wtorek, 30 października 2012

Le imagine ^^

Napisałam smutny o Li... Sorki, wiem że miał być Happy ale noo miałam doła ... obiecuję że od razu jak bd mieć czas napiszę dla was Happy <3. Piszcie w kom z kim ;) 

- Mamuś noo proszę! - błagała mnie Emma. 
- Ohh mówię ci. Zapytaj tatę! Ja się w to nie mieszam heh...
- Noo ale uf.. pomożesz mi? błaagaaam...!- nalegała. Uległam.
- No dobra chodź. - czwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w stronę studia. Jej jak ten czas szybko leci! Czuję się jakbym to wczoraj wybierała się na mój pierwszy koncert One Direction. A teraz to już minęło 20 lat... Udało mi się spełnić największe marzenia.. rodzina, praca, dom, podróże... nic dodać, nic ująć. Ale szczęście nie może trwać dłógo, bo było by zbyt pięknie. Otóż moja i Liama córka była chora na raka... walczy z chorobą od 7 lat... lekarze dają jej jeszcze rok... Przekroczyłyśmy próg studia i Liaś jak tylko nas ujrzał uśmiechnął się i przytulił Em. 
- Co jest księżniczki? - zapytał.
- Nooo boooo.... mamo noo !- poganiła mnie.
- Oh wiedziałam że tak będzie- odpowiedziałam ze śmiechem. - No to skarbie... Emma się uparła na urodziny w klubie... kończy już 15 lat i no wiesz.. nie chce takiej zwykłej rodzinnej imprezy - wytłumaczyłam.
- Aaa to o to chodzi! Heh Emmuś przepraszam cię, ale mam inne plany...
-No taaaatooooo nie bądź taki! Wiem że jestem chora itp. No ale to nie znaczy że mam sobie wszystkiego odmawiać!
- Oh posłuchaj! Urodziny masz jutro no nie? Radzę ci się ładnie ubrać...
- Grh... a co chcesz zrobić? - zapytała zbulwersowana
- No dobraa powiem. Nigdy nie byłaś z nami w trasie... i chciałem ciebie i mamę zabrać ze sobą i chłopakami. Zwiedzimy różne kraje itp... No i tak się składa że zaczyna się od jutra! I masz chonorowe miejsce pod sceną! Wiem jak bardzo chciałaś z nami ruszyć. Ja z chłopakami i mamą też tego chcieliśmy no ale sama wiesz... sytuacja nie jest łatwa. Teraz pozostaje pytanie... czy ty też chcesz?- powiedział.
Heh w końcu prawda wyszła na jaw. Jej reakcja była cudowna! Szkoda że nie miałam ze sobą kamery... na początku pisk, następnie obiegnięcie studia na około chcąc dać upust emocją, dopiero potem zaczęła nas tulić, całować i dziękować. To było piękne...

Następny dzień. 
- Ta piosenka jest szczególna... - zaczął Zayn
- Dziś bowiem urodziny obchodzi pewna ślisznotka...- Harry
- I bardzo chcieli byśmy jej zadedykować - Niall
- Naszą najnowszą piosenkę z nowej płyty The Sky - Louis
- Oto Stars dla mojej córeczki,,, Wszystkiego najlepszego skarbie!- Powiedział do mnie tata.
Rozpłakałam się ze szczęścia. "Stars" było balladą opisującą moje dzieciństwo... życie miłość. To było przepiękne! Kołysałam się w rytm muzyki.. aż do ostatnich nut. Niall poprosił mnie na scenę to też wstałam i ruszyłam... podrodze zakręciło mi się w głowie... pewnie od natłoku wrażeń. Serce mi galopowało. Podeszłam do mikrofofu i zaczęłam:
- Dziękuję... dziękuję za wszystko! Jestem najszczęśliwszą nastolatką świata! Pragnę pięknie podziękować wam, Directionerki za to że jesteście dla mnie tak miłe, że pomagacie mi w tak ciężkich chwilach... to jest piękne... Kocham Was... Wszystkich...- zakończyłam nie wiedząc co jeszcze powiedzieć... I znowu zakręciło mi się w głowie... upadłam. Zakłuło mnie w okolicach serca... wiedziałam że to nadchodzi... Widziałam jak Tatuś i mamusia się na de mną pochylają. Ostatnimi siłami wyszeptałam: 
- To były najpiękniejsze 15 lat... kocham cię, mamo, tato. Przepraszam że teraz... akurat tak wyszło. Kocham Was... Nie rozczulajcie się nade ną... to było pewne że to w końcu nadejdzie... Dziękuję...- złapałam łapczywie ostatni wdech i przed ciemnością usłyszałam taty słowa " Gwiazdko będziesz świecić tak dłógo... ile masz miłości w sercu.. nie poddawaj się i dąż do celu, dąż do spełnienia marzeń.. i odnajdź w tym kosmosie prawdziwą siebie" Ostatnie wersety "Stars" Poczułam łzę spływającą po moim policzlu... potem nie było już nic. Tylko pustka i ciemność... 

