środa, 14 listopada 2012

*Le imagine - Niall*


Trzymajcie imagina z Horankiem :D Mam nadzieję że się spodoba ^^ Ten co przeczyta, obowiązkowo niech zostawi opinię. Poniżej komentarzy macie "Reakcje" ,,, wystarczy zaznaczyć. Dla was to parę sekund, dla mnie motywacja by pisać dalej! komcie także mile widziane :3 :D Kocham Was! /Lusiaczek <3


- no,, bo jaaa... kocham cie - szepnął mi blondyn do ucha.
- dobrze wiesz że ja ciebie też! - odpowiedziałam po czym wtuliłam mu się w ramię. To jak działa na mnie ten człowiek, nie równa się z niczym. On jest moim życiem... to dla niego chodzę, oddycham. To dla niego bije moje serce.
- Będę tęsknić- łzy popłynęły po moich policzkach przy okazji mocząc mu bluzkę.
- Cii... skarbie nie płacz. Nie mówmy teraz o tym. Korzystajmy z ostatnich chwil razem.
Zgodziłam się po czym poszliśmy do naszego sadu. Na płacz będę miała jeszcze czas... podczas tych 5 miesięcy gdy go nie będzie... Teraz trzeba cię cieszyć i korzystać, póki jeszcze jest.
Usiedliśmy pod naszą jabłonką i obserwowaliśmy keviny latające nad taflą wody. To tutaj, nad tym jeziorem się spotkaliśmy. te miejsce będzie już na zawsze nasze. Tyle wspomnień się z nim wiąże. Pamiętam jak by to było wczoraj... pokłóciłam się z rodzicami z powodu ich rzekomego rozwodu. Nie miałam gdzie się podziać więc biegłam przed siebie. biegłam póki nie opadłam z sił. Tak się składa że trafiłam właśnie tutaj, pod tę jabłoń. Rozejrzałam się i wokół mnie nikogo nie było nie licząc 5 chłopaków. Wtedy się przeraziłam... różne myśli biegały mi po głowie... a teraz? Teraz sądzę że nie potrzebnie... te "dzieciaki" miały by mi coś zrobić hah... no może pomijając Harrego.. jemu to jedno tylko w głowie. No tak więc zamoczyłam twarz w chłodnej wodzie by się orzeźwić... i nagle podeszli oni. Przedstawili się i zapytali czy mam coś do roboty. Chcieli abym z nimi pograła, potrzebowali osoby do gry w zadania. Spojrzałam tęsknie w tamto miejsce... przecież minęło dopiero 6 miesięcy. Świetnie się bawiłam z nimi i często to powtarzamy od tamtego czasu .. tylko że ta gra w zadania zmieniła nieco zasady. Teraz bardziej przypominało butelkę heh. Po paru tygodniach, podczas grania w ową butelkę miałam pocałować się z Harrym. Mi to tam zwisało czy przelirzę się z nim czy np. Zaynem... ale Horanowi to nie pasowało. Wstał, zrobił awanturę i uciekł. Hmm można uznać że właśnie od tego incydentu jesteśmy razem. Z czasem moja miłość do niego wzrastała, teraz nie mogę bez niego żyć. Samotna łza popłynęła po moim policzku.
- Ohh [t.i ] noo... - wystękał i pocałował mnie w miejsce gdzie była łza - musimy dać radę, Proszę... wiesz przecież że gdy płaczesz nie potrafię być męski. Nie sprawiaj że i ja będę płakać! Skarbie... nie jestem aż tak silny, nie potrafię tego znieść że płaczesz z mojego powodu!
- Przepraszam... ale ja... - przymknął mi usta delikatnym pocałunkiem, lekko wessał moją dolną wargę. - Kocham gdy to robisz - wyszeptałam a na jego twarzy pokazał się łobuzerski uśmiech. Z sekundy na sekundę pocałunki stawały się coraz bardziej gorące. Nie wiedziałam nawet kiedy Niall pozbył się koszulki. Teraz.. tutaj mam z nim stracić dziewictwo.. mi to pasuję. Kocham go i mogę mu się oddać wszędzie. Lecz ta piękna atmosfera nagle znikła bo zza drzewa wyszedł Liam.
- gołąbeczki.. przepraszam że przeszkadzam ale... Niall zbieramy się.
- okey, będę za 15 minut - powiedział zrezygnowanym tone ze łzami w oczach.
Liam odszedł a my się ogarnęliśmy. Starałam się nie płakać, ale słabo mi to wychodziło.. łzy wyznaczyły już sobie strumień na mych policzkach.
- Przepraszam, ja naprawdę cię przepraszam... wszystko psuję. Dokończymy to gdy wrócę kochanie - starał się uśmiechnąć lecz wyszedł z tego tylko grymas- Wstawaj skarbie, odprowadzę cię.- pomógł mi wstać.
Rozmawialiśmy o tym co będziemy robić przez czas jego nieobecności. Nawydziwiałam różne rzeczy by miał pewność że się nie załamię... ale czy cokolwiek z tego wyjdzie. wątpię.
Pod moimi drzwiami pozwoliliśmy sobie na namiętne, pełne miłości pożegnanie. Życzyłam mu spokojnej podróży... Jakoś udało mi się powstrzymać łzy, ale tylko po to by pozwolić im płynąć w moim pokoju. Rzuciłam się na łóżko i nie robiłam nic innego, tylko płakałam.
Mijały tygodnie... od jakiegoś czasu Horan się nie odzywał. Nie dość że i tak byłam w dołku... dobijało mnie jeszcze to że nie miałam od niego żadnych wieści. Nic nie jadłam... żyłam na samej wodzie. Nawet jeśli udało mi się coś przełknąć... zwracałam to zanim się przetrawiło. umierałam z tęsknoty i niewiedzy. Jeszcze tylko 2 miesiące...
Według grafiku Niall miał teraz koncert we Włoszech.. oglądałam go na żywo. Był cały i zdrowy, zauważyłam że ukrywa smutek pod maską uśmiechniętego, beztroskiego chłopca. Nie wytrzymałam wyłączyłam telewizor i znowu płacz. żyłam tylko tym... płacz.... placz...płacz...i myśli o Niallu.
Wstałam i udałam się na dół "zjeść śniadanie" Rozmyślałam tylko o tym że został tydzień... Wyobrażałam sobie nasze spotkanie... Potknęłam się schodząc ze schodów, poczułam okropny ból w  głowie.. nastała ciemność.

