a goście? moi rodzice? 
- Paula, powiedziałem że wszystko gotowe? są tu wszyscy! Nawet Amelia ! 
- Aww Kocham cię Niallerku...
- Wiem o tym, Ja ciebie też.
Pocałowałam go czule w usta i udaliśmy się rozpocząć nowy rozdział naszego życia... 

niedziela, 23 grudnia 2012

*Le imagine - Larry *

Wszedłem na podest i spojrzałem w stronę loczka. Jeszcze zanim dźwignia ruszyła, zdążyłem się do niego uśmiechnąć. Potem nic już nie widziałem. Nagle po moich oczach zaświeciło mnóstwo fleszów a piski ludzi przede mną, zwłaszcza dziewczyn, niemal że mnie ogłuszyły. Uśmiechnąłem się i zaczęła lecieć muzyka, piosenka " C'mon C'mon" ... potem kolejne "Back For You" i "Rock Me" następnie mówić zaczął Liam.
- Woow witaj Londyn! jak się bawicie? - odpowiedziały mu piski a ten się zaczął śmiać. 
- A teraz coś specjalnego... - dałem nacisk na ostatnie słowo i spojrzałem na Harrego - specjalnego bowiem teraz piosenka, którą napisałem z Stylesem... 
Harry zrobił zdziwioną minę a ja do niego mrugnąłem, Fanki wydały z siebie "ochy i achy" usłyszałem jak wiele z nich krzyczy "Larry" ... cieszyłem się że są tak mądre i domyślają się co jest pomiędzy mną a Loczkiem. Usłyszałem pianino, akustyczna wersja "They don't know about Us" . Mimo że bardzo się starałem by nie okazywać żadnych uczuć podczas akurat TEJ piosenki nie mogłem się powstrzymać i w momencie gdy Liam zaczął śpiewać, łzy napłynęły do moich oczu. Zaatakowały mnie wspomnienia gdy nagrywaliśmy tę piosenkę... te uśmiechy, żarty, zaczepki... pocałunki. " Cause this love is only getting stronger - Hazz złapał mnie za ramię, niby od niechcenia lub żartu.. ale oni nie widzieli tego wzroku przepełnionego miłością -
So I don’t want to wait any longer I just want to tell the world that you’re mine, Boy ..." - Fuck, wiedziałem że coś kombinuje. mają kolejny dowód na istnienie Larrego... Wziąłem oddech i refren... Stuknąłem Hazze mikrofonem w nos i szybszym krokiem oddaliłem się od niego.
Nialler szturchnął mnie w ramię śpiewając ' One touch and I was a believer
Every kiss gets a little sweeter" A ja odwróciłem się w jego stronę, nagle ktoś klepnął mnie w tyłek... znałem ten dotyk... to był Hazz "It’s getting better
Keeps getting better all the time, BOOYYY.. " Zaczął się śmiać i znowu refren. Nie mogłem pozostać mu dłużny.. taka nasza mała walka kto dłużej wytrzyma. Spojrzałem na niego podnieconym wzrokiem, oblizałem powoli usta i poruszałem znacząco brwiami a temu szczęka opadła... moja zwrotka " They don’t know how special you are - potargałem mu loczki...
They don’t know what you’ve done to my heart - uśmiechnąłem się do niego - They can say anything they want- podszedłem do Liasia i go przytuliłem obserwując kątem oka Harrego 
Cause they don’t know us" I znowu Nialler "obczaił" mnie i Hazzę ze śmiechem śpiewając swoją zwrotkę - They don’t know what we do best. It’s between me and you...Our little secret" 
Paul nas zabije... mówił żeby nic nie kombinować... aghr dobra nie myśl o tym teraz! Harry miał zaciętą minę, i gdy kończyła się piosenka podszedł do mnie pewnym krokiem... A temu o co teraz chodzi? "They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby, they don’t know about
They don’t know about us" - Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął powoli się zbliżać. Nie,nie nie nie ... a jednak. W jednej chwili świat dla mnie zniknął i widziałem tylko Harrego. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach...Zamarłem na chwilę, ale potem z całą miłością, jaką darzyłem tego pacana, oddałem pocałunek wpijając mu się w wargi... " They don’t know about us " - Zayn dokończył piosenkę.Ponura rzeczywistość wróciła... oderwałem się szybko od Harrego, ale ten mnie powstrzymał bym odszedł dalej. Fani zaczęli wrzeszczeć jak oszalali a Styles pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha
- Loui, nie martw się... jesteśmy w tym razem. Damy radę"

piątek, 21 grudnia 2012

Ważna informacja ;P

Wiem że to opowiadanie wkrótce się kończy, ale zacznę przecież następne :P Będą dodawane tu także imaginy ^^ Więc jeśli lubisz tego bloga, i chcesz być informowany na bieżąco o nowych notkach... zostaw w komentarzu nazwę do TT albo nr gg.
moje gg: 13234553
TT: @Lusiaczek16
/Lusiaczek

Rozdział 37


Dobra to chyba przedostatni rozdział :P Boże jak będę pisała ostatni znowu będę ryczeć xD Ale mam pomysł na następne opowiadanie... a z tego co widać z ankiety, jeszcze lepiej się składa bo wygrywa Harry ;p nie chcę wam zdradzać szczegółów albo będzie to niespodzianka ale powiem wam że nie do końca rozstaniemy się z tym opowiadaniem ^^ 
To tyle na dziś xD Patrzcie i przeżyłam koniec świata o.O Jestę Bogię haha :P Kocham Was Skarbyi, dziękuję że czytacie to co zamieszczam na tym blogu, naprawdę to wiele dla mnie znaczy <3 Mam nadzieję że rozdział się spodoba :) /Lusiaczek

Rozdział trzydziesty-siódmy
Umowa

- Paulaaa.. idź do niego ....- wysapał z pod poduszki Niall
- Byłam ostatnio... teraz twoja kolej - odpowiedziałam przez sen.
- A myślałem że ja...- powiedział zrezygnowany i wstał.
Odkąd wyszłam z Jusem ze szpitala mieszkam z Niallem. Minął dopiero tydzień a ja mam dość... Mały albo śpi albo płacze... to mnie powoli wykańcza... Zerknęłam z pod przymrużonych oczu na chłopców... Niall lulał małego bez żadnego narzekania. Jezu Horan z nieba zesłany! Gdy byłam pewna że Jus śpi pozwoliłam sobie by sen także pochłonął i mnie. 

Rankiem

- Niall ubiorę małego a ty wynieś wózek przed dom! - krzyknęłam
- okey!
Nałożyłam kurteczkę Justinkowi i zeszłam na dół. Czekał tam na mnie już Horan... otoczony przez fanki. 
- tylko proszę cicho... żeby małego nie przestraszyć - powiedziałam do nich a Niall obdarzył mnie pocieszającym uśmiechem. Ułożyłam Jusa do wózka i obserwowałam jak fanki gugają do małego i robią sobie zdjęcia z nim w wózku, oczywiście za naszym pozwoleniem. 
Jedna z nich do mnie podeszła.
- Paula... mogę ci zadać pytanie?
- Jasne.
- Jak to jest być najładniejszą, najsławniejszą i najszczęśliwszą dziewczyną na świecie?!
- heh, nie przesadzajmy z tymi dwoma pierwszymi... a co do tego że jestem najszczęśliwsza... Po prostu szczęście w postaci Harrego samo do mnie przyszło, gdy najmniej się tego spodziewałam! - odpowiedziałam. Fani już pewnie na pamięć znali historię o tym jak poznałam chłopców. Niektórzy w to nie wierzą... mówią że było to wszystko ustawione i ogółem. Miałam gdzieś zdanie takich ludzi. wszędzie szukają drugiego dna i nie ma sensu przejmować się takimi plotkami. - wystarczy nie rezygnować z marzeń...
- ale ja jestem pewna że nigdy moje marzenia się nie spełnią... - jęknęła tamta- każdy chłopak z 1D ma już dziewczynę ... nie jest to możliwe bym zajęła miejsce którejś z nich. oni są zbyt szczęśliwi w tych związkach! 
- Ej, nie rezygnuj... przecież możesz się zaprzyjaźnić z którymś prawda? 
- O czym rozmawiacie?- zapytał Niall a ja poczułam jak łapie mnie w pasie i kładzie głowę na moim ramieniu.
- Aww... jak wy słodko wyglądacie - powiedziała - cieszę się że jesteście razem! 
- heh dziękuję - powiedział Horan i podszedł do niej, następnie ją przytulił. Podał mi swój telefon i powiedział 
- Skarbie, zrobisz mi z tą ślicznotką zdjęcie? 
- No pewnie - wzięłam telefon i namierzyłam na nich. 
Dziewczyna strzeliła buraka i miałam wrażenie że zaraz zemdleje gdy Niall pocałował ją w policzek. Strzeliłam fotkę i z uśmiechem pokazałam im jak wyszli. Ona cała się telepała z ekscytacji... 
- Wow! ustawię se na tapetę okey? - zapytał mrugając do niej a ta niepewnie pokiwała głową....
- Dobra koniec, bo trupa z niej zrobisz .. - podeszłam i ją przytuliłam po czym spojrzałam głęboko w oczy i powiedziałam.- Widzisz? Wszystko jest możliwe.
Po jakiś 15 minutach mały zasnął a my poprosiliśmy fanów o rozejście się bo musimy iść. Szliśmy spacerkiem przez park, do domu wspólnego chłopców, bo tam umówiliśmy się z Paulem i Simonem by podpisać potrzebne papiery. 
- Kocham Cię.. wieeesz?- zagadnął Niall
- no wiem, wiem, ja ciebie też kochanie - odpowiedziałam z uśmiechem. 
- Chodź idziemy na kawę, widzę że jesteś padnięta.
- Nie możemy! Pewnie Simon i Paul już czekają...
- nie zniechęcasz mnie tym. Dobra chodź, poczekają se dłużej! 
I tak też nasz szybki spacerek przedłużył się o godzinkę. Pewnie trwał by jeszcze dłużej ale błogi spokój przerwał nam telefon do Horana... Dzwonił Liam. włączył na głośnik. 
- Ej stary, Gdzie Wy?! Paul jest wnerwiony ... radzę wam szybko przyjść...
- Oh dobra już niech tak nie marudzi i da nam chwile wolnego...
- NIALLER NATYCHMIAST MACIE SIĘ ZJAWIĆ W WASZYM DOMU! - krzyknął do słuchawki Paul, pewnie wyrwał telefon Daddy'emu.
- Tak jest! Panie i Władco... Będziemy za 10 minut litościwy królu... - powiedział żartem Niall i się rozłączył.- Ehh czasami zachowuje się gorzej niż ty podczas porodu...
- Może jest w ciąży? - zasugerowałam przez śmiech...
- Ty, rzeczywiście ostatnio przytył... trzeba z nim porozmawiać...
Zaczęliśmy się śmiać. Boże, czas spędzany przy Horanie nigdy nie będzie straconym... Jestem tego pewna. Ten chłopak potrafi wszystko... chociaż mówią, że z wiekiem mądrzejesz... a u niego to raczej działa w drugą stronę...
Przy wejściu do ich domu Niall pomógł mi z wózkiem... Justin wciąż spał, więc by go nie zbudzić zostawiliśmy go w pokoju gościnnym a dopiero potem poszliśmy się przywitać.
- I ZNOWU SIĘ SZLAJACIE!? ILE MOŻNA NA WAS CZEKAĆ?- wydarł się Paul... a zaraz potem mały się rozpłakał.
- Gratulacje! Obudziłeś go -powiedziałam zirytowana i poszłam po Jusa. Najpierw go uspokoiłam a potem rozebrałam. Wyjęłam butelkę z wózka i zaczęłam go karmić..
- A-a moge ja? - zapytał Harry - no bo wiesz, jak Lux była mała to Lou mi pozwalała i ten,
- No pewnie że możesz głuptasie! Siadaj... - delikatnie wręczyłam mu małego- ale uważaj dobra? A i jak już skończysz.. w koszu w wózku masz pieluszki wujaszku... pewnie wiesz do czego służą..
Harry obdarzył mnie zdziwionym spojrzeniem a ja się uśmiechnęłam..
- No co? Wiem że dasz radę - wyszłam zostawiając go oniemiałego z Justinkiem na rękach. 
Niechętnie ponownie weszłam do kuchni...
- A teraz, proszę was... ciszej. Małego zostawiłam z Harrym, ale nie wiem na jak długo więc streszczajmy się.
Chłopcy zostawili nas samych a potem Simon zaczął mi przypominać o warunkach umowy. Następnie dał mi do podpisania chyba z pięć pism a potem zaczął się zbierać tłumacząc że jest umówiony... Nareszcie gdy obydwaj, czyli Paul z Simonem wyszli mogłam odsapnąć. Od teraz moje życie zacznie się zmieniać... ale na lepsze czy gorsze?  


niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 36

Rozdział trzydziesty-szósty
Sprostowanie spraw

Łapajcie Nexta, starałam się by był dłuższy ^^ Pisajcie czy się podoba ;p a i głosujcie w nowej ankiecie --> 
a tak na marginesie xD Chciałam przeeeprosić za kończenie w takich momentach ;p po prostu lubię trzymać was w napięciu ^^ /Lusiaczek

Rozdział dedykuję Wiktorii Z <3 (tak to za ten komentarz pod poprzednim rozdziałem <3 Dziękuję! <3)

- Zerknijcie na małego! - krzyknęłam do dziewczyn i pognałam za Niallem. Był już pod busem... Szybciej! Pognałam się w myślach.. O nie, wszedł do środka ...  zwolniłam... już wszystko stracone... Niechętnie otworzyłam drzwiczki busa i wspięłam się do góry. Będąc w środku się rozejrzałam nikogo nie było.. ej co jest? Weszłam dalej.. i ujrzałam Nialla na łóżku. był wkurzony i patrzył się w sufit...
- Czemu życie musi być takie popieprzone? - powiedział wnerwiony ale zauważyłam łzy w jego oczach.
- Niall...
- Paulina, dobrze wiesz że jesteś moim całym życiem prawda? Powinnaś mi ufać, mówić o wszystkim! - wybuchł nagle.
- Ale..
- Zataiłaś przede mną ciążę, Raniłaś mnie mnóstwo razy ! Gdy byliśmy w USA, Przed moją trasą, milczałaś przez tak długi czas...
Teraz także milczałam. Nie miałam bladego pojęcia co powiedzieć... chciała bym zaprzeczyć, lecz nie mogłam, gdyż to wszystko było prawdą. To ja jestem tą, przez kogo 1D prawie się rozpadło... to przeze mnie Niall siedział dwa razy w szpitalu, to ja mam teraz ponieść konsekwencje moich czynów. Chciałam już coś powiedzieć ale Niall mnie uprzedził...
- Już od tamtego momentu, gdy wbiegłaś z Harrym do Nando's zakochałem się w tobie... Znosiłem to że jesteś z Zaynem, ledwo zniosłem to że przespałaś się z Louim ... potem, gdy rozstałaś się z Malikiem zbliżyliśmy się do siebie... Byłem tak bardzo szczęśliwy! To był najlepszy okres w mym życiu! Nocowałem u ciebie, do późna rozmawialiśmy... a gdy polecieliśmy do USA powiedziałem o tym wszystkim Liamowi. I zdradziłem mu pewien sekret... ale w tamten dzień, wszystko się zrujnowało. To, co powiedziałaś Justinowi wtedy na próbie, zniszczyło wszystkie moje marzenia i najbardziej zabolało... Chciałem bowiem tamtego wieczoru... zaraz po rozdaniu nagród zapytać się czy została byś mą dziewczyną. Wszystko było idealnie zaplanowane... Na dachu czekał już specjalnie wystrojony stolik dla dwojga... zamiast na after party miałem zabrać cię właśnie tam. A wiesz co mieliśmy jeść?
- Naleśniki... - wyszeptałam przez łzy.
- Tak... przypomniały mi one te wszystkie dobre chwile... - Chłopak wstał i powoli do mnie podszedł...
- Niall.. przeprasza...
- Cii... Mimo że teraz nie mam pojęcia co robić... i nie zważając na te wszystkie przeżycia.. moja miłość do ciebie jest nietknięta, albo inaczej... spotęgowała się. Kocham cię tak bardzo... chyba dzięki temu wytrzymałem na porodówce heh... były chwile w których chciałem uciec jak najdalej . Ale zostałem z tobą... bo widziałem że ci na tym zależy. Mamy teraz Justina... i z tego co wywnioskowałem z twojej rozmowy zostaje z nami. Szkoda że to wszystko jest już zaplanowane ... nie przez nas, ale prędzej czy później i tak bym ci się oświadczył. Tak... myślałem już o tym dużo razy.. gdzie to zrobię i w jaki sposób. ale na pewno nie jest to w busie One Direction i pod taką presją jak teraz... więc się nie martw, mamy jeszcze czas heh... A jeśli chodzi o to że na nas zarabiają... taka jest cena bycia sławnym. Najlepiej zrobić coś, by zainteresowały się tym media i by był wokół nas szum. Niestety nie tylko my tu się liczymy... 1D podpisało kontrakt i teraz musimy robić co zechcą... każą zrobić reklamę promującą jakiś produkt, robimy to bez gadania... mamy być twarzą umm no nie wiem na przekład przyborów szkolnych ... zgadzamy się bo musimy. Ty godząc się na pracę z wytwórnią, robisz to co oni chcą póki nie minie czas umowy, czyli do nagrania płyty... chyba że znajdziesz menagera. Ale mogę ci od razu powiedzieć... że skoro Simon planował z Paulem... to on wtedy zostanie twoim menagerem. Znając życie będzie chciał cię mieć na oku, abyś nie " kombinowała" w naszym związku ... tacy ludzie jak Paul lubią mieć wszystko poukładane i pod kontrolą. Ale do czego zmierzam... chodzi mi o to , że mimo wszystko będę z tobą. Naprawdę, skarbie .. możesz na mnie polegać ze wszystkim! Jeśli będzie trzeba wywrócę świat do góry nogami by ci pomóc... Paula, kocham cię.. cały moim sercem ... więc proszę cię...
Nie dałam rady... przycisnęłam usta do jego ciepłych warg... Całowałam go tak, jakbym myślała że załatwi to wszystkie problemy... Głupia jestem że mu nic nie powiedziałam... że ukrywałam calutką prawdę przed nim. Te słowa które on dziś wypowiedział były najpiękniejszymi jakie słyszałam. Mimo że większość z nich raniła... były one prawdą z którą musiałam się zmierzyć.
- Też cię kocham Horanku ty mój... i dziękuję. że mimo wszystko nadal jesteś ze mną... naprawdę, jest to dla mnie motywacją by się zmienić na lepsze...
- Aniele heh... nie masz się zmieniać! Proszę cię tylko, żebyś mimo wszystko mówiła mi prawdę i nie zostawiała mnie w chwilach gdy cię najbardziej potrzebuję... to okrutne.
- Przepraszam... obiecuję, że od dziś będę mówiła ci calusieńką prawdę oraz że cię nigdy nie opuszczę! -uśmiechnęłam się przez łzy a Niall obdarzył mnie najsłodszym całusem świata, aż się pode mną kolana ugięły...- A i jest sprawa... jeśli powtórzysz ten pocałunek ... będziesz miał trupa w objęciach!
Zaczęliśmy się śmiać.
- Skarbie, wydaje mi się... ale zostawiłaś chyba naszego synka z dziewczynami heh
- O nie! Chodź szybko do nich!
Wybiegliśmy z auta i pognaliśmy do szpitala. Wchodząc do mojej sali stanęłam jak wryta. Poczułam jak moje serce topnieje a łzy napływają do oczu ze wzruszenia. Harry trzymał Justina na rękach a ten swymi czarno-niebieskimi oczyma wpatrywał się w Zayna który do niego "gugał". Obok Hazzy siedziała Daria i przyglądała się temu wszystkiemu z zapartym tchem.
- Woow ale słodko!- powiedział dumny Niall.
Każdy spojrzał w naszą stronę, nawet mały Jus.
- no bo... no jak przyszliśmy i ten. on wstał i bardzo głośno płakał i ja no... wiesz...- zaczął Harry
- No spokojnie! Czy ja coś mówię? - zaczęłam się śmiać- Ty Styles, z dzieckiem ci do twarzy Lokersie !
Hazz " strzelił buraka" a reszta do mnie dołączyła śmiechem. Podeszłam z Niallem do łóżeczka a Harry chciał mi dać małego, ale Niall zapytał.
- Y no... ten czy mogę ? No , wiesz ...
- No pewnie, przecież to twoje dziecko - powiedział Hazz i ułożył Justina na jego rękach.
- Ale pamiętaj Horan, To nie jedzenie... to człowiek... - zażartował Louis
- Ughl... gdybyś ty widział jak to wychodzi z  Pauli, odechciało by ci się jeść do końca życia!
- Czyli że co? Przestajesz jeść? - zapytał Liam a Niall odpowiedział mu prychnięciem.
- Horan bez żarcia? Czy ty siebie słyszysz Daddy?- zapytał Zayn
- Oj tam noo... to jego słowa no! - wytłumaczył.
A my się znowu zaśmialiśmy. Obserwowałam jak Niall lula małego i po chwili ten zasnął w jego ramionach... najsłodszy obraz świata. Tak się w nich zapatrzyłam że nie usłyszałam jak Liam zadaje mi pytanie.
 - yym coś mówiłeś?
- Heh tsa.. kiedy was wypisują ?
- mieli pojutrze ale obiło mi się o uszy że już jutro będę mogła wyjść.
- O jak dobrze! to może uda się wbić na bal zakończenia szkoły no nie? - powiedział Zayn
- O ja, szkoła! kompletnie o niej zapomniałam!
- nie martw się! Możesz przecież napisać indywidualnie sprawdzian no nie?
- Ale mnie nie było w szkole przez te 9 miesięcy!
- Tak, ale przychodził do ciebie przecież nauczyciel tak?
- No tak...
- A umiesz?
- nigdy źle się nie uczyłam. Zawsze dostawałam dobre oceny..
-  a jak myślisz, dobrze se poradzisz z testem?
- Taa...
- I widzisz problem rozwiązany- podsumował
- No ale BAL?
- Przecież masz partnera... - powiedział Louis
- No problem w tym że nie ... - spojrzałam wyzywająco na Horana a ten zrobił zdziwioną minę.
Podszedł do łóżeczka i odłożył małego. Następnie uklęknął przede mną i powiedział oficjalnym tonem
- Paulino Ravenwood... o ty moja miłości - kąciki jego ust się uniosły- czy dała byś mi ten zaszczyt, i towarzyszyła byś mi podczas balu absolwentów?
Skoro tak on pogrywa?
- No ja nie wiem czy spełniasz me wymagania - wstałam i okrążyłam go "oceniając" jego wygląd - zostawiasz mi wiele do życzenia! A tańczyć chociaż umiesz młodzieńcze?
- Sprawdź mnie, kochana- wstał i podniósł mnie. Następnie okręcił mnie w powietrzu i ustawił mnie na ziemi tak bliski niego, że gdyby mnie nie podtrzymywał, z pewnością bym upadła.
- Dobra, test tańca zaliczony... zostało ostatnie...- złączyłam nasze usta... pocałunek zaczął się pogłębiać, Horan przez chwilę ssał mą dolną wargę " Aww kocham to!" Ale przerwało nam chrząknięcie...
- My tu ciągle jesteśmy amorki! - przypomniał Louis...
- Ohhh, no jak mogłeś przeszkodzić w takim momencie?! - zapytałam lekko wkurzona.
- No wiesz, lepiej przeszkodzić w takim niż gdybyście byli nadzy... - powiedział ruszając znacząco brwiami.
- Tommo no! - strzeliłam buraka i schowałam twarz w bluzie Nialla.
Oni zaczęli się śmiać a ja myślałam że spalę się ze wstydu.
- Paula, przeszkadzam? - usłyszałam głos mamy.
- Mamooo! - oderwałam się od Nialla rzucając przepraszające spojrzenie i rzuciłam się jej w ramiona.
- No... tak,, ty mi lepiej pokaż tego szkraba! - powiedziała ze śmiechem a ja poprowadziłam ją do łóżeczka.