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 24


.
No i jest 24 :D Hmm przewiduję koniec podczas najbliższych rozdziałów :D Hmm jeśli chcecie abym napisała go ciekawie ślicznie proszę o komentarze ;3 To dzięki nim jestem w stanie pisać do dalej ! KOCHAM WAS! <3 /Lusiaczek

Rozdział dwudziesty-czwarty


Wszystko się sypie...

Wstałaś z samego rana po czym się ogarnęłaś. Wróciłaś wspomnieniami do wczorajszego dnia... nie mogłaś uwierzyć że to wszystko miało miejsce! Było przecudownie! Zeszłaś na dół zrobić sobie śniadanie. Na stole leżała kartka z wiadomością że rodzice wyszli do pracy bo musieli.. za co bardzo przepraszają. Przeważnie w sobotę zostają w domu... no nic. Zjadłaś tosty, rzuciłaś się na kanapę biorąc w drodze pilota. Wykręciłaś numer Darii ,odebrała po 3 sygnale.
-Haaalooo?- usłyszałaś.
-Daria, no co jest? Nie żartuj że śpisz!
-...- chwila ciszy...- Daria noo chodź tu! Sam mam leżeć?
-Daria, kto jest u ciebie?
-Umm... no booo.....
-To Harry?
-DARIA! JESTEM SAMOTNY!!!- tsaa to Harry. - Paula, pogadamy później heh... przepraszaaaam! - usłyszałaś. Nie zdążyłaś nic odpowiedzieć bo przyjaciółka się rozłączyła.
No i co ja mam robić? Wybiłaś nr Nialla. P
Piiip....
Piiip...
Ej no co jest ? Zawsze odbiera...
Piiip...
Piiip...
I poczta..
Zadzwoniłaś do Zayna, to samo. Louis odrzucił połączenie. Ehh... co ja im zrobiłam!? Wybrałaś numer Li, odebrał po trzecim sygnale.
-Tak Paula? - był wkurzony..
-Liam, co się stało? Czemu nikt nie odbira?
-Pff.. jeszcze się pytasz? Umm a dzwoniłaś może do Kaspiana?
-Ej no ale o co chodzi? Czemu miała bym do niego dzwonić?
-No nie wiem? Żeby poszukać pocieszenia?
-Liam proszę cię wytłumacz mi to!- płakałaś. O co wam wszystkim chodzi?
-Nie no proszę cię. Nie udawaj... nie przy mnie, ja się nie nabiorę. Przypomnij sobie wczorajszą scenkę. Twoją i Kaspiana...
Jaką do cholery scenkę? … ohhh...
-Przypomniałaś się?
Ale to przecież nie możliwe! Nikogo nie było... prawda? A poza tym odepchnęłam go....
-Liam, ja do Kaspiana nic nie czuję...
-Tsa, to trzeba było się z nim nie całować... Niall wrócił załamany do domu... przez ciebie. - Rozłączył się.
Łzy swobodnie zaczęły spływać po twoich policzkach. Za co? Co ja takiego zrobiłam?
Ktoś zapłukał do drzwi, niechętnie wstałaś. To była Amelia z Kaspianem.
-Heej Paula, co się stało?- przywitała się przytulając cię do siebie.
-Wejdźcie.
Poszliście do kuchni. Usiadłaś przy stole i wylałaś wszystko z siebie. Nie mogłaś powstrzymać ani słów, ani łez.
-ohh...- wykrztusiła gdy skończyłaś i rzuciła złowrogie spojrzenie Kaspianowi.
Zapomniałaś że byli parą... pewnie będą musieli poważnie porozmawia, ale to nie twoja sprawa. Ty miałaś na głowie ważniejsze sprawy... na przykład ratować wasz związek z Niallem.