- [t.i] błagam cię! Wstań... przepraszam! Przepraszam że mnie nie było... że cię zostawiłem! Obudź się... j-j-ja cię kocham ... - Prosiłem ją.
głaskałem ją po policzku... Czemu on był zimny! Przeraża mnie to... te miejsce. Tutaj odchodzi wiele ludzi... nie! [t.i] będzie żyć!
Po paru godzinach trzymania ukochanej za rękę poczułem minimalny ucisk. Zerwałem się z miejsca.
- [t.i]? [t.i]!!! - wołałem.
-N-niall? - otworzyła oczy - k-kocham cię... - zamknęła.
Aparatura zaczęła szybko pikać... puls się zatrzymał.
- Nie!!! Siostro!!! SIOSTRO! Błagam cię kochanie... nie odchodź!
Przybiegli lekarze... mnie wypchnęli za drzwi. Widziałem wszystko przez niezasłoniętą szybę. Wzięli te elektryczne coś... wiedziałem że jest źle. Dobijałem się, wrzeszczałem... poczułem że ktoś mnie przytula. To byli chłopacy... Rozpłakałem się.



- Panie Horan, musi pan wyjść...
- Ale ja chcę przy niej zostać! - krzyknąłem ale zaraz po tym ugryzłem się  w język.
- Ona powinna teraz odpoczywać...
- Niall- usłyszałem szept mojej miłości. Podbiegłem do  niej mimo protestów pielęgniarki.
- Jestem tu kochanie...
- Ohh... dziękuję...- wymamrotała
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz... zawału prawie zostałem.!
- Przepraszam,- po twarzy przebiegł jej grymas..
- Nie to ja przepraszam,nie powinienem cie zostawiać! Hmm słuchaj.. Paul zgodził się abyś jechała z nami w następną trasę
- Naprawdę? - Była wyraźnie zachwycona.
- Tak, ej śliczna! już nigdy cię nie opuszczę.. .obiecuję! - szepnąłem i złożyłem jej pełen miłości pocałunek na ustach.
Boże jakie ja mam szczęście że ją mam!

3 komentarze: