piątek, 23 listopada 2012

* Le Imagine - Louis*


Jeszcze tylko kilka metrów! - dopingowałam się w myślach. Musi mi się udać! Spojrzałam przez ramię, doganiali mnie. Zmusiłam nogi do jeszcze szybszego biegu... Próbowałam się wsłuchać w głos dyrektora, który nadawał relacjie z biegu, aż tu nagle gwizdek. Zsapana upadłam na ziemię... Udało się! wygrałam! To był decydujący bieg, dzięki niemu dostałam się właśnie na między krajowe zawody w Londynie. Odebrałam nagrodę... Pierwsze miejsce... woow. A teraz LONDYN... Spełnienie marzeń...
 Tydzień później
Ostatni trening przed wyścigiem. Ćwiczyłam na bieżni wsłuchując się w muzykę lecącą z słuchawek. "So C'mon C'mon... przyspieszyłam. Tak, to dzięki 1D mam siłę to robić. Są moim wsparciem, motywacją...  To dzięki nim znalazłam się w Londynie i spełniam marzenia. - Fajnie by było ich spotkać - przemknęło mi przez myśl. - Głupia! Miliony fanek o tym śnią a tylko garstce się udaje, czemu akurat to miała bym być ja?! Nie myśl o tym... biegnij.
Jakieś piętnaście mynut później poszółam że ktoś mnie szturcha w ramię, straciłam rytm w biegu... wywróciłam się na kogoś " And fall into my arms instead"...
- Woow!- usłyszałam.
- Bardzo przepraszam - odwróciłam się - J-Ja-a-Jaaa
- Umm... no tyyy?
- Ty to L-l-lll
- Llll?
-Looouu
- Looouuuuu?
- Ahh...
- Co ah?
-No ty to nooo...
- Ja co ?
- No Luis Noooo!
- Tak tak to ja... i ?
- co i?
- no co z tego że to ja? czemu się tak zdziwiłaś?
- jak tu się nie zdziwić gdy słucha się waszych piosenek i marzy o spotkaniu was a tu nagle....
- co?
- Pstro... Woow...
- Dziwna jesteś..
- Ehh, Jestem waszą fanką D-I-R-E-C-T-I-O-N-E-R-K-Ą ! To nie powinno się dziwić że jestem dziwna.
- Serio?! A no w sumie racja...
- co ty tu robisz?
- Mam zamiar pobiegać... lecz jedna z naszych fanek zajmuję mi bieżnie od 2 godzin!
- O mój boziu to ja tyle już tu jestem?
- Nooo ! Ja już zasypiam !
- J-ja przep.. Chwila! Poczekasz se jeszcze trochę... muszę do jutra trenować! Mam ważny dzień i nie mogę tego zepsuć!
- Ale!
- Fajnie, kurcze... myślałam że to "pierwsze spokanie" będzie miłe...
- Czyli stwierdzasz że nie jestem miły?!
- ni.. Tak! To właśnie ci mówię!
- A-ale... grh... fajnie
- Zadowolony?!
- No nie dokońca!
- To masz problem!
- Owszem mam! Miałem zamiar...
- co miałeś zamiar zrobić?
- Pobiegać!
- Fajnie... idź do lasu... bieżnia jeszcze będzie zajęta.
- Ale ty jesteś!
- Ja jestem co ?
- fnsdjkfns
- hmm?
- nieważne...
Odszedł. Założyłam słuchawki w uszy i powróciłam do biegu. "Jaki down! Prostak! aghr... jezu ale przecież to był LOUIS! Ahh spotkałam go.. .- znowu pukanie w ramię.. zwolniłam bieg, teraz o tym pomyślałam, zeszłam i zdjęłam słuchawki. To znowu był Louis...
- Czego?
- bo jjaa yyy..
- bo ty co?
- chciałem przeprosić...
- fajnie przeprosiny przyjęte... a teraz stąd idź bo chce pobiegać...
- Aleee... oj HARY !
- co? - wykrztusiłam...
- tak Louis?
- Ona nadal jest niemiła!
- ja,, co? ale no halo! to ty mówisz że jestem dziwna!
- Jak masz na imię? - zapytał Harry.
- Haaaaaarrr..
-Tak, Hary to ja... a ty?
- rrrrryyyyyy...
- yy?
- mówiłem że jest dziwna - powiedział na głos po czym pochylił się nad przyjacielem i coś szepnął mu do ucha. Ten kiwnął głową a na jego twarzy zagościł wielki uśmiech.
- To jak masz na imię honey?
- jaaaaaa?
- a czy widzisz tu kogoś innego?- zapytał Louis
- Haaaareeeegooooo
- Tak a oprócz niego?
- Louuuiiii.... kurdę aghr. Sory.... bo jaaa...
- tak wiemy, jesteś naszą fanką...
- y no ja mam na imię [t.i]
- ahh... a więc wpadliśy na pomysł... czy chciała byś gdzieś ze mną pójść w zamian za udostępnienie Louiemu bieżni?
Stanęłam jak wryta. Harry Styles właśnie proponował mi wypad!
- TAK! -krzyknęłam po czym ugryzłam się w język.
Chłopacy zaczęli się śmiać.
- Pa dziwolągu...- szepnął Louis tak bym tylko ja go usłyszała
- Nara prostaku - odpowiedziałam nieco głośniej. " Jej co się ze mną dzieje?! Nigdy taka wobec nikogo nie byłam... ja... grh.. Idę z Stylesem na randkę! ale umm.. najpierw może wezmę prysznic..."


Około godziny później.
- No nareszcie! - powiedział Hazz- ile można siedzieć pod prysznicem... na dodatek samemu!
-c-co.. nie ja... ahh chodźmy już... ciesz się że ze śmierdzielem nie idziesz..
- ale pocieszenie...
- CO?
- nie nic...
- no, to gdzie idziemy?
- a gdzie chcesz iść?
- no nie wiem... musze wcześniej wrócić bo jutro mam zawody...
- ZAWODY?!
- tak w biegu, dlatego dzisiaj tyle biegałam...
-ale..
- co ale?
- no bo Louis jutro też biegnie!
- WHAT?!
- no tak, dostał się do finałów... biega tam w celach charytatywnych...
Fajnie, biorę udział w zawodach, które będą oglądali moi idole i jeden z nich.. największy, najbardziej irytujący , zadufany w sobie samolub też będzie biegł! O jezu...
- co się stało?
- nic...
- posmutniałaś.
- no bo, ale z resztą nie ważne...
- Tssaaa jak dziewczyny tak mówią znaczy że ważne. Znam się troszkę na tym..
- super.
- to jak będzie? powiesz co się stało?
- A ty mi powiesz czemu Louis taki jest?
- W sensie że jaki?
- NO boo... jak oglądałam te wasze wideo pamiętniki był taki zabawny ii no... albo podczas koncertów żartował sobie... ale nigdy nie był tak irytujący!
- aha... to cie gryzie...
- NOO..
- nie wiem czy mogę ci to powiedzieć... To raczej jak już niech sam ci powie.
- Ale noo!  Ja nawet nie wiem czy was kiedyś jeszcze spotkam!
- spotkasz.. ale musisz..., dobra mniejsza...
Zakończyliśmy rozmowę i w ciszy kierowaliśmy się w stronę kawiarni. Sam na sam z Harrym fajnie się rozmawiało. Czułam się nieco dziwnie.. tak jakbym mówiła do plakatu. Ale on odpowiada... to było zbyt piękne.. Wkurzało mnie trochę to, że mimo iż rozmawiałam z Harrym... moje myśli kierowały się ku Louisowi...  Pod wieczór do na doszedł... dziwnie spokojny. Ale nie mógł się powstrzymać od dokuczenia mi...
- No Harreh.. wytrzymałeś z nią.. woow podziw.
- TY ćwook.... - zaczęłam
- Louis, uspokuj się...
- O mój boże Styles Wassup?
loczek powiedział mu coś na ucho. Jego wzrok powędrował ku mnie, następnie wbił się w podłogę...
-przepraszam- wyszeptał
Całe napięcie opadło.. O co im chodzi? Dowiem się wreszcie?!
- nooo to... co robimy?- zapytał Harry
- Ja muszę już iść- powiedziałam to równo z Louisem.Nasz wzrok się spotkał ale szybko się od siebie odwróciliśmy...
- Ej ale noo!
- Jutro są zawody Hazz!- powiedział Lou.
- wieeem...
- Może ja już pójdę...- powiedziałam. Nie chciałam wracać ale..
- Odprowadzić cię? - opadła mi szczęka. Zaproponował to Louis....
- Yyy... niee, nie trzeba. Sama trafię... - posmutniał.
Pożegnałam się z nimi. Gdy odchodziłam słyszałam jak się kłócą.. Boże jeśli oni mają tak zawsze to ja już wolę pozostać ich fanką bez bliższych kontaktów.
Wróciłam do domu i zaczęłam rozmyślać... Co mu się stało... czemu Louis taki dla mnie jest?! Bosh... mam dość! Co się ze mną dzieje!?Co się dzieje z nim?!