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 35

Rozdział znowu krótki... nie gniewajcie się ;/ Zrobię wszystko żeby jak najszybciej pojawił się następny i aby był dłuższy... a tym czasem zapraszam do czytania i komentowania :D A i witam nowych czytelników! Kocham Was! /Lusiaczek

Rozdział trzydziesty-piąty
Decyzja 

- będziesz musiała obiecać nam, że mimo wszystko będziecie z Niallem parą ...
- no przecież to jest pewne! Ja go nie zostawię i on mnie raczej też nie.
- Tak, ale to nie wystarczy. Zrobiliśmy ankietę z której wynika, że ty z Niallem jesteście najpopularniejszą parą w Show Biznesie... a bądźmy ze sobą szczerzy... wpływa to pozytywnie na sprzedaże a nasz ranking stale rośnie.. Ty miała byś lepszy start, jeśli się zdecydujesz a 1D podbiło by listy muzyczne...
- Brzmi świetnie, lecz czemu czuję że za tym coś się kryje ?
- Dobra, nie owijam w bawełnę... macie nieślubne dziecko a publiczność was kocha, więc nie widzimy innego wyjścia jak wzięcie ślubu- Powiedział Paul.
- CO?! A-ale co na to Niall? Boże...
- Nic mu nie mówiliśmy i tobie też radzę milczeć. Powiedzieliśmy ci już... albo się zgodzisz, albo będziesz miała zniszczone życie ... Taki jest Show Biznes mała... jeśli nie walczysz o swoje ... zgniotą cię jak robaka...
Potrzebowałam dłuższej chwili, by dotarły do mnie te słowa. Oni parszywie mi grozili! W dodatku chodziło o ślub ... boże, ja i Niall... A co na to moi rodzice? A co ważniejsze... co na to Niall...?
- więc, jak będzie- dopytał się Simon .
- mam rozumieć, że powinnam przyjąć propozycję kontraktu i doprowadzić do ślubu mojego i Nialla bo jeśli nie...
- Twoje życie będzie nie ciekawie wyglądać... - dokończył Paul.
- A mogę się kogoś poradzić?
- Nie, to ty decydujesz i ponosisz wszelką odpowiedzialność
- Rozumiem... w takim razie - kurde Niall mnie zabije- przyjmuję tę propozycję... ale muszę wtajemniczyć w to dziewczyny.
- Co masz na myśli?- zapytał Simon
- Powiem im o tym. Bez ich pomocy nie dam rady po prostu... i zapewniam, nikomu nic nie powiedzą. A teraz jeśli mogę, idę do Justina. Wszystkie potrzebne papiery podpiszę kiedy indziej...
Pożegnałam się z nimi i niemal że wybiegłam z busa. Moje myśli toczyły bitwę... ale kierowała mną miłość do Horana i naszego synka. Weszłam do mojej sali i podeszłam do łóżeczka małego... wciąż spał. Podziwiałam jego rysy... nadal był opuchnięty, lecz mimo wszystko był śliczny. I pomyśleć że ten mały szkrab wywrócił moje życie do góry nogami... no, nie tylko moje. Jest tyle ludzi za którymi pociągnęłam odpowiedzialność...I jak im to teraz wynagrodzić? Ktoś zapukał do drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam Darię z dziewczynami. "Wyrwałam z kapcia" i rzuciłam im się w objęcia...
- BOŻE PAULA! Ja tu osiem zawałów zaliczyłam- krzyknęła Daria
- ciszej! Mały śpi - i w tym momencie usłyszałam cichutki płacz.
- I zobacz... obudziłaś go - wyszeptała Dan.
Podeszłam do łóżeczka i delikatnie wzięłam Jusa na ręce
- Aww- powiedziała Pezz a ja się do niej uśmiechnęłam.
Ululałam go i po chwili już nie płakał lecz nasłuchiwał.
- O mój boziuuu spójrzcie na jego oczka! Jakie duuuże - rzekła zauroczona El - z pewnością będą  niebieskie, przyjrzyjcie się...
- No, to oczka wdały się w tatusia - zażartowała Dan - ale nosek i usta to po mamusi to widać!
- Jeju jakie to słodkie! Moja najlepsza przyjaciółka ma dziecko ze swoim idolem! - podsumowała Darq.
Zaczęłyśmy się śmiać. Jus jakieś pięć minut później znów spał  więc odłożyłam go do łóżeczka i cicho powiedziałam.
- Ej dziewczyny, musimy porozmawiać... To ważne.
Popatrzyły po sobie i po kolei kiwnęły głowami...
- A więc dziś rano, przed waszym przybyciem , odbyłam sobie ciekawą pogawędkę z Paulem i Simonem...
- Co oni chcieli od ciebie - zapytała zbita z tropu Perrie.
- Heh zaproponowali mi kontrakt na płytę...
- Woow to super! - oznajmiła Dan.
- No ja nie wiem...
- A co się stało? - zapytała Daria
- No bo ... umm.. wiem że to barwnie brzmi i w ogóle ale muszę wyjść za Nialla..
- CO?!- powiedziały równocześnie
- Przecież ty masz 17 lat! - El
- prawie 18... ale nie w tym problem... bo to mi nie przeszkadza... chodzi o to że bez poinformowania o tym Nialla muszę go do tego skłonić... a jak już będzie po wszystkim ... ludzie nad nami czyli megnamet i inni będą sobie nieźle na nas zarabiać...
- O ja... a nic nie możesz z tym zrobić?- zapytała Perrie
- No właśnie nie... przycisnęli mnie i nie miałam wyboru. Oni mi grozili Pezz ! Więc się zgodziłam...
- Ale tak nie można! Nie jesteś jakąś szmacianą lalką którą każdy będzie się bawić jak mu się spodoba! - Wybuchła El.
- Taki jest Show biznes - powtórzyłam słowa Paula i Simona ze łzami w oczach... i nagle znieruchomiałam. W drzwiach stał Niall...
- T-to prawda? - zapytał wstrząśniętym głosem.
- Niall ja ci wszystko wytłumaczę!
- Tu nie ma nic do tłumaczenia Paula... Muszę coś z tym zrobić! - powiedział i pobiegł w stronę wyjścia...
O mój boże... i co teraz!?