-Próbowałaś z nim rozmawiać? - zapytał cicho Kaspian.
-Tak... nie odbiera. Ja nie mam pojęcia co robić! Boje się... boje się że mnie znienawidził. Przeżyliśmy już tak wiele... mam wrażenie że go to przerosło. - mówiłaś przez płacz.
-Może ja z nim pomówię?- zaproponował.
No i Kaspian wyszedł, Zapisałaś mu na kartce adres Niallera po czym poszłyście z Am do twojego pokoju.
-Amela?
-Um?
-jak to się stało że ty tu jesteś?
-Heh wiedziałam że zapytasz … Hmm to może tak. Pamiętasz jak przyleciała tu dwa lata temu? Bardzo chciałam zostać na twoich urodzinach... ale dwa dni przed nimi miałam lot powrotny. No i od tamtego momentu utrzymuję potajemnie kontakt z Darią. Miałam przylecieć już rok temu ale moja babcia była chora i musiałam zostać...
-Ohh...
-… no i Daria dwa dni przed twoimi urodzinami do mnie zadzwoniła mówiąc że na następny dzień mam zabukowane bilety. Bardzo się zdziwiłam... było już wszystko załatwione... nawet zgoda na lot! Heh... Oczywiście zabrałam ze sobą Kaspiana, pomyślałam że zrobimy ci małą niespodziankę...no i jak już tutaj przyleciałam przeżyłam szok. Przede mną stało całe 1D i Daria. Pewnie wyobrażasz sobie moją reakcję i nie muszę jej opisywać. A gdy Louis do mnie podszedł i mnie przytulił... Awwww... Nie mogłam w to wszystko uwierzyć! Daria z Kaspianem przez ponad dwie godziny musieli mnie ogarniać! Nocowaliśmy w Hotelu do twoich urodzin...
-Aaa... heh dziwiłam się brakiem jakiejkolwiek reakcji z twojej strony jak jechaliśmy samochodem! - powiedziałaś ze śmiechem
-Heh.. nawet jak już napoiłam oczy ich widokiem ciężko mi było cicho siedzieć wtedy w aucie...
-Rozumiem cię! Heh... a kiedy wracasz?
-Ehh.. niestety jutro w południe.
Rozmawiałyście i wspominałyście stare czasy. Potem włączyłaś laptopa i weszłaś na Twittera. Odwiedziłaś profil Nialla i jego ostatnie dwa wpisy sprawiły że łzy zaczęły spływać po twoich policzkach.
„ Czemu wszystko musi się walić akurat wtedy, gdy masz wrażenie że życie jest piękne? Czemu to tak bardzo boli?”
Oczywiście Directionerki podejrzewały o co chodzi... nie miały dowodów prócz tego wpisu i no... poleciały na ciebie hejty. I wcale ci się to nie podobało. Drugi Tweet Nialla informował o twitcamie... od razu weszłaś w podany link. Gdy zobaczyłaś jego smutny wyraz oczu, który starał się zamaskować śmiechem... serce ci pękło. Nie wiedziałaś co robić... chwyciłaś telefon, wybrałaś jego numer. Usłyszałaś dźwięk dzwonka w komputerze... Niall chwycił telefon i jak dowiedział się że to ty z początku dostrzegłaś w wyrazie jego twarzy nadzieję. Następnie spochmurniał i samotna łza popłynęła po jego policzku. Ten widok był nie do zniesienia... trzasnęłaś ekranikiem laptopu i wybuchłaś płaczem...



2 tygodnie później.