Stoję na linii startowej... mój oddech przyspiesza... miałam numer 7... Louis biegł 2 miejsca z lewej. Przez tego downa nie mogłam spać. śniły mi się koszmary w nocy... tylko on..on  i on. STOP! Gwizdek... bieg...
najpierw wolniej... jestem 4 .. daje się wyprzedzić... Louis myśli podobnie do mnie bo biegnie nieco za mną... Pierwsze kółko... przyspieszam, Loui też. Jestem 3 ... Ledwo co łapię oddech... dyszę, no co jest! SZYBCIEJ! Ostatnie kółko ... pierwsza TAK TAK!!! Loui mnie dogonił... nieeee biegnij! zerkam w lewo równo ze mną biegnie... wyprzedza. Jeszcze 100 metrów ... Nogi mnie bolą , nie poddawaj się! Louis się ogląda i zwalnia... O co mu chodzi, zrównuje i mruga do mnie... następnie się wywraca. To było upozorowane! Przekraczam linię mety... pierwsze miejsce. o dziwo się nie cieszyłam... Jedyne co czułam to złość...  Mimo ze kolana się pode mną uginały, podeszłam szybkim krokiem do Louisa,
- Co to do cholery miało być?! - krzyknęłam
- A-ale...
- Nie ale... tylko odpowiadaj!
-  o co ci chodzi ?! - zapytał zbity z tropu...
- Dałeś mi wygrać!
- n-n-niee...
- Tsaaa a czyli że przypadkiem tak nagle zwolniłeś i się "Wywróciłeś" mam rozumieć?
- noooo
- Weź bo aż szkoda mi na ciebie patrzeć!
- Ale [t.i].... co ja ci takiego zrobiłem?!
Przybiegł Harry.. a za nim.. Nie to nie może być prawda. Reszta bandu..
- co się stało - zapytał loczek
- zapytaj się twojego przyjaciela!
- Harry ratuj!
- [t.i] uspokój się, oświećcie mnie...
- No bo wielki Lou upozorował ten upadek!
- Nie prawda!
- Widziałam...
Louis wstał i do mnie podszedł.. ałć.. za blisko. Co jest eejjj... co się dzieje z moim sercem. [t.i] uspokój oddech bo zaraz zawału dostaniesz...
- Vass Happenin?! - usłyszała Zayna. Nie miałam odwagi odwrócić wzroku od oczu Louisa... to co teraz czułam było wielką zagadką.. MOŻE MI KTOŚ POWIEDZIEĆ CO SIĘ DZIEJE?!
- [t.i] chodzi o to że... - przybliżył się bardziej i złożył na moich ustach delikatny pocałunek Jakby bał się że go zaraz uderzę.. przyznaję na początku walczyłam z tą pokusą ale... to było przyjemne.. nie za mało powiedziane.. to było Woow. Jego język wślizgnął się do moich ust... po plecach przebiegł mi dreszcz podniecenia.
- uuuuuuu - usłyszałam chłopaków. Powróciłam do świata żywych... odepchnęłam go od siebie. Speszony schował twarz w dłoniach... płakał?
- o ja... czemu. ale grh... - wykrztusiłam
Harry się do mnie zbliżył i wyszeptał mi do ucha:
- [t.i] on się w tobie zakochał...
- Ale... to nie możliwe! On był dla mnie chamem!
- Tylko dlatego że nie potrafił właściwie wyrazić emocji, zrezygnował z 1 miejsca dla ciebie...
- C-co ja mam teraz zrobić?
- A czujesz coś do niego?
- j-ja nie wiem...
-  a podobał ci się pocałunek?
- chyba tak...
-daj mu szansę...
Chwile się wahałam... dobra. Podeszłam do niego.
- proszę daruj sobie- wyszeptał.
- ale..
- co ale?! Jesteś aż tak głupia aby naskakiwać na mnie za to że wygrałaś?! aż tak głupia by wrzeszczeć na mnie za to co zrobiłem?!
- nie... ale wiesz co?
- co!?
- Jestem aż tak głupia... by spróbować tego jeszcze raz...- jego oczy zabłysły. przyciągnęłam go do siebie i namiętnie go pocałowałam...
- i jeszcze raz... i jeszcze- szeptałam w przerwach pomiędzy pocałunkami.
- Boże przestań... chyba że chcesz mieć trupa który padł na zawał przez ciebie... - powiedział. - To znaczy się, mam wrażenie że moje serce zaraz wyskoczy... a ty jesteś tego powodem.  Ohh no sprawiasz że..
- Louis... stop. Ona załapała...- powiedział z irytacją Harry.
- Ahh... ale no ... zakochałem się  a ty przeszkadzasz mi w wyznaniu jej tego - powiedział do Hazzy..
- Po prostu powiedz to od razu a nie zwlekasz..
- Haloo ja tu jestem- przypomniałam. czułam jak moje policzki płoną..
- Poczekaj! cicho! - powiedział do mnie Louis- Dojdę do tego Hazz bez twojej pomocy!
- Oj gadaj to już bo głodny jestem - powiedział Niall
- No zobacz ich.. zepsują kazdą roantyczną chwilę- powiedział mi Lou.
- Ty to nazywasz romantyzmem?! HAHAHa - Zayn.
Olał go... znowu spojrzał mi w oczy...
- kocham cię [t.i]... - wyszeptał...
- Fajnie, ale wiesz co? też jestem głodna... chodźmy do Nandos - odpowiedziałam specialnie ze śmiechem..
- c-co?
- Ohh chodź tu głuptasie!- Pocałowałam go... - Też cię kocham!
Zaczęliście się śmiać. Może nam się uda... ja go już wytresuję ^^ xD

4 komentarze:

  1. Hej ! Fajny imagin :D Oraz chcę cię powiadomić że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award .
    Więcej szczegółów u mnie :p
    bad-luck-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiałam się i dziękuję ci za to ;]

    OdpowiedzUsuń