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 34



Przepraszam że taki krótki ale musiałam dojść do konkretu a miałam mało czasu na pisanie... I co podoba się ? Wkrótce opowiadanie to się skończy ... boże jak to szybko mija xD Niedawno pisałam 2 rozdział a teraz 34 o.O Heh i dziękuję bardzo za tyle odwiedzin, za to że czytacie i komentujecie ^^ Jesteście kochanii <3/ Lusiaczek


Rozdział trzydziesty-czwarty
Propozycja

Już przysypiałaś gdy usłyszałaś pukanie.
- Proszę!
Do środka wszedł on... w jego oczach mieniły się łzy i unikał twojego wzroku. Od razu zerwałaś się z łóżka nie zważając na bolący brzuch...
-Niall... j-ja mogę wytłum...
-Nie. Nie ma czego tu tłumaczyć... - przerwał ci – Paulina... to dziecko, Justin... jest mój tak?
Kiwnęłaś głową.
- W takim razie będziemy musieli coś z tym zrobić...
- Już ci mówiłam... mogę go zabrać do siebie i zniknąć z twojego życia...
- Ale ja nie dam rady bez ciebie... jesteś mi potrzebna! Poza tym nie zostawię cię samej z dzieckiem... naszym dzieckiem...
-Niall...
-Najważniejsze teraz abyś odpoczywała... Pytałem się pielęgniarki kiedy cie wypuszczą. Powiedziała że za trzy dni, jeśli z tobą i Jusem będzie wszystko w porządku...
Chłopak podszedł do ciebie i usiadł na brzegu łóżka...
-Paula kocham cię... - pochylił się i złożył na twych ustach namiętny, pełen tęsknoty pocałunek …
- Brakowało mi ciebie- wyszeptałaś...- przepraszam za wszystko, nie chciałam aby to tak wyszło... bałam się że jeśli się dowiesz...
- cii- położył palec na twoich wargach – teraz idź spać a-a ja... muszę załatwić parę rzeczy ok ?
-No dobrze... ale wrócisz?
-Obiecuję... - pożegnał się z tobą gorącym pocałunkiem.
Zaraz gdy drzwi się za nim zamknęły odetchnęłaś z ulgą. Zamknęłaś oczy i poszłaś spać rozmyślając o tym wszystkim...
    *Perspektywa Nialla *
Jezu jakie to wszystko jest pokręcone! O co tu chodzi w ogóle? … Wszedłem na główny hol z zamiarem porozmawiania z pielęgniarką... ale moim oczom ukazał się kto inny. Stanąłem jak wryty... I-i co teraz?!
-Niall?!... Tam jest! - krzyknął loczek.
Chłopcy podbiegli do mnie i zaczęli się dopytywać...
- ej stary to prawda? - usłyszałem Zayna..
Poczułem się bezsilny... kiwnąłem głową i najzwyczajniej w świecie się poryczałem. Ta sprawa mnie przerosła...
- Chodź no tu...- zaczęli mnie przytulać.. boże dziękuję ci że ja ich mam!
Nagle w szpitalu zrobiło się jakoś dziwnie tłoczno... O nie .. tylko nie to! Fani i paparazzi otoczyli nas ze wszystkich stron, zaczęli się przekrzykiwać z pytaniami i błyskali fleszem po oczach. Ochrona nie dawała sobie rady z ich wypędzaniem … Liam chwycił mnie pod ramię i pociągnął za sobą. Trafiliśmy do jakiejś pustej sali... Louis zatrzasnął za nami drzwi i zastawił krzesłem...
- uspokój się... Paul z naszymi ludźmi zaraz przyjedzie - „pocieszył” Harry
- PAUL!? Nie! Nie on błagaam!- wybuchłem- on mnie prędzej zabije niż fotoreporterzy i fani...
- Nialler, ale on już o tym wie! Co ty myślisz że Paul jest głuchy bądź ślepy? Odkąd wyszedłeś z Paulą z jej domu cały świat mówi o jej ciąży debilu... A uciekanie przed Paulem nic ci nie da – warknął Liam – narobiłeś sobie kłopotów, to teraz zmierz się z konsekwencjami!
Miał racje... przecież tak czy siak w końcu będę musiał z nim porozmawiać...
-Przepraszam...- powiedziałem
Po chwili ciszy podszedł do mnie i objął ramieniem...
-Dobra.. to teraz opowiadaj. Widziałeś dziecko?
-Stary … ja byłem przy PORODZIE! - krzyknąłem
-woow... i jak tam wrażenia- zapytał Louis.
-Blee to było chyba najgorsze wydarzenie w moim życiu... chociaż... gdy był już umyty...
-umyty? Czyli że to chłopiec hmm ? - Zayn.
-Tak... Paulina dała mu na imię Justin...
-Aww.. jak słooodko Justin Horan... - dokuczył Harry.
-Albo Ravenwood.. - poprawiłem -Justin Ravenwood … lepiej brzmi.
-No ale wiesz. Skoro dziecko jest już z nami i ten, Paulina niedługo będzie pełnoletnia to wiesz... - zaczął Liam
-Będę świadkiem! - oznajmił Louis
-JAKIM ŚWIADKIEM? OSZALELIŚCIE?!
-Aaaaa ja chce być chrzestnym!- powiedział uradowany Harry
- boże co z wami?
- ehh... dziecko potrzebuje chrztu i ...- ktoś zapukał do drzwi..
- Chłopcy to ja Paul... otwórzcie.
Gdy usłyszałem głos naszego menagera serce podeszło mi do gardła... Liam otworzył drzwi a ten pokazał się w drzwiach. Widać było że jest wnerwiony...
-Jezu co tam się dzieje! Istny chaos! - powiedział. Napotkał mój wzrok i odkaszlnął – chłopcy... możecie nas zostawić samych z Niallem ? Muszę nim pomówić...
Zaraz gdy skończył moi przyjaciele zniknęli w drzwiach. Paul usiadł na krześle i wskazał mi miejsce naprzeciwko siebie. Niechętnie podszedłem tam i dosiadłem się...
-No Niall... i co teraz zamierzasz? - powiedział z powagą.
- nie wiem …
Siedział spokojnie i przypatrywał się mi... Wiedziałem że jest źle. Wolał bym aby wydarł się na mnie albo nawet niech mnie uderzy! Dłużej nie zniosę tej ciszy! To jest okropne... Co mam mu powiedzieć? „ Wiesz co Paul? Odchodzę z zespołu … moja dziewczyna urodziła mi ślicznego synka. Pragnę wziąć z nią ślub i ochrzcić małego... z pewnością stworzymy szczęśliwą rodzinkę! Zechciał byś być świadkiem ?” Prychnąłem na własną głupotę... Owszem Paulina jest moim życiem... Justin pewnie wzmocni mą miłość do niej... ale jest także i band. Liam, Louis, Harry i Zayn... moi najlepsi przyjaciele... bracia. To także moja rodzina! I Paul do niej należy przecież...
- Niall... spójrz na mnie- powiedział – Masz podpisaną umowę, więc odejście z zespołu nie gra roli... przynajmniej jeszcze przez rok. Wiesz o tym prawda?
-Kiwnąłem głową.
-Nom... A patrząc na to co czujesz do Pauliny... nie zostawisz jej..- bardziej stwierdził niż zapytał, lecz mimo wszystko zaprzeczyłem.
-To mamy problem... zdaje sobie sprawę z tego co czujesz i ogółem ale... ehh... trzeba znaleźć rozwiązanie …Postaram się coś wymyślić... a tobie radzę odpowiedzieć na parę pytań fankom... Jeśli zapytają o to co teraz odpowiedz że wkrótce się dowiedzą, i że więcej nie możesz zdradzić.. rozumiesz?
-Ale Paul...
-E! Nie ma ale.... jesteś im to winien... a teraz sio! I radze ci nie kłamać... zasługują na prawde ...
    Następnego dnia...
    *Perspektywa Pauliny *
Ułożyłam małego do łóżeczka i wyszłam z sali by coś zjeść. Wychodząc wpadłam na Paula...
-Paulina, musimy porozmawiać -powiedział oficjalnym tonem...
-d-dobrze... ale gdzie indziej bo Justin poszedł spać...
-Chodź za mną...
Szłam za menagerem chłopców ciekawa dokąd mnie prowadzi... Kierowaliśmy się ku wyjściu...
- ale nie mogę się daleko oddalać...
- spokojnie, idziemy do naszego busa... czeka tam ktoś na nas.
Zdziwiona szłam dalej. Z początku pomyślałam o Horanie, ale przecież gdyby coś chciał to przyszedł by do mnie...
Weszliśmy do auta... a ja stanęłam w połowie kroku. Za krześle siedział Simon Cowell! Jeden z jury i mój opiekun z x-factoru !
-Witaj Paulina! Jak się czuje młoda matka? - zapytał z uśmiechem...
-c-co pan-n tu robi?
-Przeszedłem porozmawiać z tobą oraz Paulem... mam coś do zaoferowania...
Usiadłam na wolnym miejscu, Paul zrobił to samo...
-A więc Paula. Moi chłopcy... w tym też twój chłopak i ojciec dziecka, mają bardzo napięty harmonogram z powodu ich nowej płyty... Trasa się skończyła ale nadal mają wywiady i podróże... wkrótce dają jeszcze kilka koncertów u nas w UK, więc dopiero tak za 2 miesiące- w lipcu będą mieli trochę wolnego...
-Zdaję sobie z tego sprawę... co to ma wspólnego ze mną bądź Justinem ?
-Chodzi o to że cały świat wie już że Niall został ojcem. Wszędzie pytają : cytuję … „ Co teraz będzie z 1D, czy zespół się rozpadnie?” Bądź „ Czy Paula i Niall się rozstaną? Jak tak to do kogo trafi dziecko? A może zdecydowali się na adopcję” … wszędzie są takie nagłówki gazet... Jak sobie wyobrażasz teraz życie?
-Nie myślałam jeszcze nad tym... zamierzałam porozmawiać z Niallem...
-Ehh...ale wiesz że zespołu nie zostawi...
-No pewnie! Ja bym mu na to nie pozwoliła!
-Dobrze... więc jeśli chodzi o tę propozycję … możesz ją przyjąć bądź... mieć zniszczone życie … To jest ostatnia deska ratunku..
-Dowiem się w końcu o co chodzi?
-Oczywiście – zaczął Simon – Znam Nialla bardzo dobrze... widziałem go na koncertach promujących tę płytę i powiem ci że nie dawał z siebie wszystkiego. A to tylko dlatego że tęsknił za tobą... A teraz, na następnej trasie zamartwiał by się dodatkowo o dziecko... prawda?
-tak ale nadal nie bardzo wiem do czego zmierzamy... - powiedziałam zirytowanym tonem.
-Aby rozwiązać ten problem..wystarczy byś była blisko niego... co oznacza że dziecko...
-Nie oddam Justina do adopcji! - przestraszyłam się...
-Ależ nie o to mi chodzi!
-Grh.. Dobra to co to za propozycja!?
-Chciał bym ci zaproponować kontrakt z wytwórnią … oczywiście jeśli już mały nieco podrośnie by mogła się nim zająć opiekunka. Mogła byś wtedy wyruszyć z chłopcami w trasę i miała byś blisko i Nialla i Justina. Przy okazji spełniała byś swe marzenie.. Paulina widziałem jak czujesz się na scenie... oddałaś wygraną, trudno Perrie dobrze na tym wyjdzie ma talent... ale tu chodzi o ciebie. Wszyscy na tym skorzystają... Wchodzisz w to?
Nie wiedziałaś co powiedzieć... Plan sam w sobie wspaniały ale czułaś że coś jest nie tak...
-Hmmm a haczyk w tym jest jaki ?
Paul i Simon spojrzeli po sobie..
Właśnie... jest jedno ale ….....

niedziela, 2 grudnia 2012

*Le imagine - Zayn*


Przepraszam że nie ma na razie rozdziału... ale jakoś czasu nie mogę znaleźć ;/ Trzymajcie dość długi imagin z Zaynem, Harrym i Niallem ... ogółem jest w częściach ale ja wam go udostępniam w całości :D Miłego czytania /Lusiaczek
P.S. Ej a czy chcieli byście abym dodawała imaginy +18 ?? Odpowiadajcie w kom ^^

Siedziałaś i płakałaś... byłaś sama więc pozwoliłaś swobodnie płynąć łzą... Potrzebowałaś tego... potrzebowałaś także komuś się wygadać ... pozostaje pytanie "Komu?" Nie miałaś przyjaciół, trzymałaś się na uboczu... nie zawsze taka byłaś. W przeszłości, będąc mała nie interesowałaś się sprawami dorosłych, byłaś tylko beztroskim dzieckiem, otoczonym wianuszkiem znajomych... ale z czasem zaczęło się to zmieniać. Z jednej strony zazdrościłaś swojemu rodzeństwu (miałaś ich dwójkę) tego że są mali i nie mają problemów... a z drugiej strony... wiedziałaś że kiedy dorosną , wszystko zrozumieją. Chodzi o to że mieszkałaś w patologicznej rodzinie... Mieszkaliście z babcią - alkoholiczką i ojcem ćpunem. Matka starała się jak mogła, ale było jej strasznie ciężko... Dzisiaj znowu była awantura, dzieciaki były u znajomych a ty przyglądałaś się całemu zajściu... ojciec chciał uderzyć matkę ale obroniłaś ją, przez co sama oberwałaś. Następnie uciekłaś z domu z podbitym okiem... Błąkałaś się po lesie bez celu... wieczorem wróciłaś... Poszłaś do pokoju swojego i rodzeństwa,położyłaś się przytulając misia i poszłaś spać...

Następnego dnia...

" Cholera... czemu to musi być poniedziałek? " ... wygramoliłaś się niechętnie z łóżka, twoje rodzeństwo szykowało się do szkoły. Przebrałaś się w byle jakie ciuchy i udałaś się do kuchni. Zrobiłaś sobie płatki..
- Co ty kurwa masz pod okiem - zaczął ojciec. Olałaś go i jadłaś dalej...
- Języka w mordzie zabrakło?! - podszedł i zwalił miskę z jedzeniem na ziemię zbijając ja i wylewając całą zawartość na ziemię.
Spojrzałaś prosto w jego przećpane oczy...
- Zapomniałeś jak to wczoraj mnie uderzyłeś? Słabą masz pamięć...
- Jak ty się do mnie odzywasz?! - krzyknął.
Ominęłaś go i poszłaś do pokoju po plecak, następnie wybiegłaś krzycząc krótkie " wychodzę"


W szkole.

Siedziałaś z słuchawkami na uszach na korytarzu. Obserwowałaś najsławniejsze "ciacha" w szkole. tworzyli oni zespół muzyczny.... tobie podobał się tylko jeden z nich - Zayn Malik. Dech zapierał ci w piersiach gdy tylko przeleciał po tobie wzrokiem... a Harry był tym, którego nie lubiłaś najbardziej... był arogancki i myślał że mu wszystko wolno... loczek zauważył że mu się przyglądasz, uciekłaś szybko wzrokiem... za późno. Na jego twarzy zagościł wredny uśmieszek, kiwną palcem do swoich kolegów a oni posłusznie ruszyli za nim w twoją stronę. " O nie, tylko nie to..."
- Uuuu a tobie co się stało dziubasku? - zapytał Harry...
Siedziałaś cicho, z nadzieją że sobie pójdą gdy im nie odpowiesz... na marne. Znaleźli sobie ofiarę i tak łatwo nie odpuszczą.
- Halo?! Język ci ucięli? Patrzcie jaka niewychowana! Nie obraził bym się gdybyś coś powiedziała... no chyba że chodziło by o mnie... Mam nadzieję że nie wyobrażasz sobie niestworzonych rzeczach "o nas" ... za każdym razem gdy na mnie patrzysz robi mi się nie dobrze... a wiesz co? zapomniałaś pomalować drugiego oka... serio ci mówię, sexy makijaż !!
Nigdy w całym swoim życiu nie czułaś takiego zażenowania... oraz bólu..
- Ty nawet nie masz pojęcia co robisz! Dlaczego? Co ja ci zrobiłam?
- o patrzcie a jednak ma język! Co pójdziesz do tatusia się poskarżyć że ci " dokuczamy"
Ledwo co wstrzymywałaś łzy...
- Uwierz nie chciał byś mieć takiego "tatusia" jak ja... co mam ci powiedzieć? że ten "makijaż" on mi zrobił? Mam ci powiedzieć że to co ty mówisz jest przezabawne oraz zgodzić się z twoją myślą o nas? To się grubo mylisz! Nigdy w życiu nie chciała bym mieć kogoś takiego jak ty! Zadufanego z sobie palanta, który dokucza słabszym i nie potrafi dostrzec swoich błędów!
Stanął jak wryty... miałaś wrażenie że cała szkoła była sterowana pilotem i wciśnięto przycisk stop. wszyscy się tobie przyglądali... Napotkałaś wzrok Zayna... pierwsza łza uroniona. Start. Nagły szum, szeptanie, wskazywanie na ciebie palcami i śmianie się... nie dałaś rady... obróciłaś się na pięcie i ruszyłaś ku wyjściu ze szkoły.
- Teraz to przesadziłeś Styles... Zobacz co zrobiłeś! - usłyszałaś ale nie miałaś ochoty sprawdzać kto to... mimo wszystko byłaś mu wdzięczna.
Wyszłaś i udałaś się na pobliską ławkę. W połowie drogi poczółaś ciepły, delikatny uścisk na nadgarstku.
- Przepraszam cię za niego... t-to było głupie- powiedział ktoś. Zerknęłaś przez ramię i ujrzałaś go... Z bliska wyglądał jeszcze piękniej, lekki zarost ciemne brwi i te oczy...
- Zayn...- wyszeptałaś, a on obdarzył cię boskim uśmiechem...


-Naprawdę przykro mi ...- uciekł wzrokiem i wbił go w ziemię- i przykro mi z powodu twojego ojca... serio to on zrobił?
Kiwnęłaś głową
-Umm... może się przejdziemy? - zaproponował.
Nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Wpatrywałaś się tylko w jego oczy i czekałaś aż zacznie się śmiać i szydzić z ciebie. O dziwo tak się nie stało, patrzył się na ciebie wyczekująco i z nadzieją. Nie ufałaś swojemu głosowi więc ponownie kiwnęłaś głową. Kierowaliście się w stronę lasu. "Właśnie uciekam z lekcji z największym, najpopularniejszym ciachem w szkole... Ja UCIEKAM z NIM? te obydwie rzeczy były tak niemożliwe, a jednak się działy... Twoje myśli gnały jak szalone. Trafiliście na leśną polanę a nieopodal płynął strumyk usiedliście pod płaczącą wierzbą i milczeliście. Po paru minutach ciszy nie wytrzymałaś i wyszeptałaś:
- Dlaczego?...
- Dlaczego co? - zapytał zbity z tropu.
- To robisz... po co ze mną- wielką ofiarą losu tu siedzisz? Marnujesz tylko czas... jestem pewna że w szkole miał byś ciekawsze zajęcia.
Chwile siedział cicho jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
- A czemu uważasz że jesteś ofiarą losu?
- J-ja...no po prostu tak jest. nieważne...
- Chodzi o ojca?- wyszeptał po czym zaklął pod nosem -przep...
- Tak - przerwałaś mu - ale nie tylko o niego...- na marne starałaś się wstrzymać łzy... po chwili miałaś całe mokre policzki.
-Przepraszam... nie często rozmawiam o swojej rodzinie z innymi ... i jesteś pierwszą osobą przy której płacze.... przerasta mnie to wszystko powoli...- schowałaś twarz w dłoniach i łkałaś. poczułaś jak chłopak się do ciebie przybliża i obejmuje ramieniem. Spojrzałaś na niego a on starł ręką łzy z twojego policzka.
- przy mnie możesz płakać, spokojnie to nie jest złe... nie wygadam. - patrzył ci prosto w oczy. mimowolnie twoje serce przyspieszyło...- rozumiem twój ból... czasem tez tego potrzebuję, zwierz się przyjaciółce lub komuś bliskiemu, to pomoże na prawdę .- powiedział z uśmiechem chcąc podnieść cię na duchu.
- zwierzyłabym się jeśli bym takiego kogoś miała- miałaś to gdzieś co sobie pomyśli... mówiłaś dalej- niestety, na rodzinę nie mogę liczyć a matki dodatkowymi problemami nie będę obarczać... przyjaciół także nie mam, nikomu nie mogę ufać... - wylewałaś z siebie. Wstałaś i zaczęłaś chodzić w tę i  we w tę przed Zanyem.
Malik też wstał i zatrzymał cię łapiąc za ramiona
- Proszę cię, uspokój się.... Miałem taki sam problem... mój ojciec za każdą rzecz, którą źle robiłem katował mnie a moje siostry na to patrzyły... matka nie lepsza. Wiem co to znaczy przemoc w rodzinie- mówiąc to przejechał dłonią po dużym sińcu na twojej twarzy - ale wziąłem sprawy w swoje ręce...  Ty też możesz...
- Jak? Ja... taka. grh... nie, zapomnij...
- uwierz mi, jeśli chcesz mogę ci pomóc... ale wtedy nie będzie odwrotu. Owszem będzie ciężko ale razem damy radę.
To "razem" Brzmiało tak pięknie z jego ust... Nie wiedziałaś co powiedzieć ani czego się spodziewać...
- A twoja popularność? Wiesz, upadniesz trochę w "hierarchii " zadając się ze mną...
- szczerze? Sram na nich... skoro ci "popularni" mają być tacy jak Hazz to ja dziękuję... mam dość dokuczania ludziom...
- "Naprawdę?
- Tak... To jak będzie, wchodzisz to? ... naprawdę, ciężko mi jest patrzeć jak śliczna dziewczyna jest tak traktowana... - powiedział z lekkim uśmiechem.
"ŚLICZNA? c-cooo czy ja się przesłyszałam?! Tak, tak to pewnie jakaś pomyłka albo moje zwidy... okey ogarnij! " - Emocje w tobie buzowały nie wiedziałaś co robić... Spojrzałaś mu w oczy i szepnęłaś niepewnie..
- Dobrze...
- ok, umm to heh może wrócimy na te ostatnią lekcję? Mamy w szkole rzeczy... i żeby dyrektor się nie czepiał- powiedział zakłopotany.
Wybuchliście śmiechem. " Boże ja się śmieję! Nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam... on jest cudowny... iii to znaczy się cudownie na mnie działa"
Wracaliście, po drodze potknęłaś się o korzeń i Zayn złapał cię w ostatnim momencie. I już do samej szkoły trzymał cię pod rękę...

Szkoła:

Przed budynkiem stanęłaś jak wryta... "c-co on tu robi?!" ... Zobaczył cię... obczaił Zayna i ruszył szybkim krokiem w waszą stronę. Zadzwonił dzwonek i uczniowie wielką falą wybiegli ze szkoły w tym także reszta zespołu Zayna... " O nie..." Twój ojciec był już krok od ciebie,... Malik nie wiedział co się dzieje. Dostałaś siarczysty policzek...
- Cooo łajdaczysz się z jakimś lalusiem po lesie a w szkole to już nie łaska siedzieć? - usłyszałaś. I przygotowałaś się by znowu oberwać... parę centymetrów od twojej twarzy ręka ojca się zatrzymała. Kątem oka dostrzegłaś że to Zayn obronił cię przed atakiem ." o nieee nie ! Co on robi?! "
- O ty gówniarzu! - wydarł się ojciec ....
Chłopak dostał w brzuch... Zatoczył się do tyłu. Miał łzy w oczach... nie mogłaś na to patrzeć.
- Tato proszę! Zostaw go... nie rób mu krzywdy! Chodźmy do domu...
- NIE ODZYWAJ SIĘ! SAM SIĘ O TO PROSIŁ! - powiedział i znowu ruszył do ataku.
Zayn okazał się sprytniejszy, uniknął ciosu i podstawił haka twojemu ojcu. Niestety ten w ostatniej chwili złapał równowagę i walnął Malika w piszczel. Chłopak syknął i odskoczył od niego.
- To jest nienormalne! Jak pan może tak traktować córkę?! - krzyknął.
Ludzie zebrali się w kółko a chłopacy z bandu podeszli bliżej...
- NIE WTRĄCAJ SIĘ GNOJU DO MOICH SPRAW! - podbiegł do niego.
Zayn się przygotował... w odpowiednim momencie złapał ojca za bluzę, zakręcił nim i rzucił o ziemię. Następnie usiadł na nim blokując ręce i nogi...
- Tak się nie robi... to jest pana córka! Czym ona zawiniła?!
- NIE UCZ MNIE JAK MAM WŁASNE DZIECI WYCHOWYWAĆ!
Patrzyłaś na nich poprzez łzy... nie bardzo wiedziałaś co robić... poczułaś jak ktoś dotyka twojego ramienia... to był Niall, chłopak z bandu Zayna...
- Teraz już rozumiem... przepraszam- wyszeptał- Muszę ci coś powiedzieć... nie radzę ci teraz podchodzić do Harrego... jest jeszcze bardziej zły niż wtedy... nie potrafię do niego dojść... nie przyjmuje tego do świadomości co mu się mówi...
Domyślałaś się tego... kiwnęłaś głową na znak że rozumiesz...
- CO TU SIĘ DZIEJE?! PANIE MALIK, CO PAN ROBI PANU [Nazwisko.ojca] ?!
Zayn powiedział o wszystkim dyrektorowi a twój ojciec wszystkiemu się sprzeciwiał. No, nie było to zbyt wiarygodne gdyż od ojca zalatywało alkoholem. Dyrektor, gdy już z nimi porozmawiał poprosił do gabinetu ciebie. Usiadłaś na dużym skórzanym fotelu, przed biurkiem pana Maxa.
- Panno [t.i]... słyszałem już dwie wersje tego zajścia... czy mogła by mi pani opowiedzieć jak to się stało?
 Tak też powiedziałaś...
- A czemu pani znalazła się poza terenem szkoły?
- Aa... no bo... umm, nieważne.
- Nie będę się wpraszał w pani sprawy i tym razem podaruję ten występek ze względu na okoliczności. Ale jeśli zdarzy się to jeszcze raz, będziesz musiała ponieść konsekwencje. Zrozumiano?
kiwnęłaś głową.
- Dobrze... biorąc pod uwagę dzisiejszą akcję, jestem zmuszony zgłosić to na policję... To jest atak na ucznia.
- rozumiem...
- Jeszcze dzisiaj zawita u was policja,.. Ojciec został właśnie został zabrany na komisariat, więc możesz spokojnie wrócić do domu.
" Łatwo mu mówić... spokojnie... "Cała szkoła widziała jaki jest twój ojciec, Harry jest twoim wrogiem a Zayn? Pewnie nie chce cię znać.. Pożegnałaś się i wyszłaś.
Strasznie się zdziwiłaś gdy przed drzwiami zobaczyłaś Malika...
- O mój boże, nic ci nie jest ? - podbiegłaś do niego. Chłopak spojrzał ci w oczy...Następnie cię przytulił. Miałaś wrażenie że serce zaraz ci wyskoczy, albo że zaraz zemdlejesz...
-[t.i] przykro mi.. nie chciałem aby tak wyszło ale... no po prostu trzeba zadziałać. Widziałem jak policja go zabiera... mam nadzieję że nie przysporzy ci to kłopotów...
- zwariowałeś! Myślałam że on cie zabije... jemu się nie można sprzeciwiać... wiesz co... nie, naprawdę nie chcę z tym nic robić... Nie chcę patrzeć jak ktoś cierpi z powodu mojej rodziny...-
Zagłębiłaś się w jego oczach.. widziałaś w nich łzy... zaczęliście się do siebie przybliżać. Wstrzymałaś oddech, wasze usta dzieliły milimetry..
- Ja też nie... yghl weź Zayn co ty robisz serio? ona?! Ohyda... - usłyszeliście głos Hazzy. Spojrzeliście w tamtą stronę i stała tam reszta bandu. Nialler chował się za Liamem a Louis trzymał za ramię Harrego który był czerwony ze złości. - Mam rozumieć, że bardzo lubisz tę lalunie...bo nikt normalny nie rzuca się na pewną śmierć ... Oszalałeś?!
- Harry..- zaczął Zayn.
- Co Harry?! Jesteśmy w zespole, stary! Pierwsza zasada... ZERO DZIEWCZYN! Mieliśmy trzymać się razem... TYLKO my!
- Ale...
- Co ALE? Teraz masz zamiar udawać tego odważnego i jej pomóc z ojcem ta? Zapomniałeś co sam przeżyłeś? Co musiałeś znosić? Serio, jesteś tak tępy by robić to znowu? Proszę cię...
Spojrzałaś z wyczekiwaniem na Zayna. Tak bardzo pragnęłaś by był bezpieczny, żeby odszedł od ciebie i znowu zaczęli by się z ciebie śmiać... Mimo iż oznaczało by to rozpad twojego serca na miliony kawałków. Malik patrzył to na Harrego to na ciebie... w końcu zatrzymał wzrok na twoich oczach. Nie potrafiłaś nic z nich rozczytać... wyrażały tak wiele mieszanych emocji...
W końcu wyszeptał..
- Harry ja .............. -przełknął ślinę i wziął głęboki oddech-  masz rację....umm przepraszam [t,i]- miał łzy w oczach. Podszedł powolnym krokiem do swojego przyjaciela a ten zadowolony z siebie poklepał go po ramieniu. Mimo iż chciałaś by był bezpieczny, pewna część ciebie pragnęła go mieć przy sobie.
- Widzisz... on cie nie chce. Musisz radzić sobie sama. -powiedział z wrednym uśmieszkiem ale unikał twojego wzroku. Zawiedziona odwróciłaś się na pięcie i pognałaś przed siebie...
- [t.i] ! - krzyknął bodajże Niall ale nie oglądałaś się za siebie. Biegłaś co sił w nogach... "Czemu... czemu to akurat ja muszę mieć takie życie?! CZYM JA ZAWINIŁAM ?? " - myślałaś...

Kilka dni później.

Całe miasto cię szuka... nie pokazałaś się w domu od tamtej chwili... żyłaś dzięki pomocy pewnej osoby. Nie, nie był to Zayn... Niall następnego dnia po tej akcji znalazł cię i namówił byś przyjęła jego pomoc. Nie wiedziałaś czemu to robił, czemu sprzeciwiał się Harremu. Byłaś  też ciekawa czemu ten tak bardzo cię nienawidził...  Rzuciłaś kamyczkiem w okno pokoju Nialla. Po chwili chłopak otworzył je a ty wspięłaś się po żywopłocie.
- i jak tam? - zapytał ciebie
- tak sobie...
- Zayn dziś ze mną o tobie rozmawiał...
-CO? Ale nic mu nie powiedziałeś?!
-chciałem ale sie powstrzymałem... tylko że...
-że co?
- chodzi o to że przychodzi do mnie na noc...
-  cooo... miałam dziś spać u ciebie...
- wiem, i to chyba oznacza że trzeba go o tym poinformować.
-ale..
-[t.i] wiem, Harry...
- czemu on taki jest ?
- j-ja nie wiem...
- Niaaall?
-oh... no dobra. Podsłuchałem rozmowę gdy rozmawiał z Louisem... Nie jestem pewien, ale z tego  co zrozumiałem, chodzi mu o to.....- i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi...- poczekaj tu. To pewnie Zayn.. później ci powiem.
Chłopak poszedł otworzyć a ty nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. Po chwili usłyszałaś głosy zza drzwi.
- ... serio?!- Zayn.
- Tak... tylko proszę cię,,, nie spieprz tego...
Weszli. Pierwsze co zobaczyłaś to były oczy Zayna... już nie takie pełne życia jak wtedy tylko podkrążone. jego wzrok był zamglony a gdy spojrzał na ciebie zauważyłaś w nich ból oraz coś czego nie mogłaś zrozumieć.... nadzieję?
- [ t.i]- wyszeptał... Podszedł powoli do ciebie, a gdy zobaczył że nie uciekasz obiął cię...
- j-ja przeprasza.. nie chciałem aby tak wyszło. Nie potrzebnie posłuchałem się Hazzy. Boże tak się cieszę że jesteś cała...- mówiąc to oglądał cię całą chcąc sprawdzić czy rzeczywiście tak jest. Nie wiedziałaś czemu, gdy cie przytulał czułaś się jakbyś była na swoim miejscu. Jakby Zayn był tym kimś kogo potrzebowałaś... Niall przypatrywał się wam z bananem na twarzy. Usiedliście we trójkę na łóżku i zaczęliście rozmawiać. Ustaliliście że od dziś będziesz nocować tylko u Nialla, nie na dworze. Taki był warunek Zana. Z początku chciał abyś przyszła do niego, ale po zastanowieniu się stwierdziliście że nie. A to dlatego że często u niego bywał Liam i Hazza. Horan poszedł po coś do jedzenia...
- Zayn...?
- Tak?
- A jak my będziemy spać?
- Yyyy....
Przyszedł Niall z pełnym talerzem żarcia.
- Co się stało?
- A tak się zastanawiamy... - zaczęłaś
- Kto z kim i gdzie śpi...-dokończył za ciebie Malik.
- n-nie mam pojęcia... zawsze jak chłopacy przychodzili do mnie na noc to nie spaliśmy... Ale mam plan!
Podszedł do szafki i wyjął dmuchany materac - jednoosobowy.
- [t,i] ... umm będziesz zła..?
- A co?
- No bo tak się chyba składa że...
- śpisz ze mną - domyślił się Zayn. Ale nie był zbytnio tym przejęty, szczerze? Ty też nie.

W nocy.

Niall już dawno zasnął a ty z Zaynam leżeliście i po cichu rozmawialiście. Każde z was leżało po przeciwnych krawędziach materaca ale dzieliliście wspólny koc.
W pewnej chwili przeszedł cię dreszcz z zimna.
- [t.i] zimno ci?- zapytał szeptem.
- n-nie... - powiedziałaś szczękając zębami.
Chłopak się zaśmiał i po chwili poczułaś jak łapie cie w pasie i przyciąga do siebie. Gdy twoje ciało zetknęło się z jego nagim torsem od razu zrobiło ci się cieplej...
- Tak powinno być lepiej - powiedział tuż obok twojego ucha a ty sapnęłaś z podniecenia...
Malik przez chwilę zesztywniał a ty karciłaś się w duchu za ten gest. Sekundę później delikatnie cie do siebie odwrócił. Byliście tak blisko siebie aż wasze nosy się stykały. Twoje serce biło jak oszalałe a motyle w brzuchu były niemalże nie do zniesienia. Przez światło  księżyca wpadające przez okno widziałaś jego twarz. Nie mogłaś się powstrzymać i mimowolnie oblizałaś wargi. Malik uśmiechnął się łobuzersko i zetknął wasze usta w namiętnym pocałunku... Nie wiedziałaś co robić, nigdy z nikim się nie całowałaś... ale po chwili załapałaś. Jego język delikatnie wślizgnął się do twoich ust i razem z twoim rozpoczęły swój własny taniec. Gdy się od siebie oderwaliście szepnął z uczuciem
- obiecywałem ci że pomogę... i obietnicę tą spełnię- cmoknął cię - dobranoc kochana...
Zamknął oczy i przytulił cię. Nie odzywałaś się, nie wiedziałaś co robić. Wsłuchiwałaś się w bicie jego serca i po paru minutach także usnęłaś...

Wstaliście rankiem... a raczej ty i Niall. Blondyn delikatnie cię szturchnął. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś jego twarz. Ten poruszył znacząco brwiami a ty dopiero teraz zorientowałaś się o co chodzi. Byłaś wtulona w nagi tors Malika z wielkim bananem na twarzy. Mimo iż Zayn spał, widać było że i on jest szczęśliwy.
- Ohh jak słodkooo - szepnął Horan a ty skarciłaś go wzrokiem.
Delikatnie wyswobodziłaś się z uścisku chłopaka by go nie obudzić i udałaś się do łazienki za Niallem.
- jak się spało [t.i] ?
- dobrze - burknęłaś a ten się zaśmiał.
- Byliście strasznie cicho w nocy.... jak na...
- Niall! Do niczego nie doszło!
- Okey, spokojnie! Udostępniam ci łazienkę... a tu masz ciuchy. Należały one do mojej kuzynki... powinny pasować.
Kiwnęłaś głową i podziękowałaś. Chłopak wyszedł a ty weszłaś pod prysznic.
*Godzinę później*
- To co teraz? - Zapytał Niall.
- Noo... zabieram [t.i] do tego ośrodka gdzie ja się udałem z takim problemem...
- A-ale mnie nikt nie może zobaczyć! Ja nie chcę wracać do ojca...
- [t.i] spokojnie... nie pozwolę na to... - powiedział patrząc ci w oczy Zayn.
- A Harry? Właśnie Niall czemu on taki dla mnie jest?
- yyy... no booo.... ehh. Chodzi o to że rok temu pamiętasz? Wtedy co była ta zadyma że on jest niby gejem no nie? i noo.
- przejdź do rzeczy a nie omijasz temat - powiedział Zayn
- No bo wtedy cała szkoła o tym mówiła, a ty byłaś niby chora... i jak był apel poszła plota że on sie w tobie buja a czy to prawda to ja nie wiem...
- hahaha weź mnie nie rozśmieszaj! Nialler serio? Gdyby to była prawda nie robił by tak jak robi ... to jest żałosne. Musi chodzić o co innego...
-Dobra, nie marnujmy czasu... taksówka już pewnie czeka...
Pożegnaliście się z Horanem i wyszliście. Rzeczywiście przed domem czekało już auto. Malik usiadł razem z tobą z tyłu i podał kierowcy nieznany ci adres.
- Zobaczysz, damy radę! - powiedział i położył dłoń na twoim udzie. Niby to po to by podkreślić swoje słowa i podnieść cię na duchu, ale czułaś że kryje się pod tym coś więcej. Spojrzałaś mu w oczy a on obdarzył cię boskim uśmiechem.
- A co do wczorajszego wieczoru...- zaczął a ty odrazy się zarumieniłaś i uciekłaś wzrokiem. Malik złapał cię delikatnie za twarz i przytrzymał tuż przed twoją. Byłaś zmuszona na niego patrzeć... - chodzi o to że... Ehh... nie umiem tego wyrazić wprost.
Czekałaś... byłaś cierpliwa. W końcu wyszeptał ci prosto do ucha tak że jego oddech odbił  się od twojej szyi co spowodowało przyjemny dreszcz - "Po prostu zamknij oczy i rozkoszuj się Roller Coaster'em jakim jest życie." - i złożył na twych uctach gorący pocałunek. Motyle zaczęły przyjemnie "latać" w twym brzuchu a serce biło tak szybko że bałaś się że zaraz ci wyskoczy. Malik złapał swoją dłoń tam gdzie znajdowało się jego serce.
- Patrz co ty ce mną robisz... - wyszeptał. Poczułaś że jego bije w tym samym tempie co twoje... Więc także wzięłaś jego dłoń i przyłożyłaś do swojej piersi...
- Nie tylko ja działam tak na ciebie... mam wrażenie że zawału zaraz dostanę!
Zaczęliście się śmiać... Wtuliłaś się w Malika i wyszeptałaś
- Boję się... że nic z tym nie zrobimy. Że to nic nie zmieni a będzie jeszcze gorzej...
Przez chwilę milczał...
- Nie. tak na pewno nie będzie... Zobaczysz, stanę na głowię by ci pomóc.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Po co on to robi? Czemu po prostu nie odejdzie i powróci do swojego dawnego życia... Ta myśl cię dręczyła póki nie dotarliście na miejsce. Później musiałaś myśleć o czym innym.
Weszliście do dość dużego biura, za stołem siedziała kobieta w średnim wieku.
- O Witajcie! Usiądźcie - powiedziała z uśmiechem - Panie Malik ! Jak miło pana znowu widzieć !
I zaczęła się rozmowa. Opowiedziałaś o swojej sytuacji w rodzinie, problemie alkoholicznym oraz narkomanii. Nie szło ci to łatwo... to jest drugi raz gdy o tym rozmawiałaś. Gdy skończyliście pani Lucy powiedziała że zgłosi wszystkie potrzebne papiery by zapisać ojca i babcię na przymusowe leczenie... Kazała ci także udać się do domu i mieć oko na mamę i rodzeństwo. Wyszliście z jej gabinetu w niezbyt szczęśliwych humorach.
- [t.i]?
- Ohh... daj spokój... gdy pokaże się w domu jestem pewna że już z niego nie wyjdę. bynajmniej nie cała...
- nie mów tak! pojadę z tobą tam!
- ale mój ojciec...
- zaraz gdy będzie się coś dziać zadzwonimy na policję... uspokój się!
- Ale...
-Nie ma żadnego ale. - złapał cię za rękę i pociągnął w stronę postoju taksówek. wsiedliście do jednej z nich i ruszyliście do ciebie do domu...
Na miejscu niechętnie wyszłaś z auta. Zayn calutki czas trzymał cię za rękę...
- może lepiej zadzwonić? jak ojciec otworzy będziemy bezpieczniejsi - zaproponowałaś. Malik się zgodził i wcisnął dzwonek... Sekundę później ktoś otworzył. zachłysnęłaś się powietrzem i cofnęłaś się dwa kroki do tyłu. Zayna natomiast zamurowało... Drzwi bowiem otworzył Harry...
-c-co ty tu robisz? - wyjąkałaś przerażona.
Nie zdążył odpowiedzieć, przyszła matka
- O mój boże [t,i]! Jak ja się martwiłam! - przytuliła cie.
Weszliście do domu Harry unikał twojego wzroku. " O co tu w ogóle chodzi!"
- Gdzieś ty była!? Co się z tobą działo przez ten tydzień!? - dopytywała się zmartwiona matka.
Widząc że rozglądasz się przestraszona po mieszkaniu powiedziała
- nie bój się, ojca nie ma... i obiecał że do wieczora nie wróci.. a teraz mów!
- Najpierw powiedz mi, co on tu robi- odparłaś mocno zdenerwowanym tonem.
- Ahh.. to ty nic nie wiesz...- zaczęła mówić. - bo chodzi o to że...
- że...- proszę nie przeciągaj tego. Mam dość tajemnic! - pospieszyłaś.
Zayn cały czas siedział obok ciebie i mierzył Stylesa wnerwionym wzrokiem...
- Ohh dobra. Też mam tego dość... Jestem twoim bratem!- oświadczył Harry.
Roześmiałaś się mimo iż czułaś że mówi prawdę. Nie chciałaś po prostu w to wierzyć...
- Co cie tak bawi? Myślisz że ja jestem tym zadowolony- odpowiedział ze łzami w oczach - przez całe życie byłem okłamywany... a teraz, gdy rozpocząłem karierę.. gdy już wszystkie sprawy szły z górki dowiedziałem się że zostałem adoptowany.
- a-alee... jak?! - wyrwałaś się z obięć Zayna i zerwałaś się na równe nogi....
Wysłuchiwałaś z narastającym niedowierzaniem... Dowiedziałaś się że twoja matka miała tzw" Letni romans" ... A gdy na świat przyszłaś ty z Harrym... Rob zabrał ze sobą małego i rozpoczął nowe życie... tak samo postąpiła matka z tobą...  Przeżyłaś wielki szok... z płaczem pobiegłaś do twojego pokoju. Twój młodszy braciszek i siostra spojrzeli na ciebie... Nigdy nie widzieli cię płaczącej... zawsze byłaś tą silną i nie okazywałaś takich emocji przy nich.  [ i.s] podeszła do siebie i się przytuliła...
- cio się stało [t.i]? czemu placzes ?
Otarłaś rękawem łzy i zmusiłaś się by obdarzyć ja uśmiechem.
- nic ważnego... pokłóciłam się z kolegą i no..-W tym momencie do pokoju wszedł Zayn... [i.s] i [i.b] bardzo się zdziwili widząc nieznajomego w domu. Szybko czmychnęli przez uchylone drzwi zostawiając was samych. Malik przysiadł  się do ciebie..
- Hej - rzekł łagodnie łapiąc cię za ramiona- Będzie dobrze. Nie płacz...Jestem z tobą- Widząc że się nie opierasz, przyciągnął cię do siebie. - Też się tego nie spodziewałem, naprawdę... ale nie załamujmy się tym. Teraz musimy się zająć sprawą twojego ojca... musisz być silna! Nie poddawaj się tak łatwo!
Odsunęłaś się lekko od niego i spojrzałaś mu głęboko w oczy, jakby miało to w jakiś sposób dodać ci sił... wymiękłaś.
- Ale j-ja nie dam-m raddy j-jaa- przymknął ci usta delikatnym pocałunkiem.
- pamiętaj, siedzimy w tym  razem...- szepnął. Usłyszeliście pukanie, następnie Harrego głowa pokazała się w drzwiach...
- ekhm... czy mógł bym porozmawiać z [t..i] na osobności?
Kiwnęłaś głową i Zayn zostawił was samych...
- kiedy się o tym dowiedziałeś - zapytałaś chłodno.
- Na początku roku szkolnego...
Parsknęłaś.
- To dla czego nic mi nie mówiłeś?! Obyło by się bez tego bólu co wtedy zadałeś mi na korytarzu! - wybuchłaś na niego...
Uciekł wzrokiem w kąt pokoju...
- No bo.. eh.. rok temu, w zimę szedłem korytarzem... wpadliśmy na siebie a ci przeze mnie torba pękła i wszystkie książki ci się wysypały... pamiętasz?
- Tak... i co w związku z tym...
- schyliłem się i zacząłem ci pomagać... ale gdy usłyszałem te głupie komentarze. Po prostu nie dałem rady i zostawiłem cie samą...
Tak, doskonale pamiętałaś ten dzień... to właśnie wtedy zaczęłaś podkochiwać się z Zaynie a Styles stał się twoim wrogiem ...
- od tamtego momentu nie mogłem o tym zapomnieć... zachowałem się jak skończony idiota. - kontynuował. Zdobył się na odwagę i spojrzał ci prosto w oczy - wtedy też uświadomiłem coś sobie... Ja po prostu się w tobie zakochałem! Nie wiedziałem co robić... ograniczałem się tylko do głupich żartów gdyż nie miałem w sobie dość odwagi by podejść i zagadać...
Nie mogłaś w to uwierzyć ... to było po prostu tak nierealne!
- I wtedy... gdy zobaczyłem ten siniec pod twoim okiem... byłem ciekaw kto to zrobił. A przecież nie podszedł bym normalnie i nie zapytał bym się ciebie o to gdyż wiedziałem. Wiedziałem że jesteś moją siostrą a nasz "związek" mimo wszystko nie był by realny... tak więc znowu uciekłem się do żartu... a ty wybuchłaś. Zayn za tobą wybiegł klnąc na mnie pod nosem... i zakuło mnie wtedy tutaj- wskazał na swą lewą pierś- byłem tak okropnie zazdrosny! I jeszcze ta akcja gdy byłaś z nim tak blisko... po prostu nie dałem rady! Ale twoja ucieczka otworzyła mi oczy... Teraz już rozumiem jaką ci krzywdę wyrządziłem... i chciał bym przeprosić. Zrozumiem gdy mi nie wybaczysz... ale zgódź się chociaż na to abym pomógł wam. To znaczy się z twoim ojcem... Wiem że to nie zrekompensuje mych wyczynów... ale chciał bym choć w części spłacić swój dług...
Nie wiedziałaś co powiedzieć... twoje myśli toczyły właśnie bitwę... Próbowałaś to sobie wszystko poukładać... po chwili powiedziałaś :
- Harry... przez tak długi czas raniłeś mnie... nawet nie wiesz jak bardzo nastawiłeś mnie przeciw tobie. Z każdym rankiem bałam się wychodzić do szkoły z obawą że znowu coś mi zrobisz. Nie dość że musiałam znosić to co działo sie w szkole to na dodatek codzienne awantury z ojcem... - łzy swobodnie spływały ci po policzkach - A teraz jeszcze to... Nigdy bym nie pomyślała że jesteś moim bratem! Nie wiem... nie mam pojęcia co mam robić.
Miałaś ochotę zasnąć i obudzić się w lepszym świecie... Bez tych wszystkich problemów...
- [t.i]... proszę ...
- A skąd mam mieć pewność że gdy już rozwiążemy sprawę z mym ojcem... to że znowu nie zaczniesz ze mnie kpić bojąc się o swoją "popularność" ?!
- Nie będzie tak... uwierz mi. - spojrzał na ciebie tymi swoimi zielonymi oczyma ...
Teraz gdy tak się mu przypatrzyłaś stwierdziłaś że rzeczywiście jest do ciebie podobny... te loki... oczy... dołeczki gdy się uśmiecha... chwila on się uśmiecha!?
- co ci tak śmieszno?
- A nooo boo... ehh jeśli zrobię coś po raz pierwszy i na pewno ostatni będziesz zła?
Nie wiedziałaś o co mu chodzi... Złapał twoją twarz w swoje duże dłonie i zbliżył się. " Walnąć go czy nie?!" Walczyłaś z tym odruchem... po chwili poczułaś delikatny ucisk jego ust na swoich wargach. Mimo iż przez tyle lat go nienawidziłaś, że dopiero co dowiedziałaś się, że jest twoim bratem... wyczułaś w tym pocałunku miłość skierowaną do ciebie. Oddałaś pocałunek nawet nie wiedząc, że to robisz następnie przytuliłaś się do niego... " Mam brata..."
- ciii- uspokoił cię loczek ...
- Proszę cię... nie rób tego więcej. Jesteśmy...
- rodzeństwem. Tak wiem... po prostu walczyłem z tą pokusą tak długo... musiałem to zrobić. przepraszam.. - usprawiedliwił się.
Do pokoju weszła mama. Widząc was przytulonych do siebie szeroko się uśmiechnęła...
- Czas iść ...
Rodzeństwo matka zaprowadziła do sąsiadki a sami we czwórkę udaliście się do ośrodka pomocy z uzależnieniami ...
Przeprowadziliście rozmowy z milionami osób i w końcu udało się wam zapisać ojca i babcię na przymusowe leczenie ...
Wyszliście z pomieszczenia z ulgą na sercu i szerokimi uśmiechami...

*Rok później*
- noooo [t.i] daj się skuuusić!- błagał cie Niall.
Szliście szkolnym korytarzem a blondyn błagał cie byś poszła z nimi do Nando's ...
- a nie możecie iść sami? Chcę iść do domu... mama czeka.- odpowiedziałaś ze śmiechem.
- aaaaaleeee nooooo nieee! Idziesz z nami !- kontynuował.
W końcu dałaś się skusić. Wyszłaś z nim przed szkołę i tam czekali już Liam, Louis, twój brat- Harry oraz on... Zayn twój chłopak.
Bardzo zbliżyła was ta akcja... Dzięki niemu twój ojciec zaczął chodzić razem z babką na AA a gdy kurs się skończył powodzeniem, Byłaś najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Co do sytuacji z Harrym... poznaliście się bardziej, zaprzyjaźniłaś się z nim. Nie dokucza ci już w ogóle, wręcz przeciwnie... pomaga w każdej wolnej chwili... cieszyłaś się że go masz.  Weszliście do Nandos i złożyliście zamówienie.
- Skaaarbieee- usłyszałaś
- Hmm?
Zayn posadził cię na kolanach.
- A może byśmy gdzieś wyskoczyli dzisiaj- spojrzał na Nialla który zamierzał się wtrącić - SAMI...
Blondyn zrobił smutną minkę ...
- A możeee wyjdziemy wieczorem gdzieś razeeem... a na noc przyjdę do ciebie? - zaproponowałaś ze śmiechem
Wszyscy przystali na twej propozycji. Bardzo się cieszyłaś że masz tak wpaniałych przyjaciół... pomagali tobie w potrzebie, rozśmieszali gdy byłaś smutna a najważniejsze kochali... tego potrzebowałaś najbardziej. A szczególnie miłości Malika.. nic więcej nie było ci potrzebne.