Padał deszcz... siedziałaś na lekcji Historii w ostatniej ławce koło okna. Tak się składa że to dziś... dzisiaj są urodziny Nialla. A on co? Ma cię w dupie... nie pisze, nie dzwoni, nie odbiera... wszystko co wiąże się z tobą jest na jedno wielkie NIE! I znowu płacz...
-Paulina? Rozumiem że żyjesz jeszcze wakacjami... ale trwa właśnie lekcja! Czy możesz mi powtórzyć moje ostatnie zdanie?- zapytała pani Bruke.
-Uh... nie słuchałam pani...
-No właśnie, tak też myślałam... To może tak powrócisz do świata żywych i przestaniesz bujać w obłokach?
-Przepraszam...
W szkole wcale nie było fajnie... okazało się że chodzi do niej wiele Directionerek... co wiążę się z tym... że lecą na ciebie hejty z ich strony. Dzwonek. Uff.. ostatnia lekcja minęła... spakowałaś się i ruszyłaś pędem do domu. Miałaś plan... na szczęście miałaś 5 minut drogim dzięki czemu oszczędziłaś na czasie.
-o hej Paula... co tak szybko?- przywitała się mama.
-Mamoo błagam cię pomóż mi...
-Co się stało?
-Poleć ze mną do Irlandii...
-kiedy?
-No dzisiaj! To bardzo ważnee... muszę wszystko naprawić!
-oh.. chodzi o Nialla?
-Nooo
-Jeśli to ma zmienić twoje nastawienie do życie to dobrze polecę, mam dość twojego zachowania...
-Dziękuję!!!
Ogarnęłaś rzeczy po czym zbiegłaś na dół. Mama poinformowała już twojego ojczyma o wszystkim.. ruszyliście na lotnisko. Na miejscu mama zabukowała bilety, najbliższy lot do Mullingar był za godzinę.


3 godziny później.
Stoisz przed drzwiami rodzinnego domu Nialla... wzięłaś głęboki wdech.. raz się żyję... zapukałaś.
Drzwi otworzyła ci niska kobieta o krótkich blond włosach. Maura, mama Nialla.
-Ohh. Czy wy nawet w jego urodziny nie dacie mu spokoju?
-Ale pani nie rozumie... Jestem Paulina... Niall to mój chłopak!
-Tak, tak... jak każdej z was...- chciała zamykać drzwi ale za nią stanął on.
Gdy tylko go zobaczyłaś twoje nogi same zareagowały... zdążył powiedzieć tylko cicho „Paula” I wasze usta złączył utęskniony pocałunek... Słyszałaś jak jego mama coś do ciebie mówi, nie zwracałaś na nią uwagi. Heh pewnie kiepskie wrażenie na niej zrobiłaś... Ledwo co oddychałaś... oddałaś się całkowicie pocałunkowi. Pragnęłaś przez niego wszystko opowiedzieć Niallowi. W końcu lekko się od niego odsunęłaś.
-Przepraszam... - szepnęłaś
-No jak tak można! Zaraz zadzwonię po policję!
-Nie, mamo.. spokojnie... Zaprowadź panią Emily do kuchni. Muszę porozmawiać z Paulą..
-Ale..
-Proszę...
-No dobrze...
Udałaś się za Horanem na piętro. Prowadził cię do swojego pokoju... otworzył drzwi i twoim oczom ukazało się nie zbyt duże pomieszczenie. Ściany były pomalowane na czerwono, ciemne meble... pragnęłaś zapamiętać każdy szczegół.
-Paula?
-Oh... - wyrwał cię z zadumy...- Niall.... przepraszam.. wybacz mi... to nie było tak! Ja go nie całowałam... To znaczy się on zaczął ale zaraz potem go odepchnęłam. Nic więcej się nie wydarzyło... to był tylko cmok!!! jeju ja zawsze muszę wszystko spieprzyć... - zaczęłaś płakać- a na dodatek … psuję ci urodziny. A właśnie...- podeszłaś i pocałowałaś go ostatnimi siłami, aczkolwiek z wielkim uczuciem- wszystkiego najlepszego..- chciałaś wyjść ale złapał cię za nadgarstek..
-Paula ja wiem, niczego nie spieprzyłaś... wiem że nie chciałaś tego pocałunku... Kaspian mi o wszystkim powiedział...
-To dlaczego mnie olewasz? Czemu mnie zostawiłeś...- wybuchłaś. Świat ci się zaczął walić pod nogami...
-No boo...- teraz to i jemu zaczęły spływać łzy- nie chciałem tego ciągnąć. Znaczy się, kocham cię... całym sercem, ty jesteś moim sercem ale..
-Zrywasz ze mną? - nie mogłaś złapać oddechu...
-Tak, to znaczy się nie... nie wiem.......... Paula... za tydzień wyruszamy w trasę z chłopakami, ty masz szkołę... x-factora.. jak mamy to kontynuować?- widać było że wiele sił potrzebował aby to powiedzieć...
-Niall, ale ja ciebie potrzebuję!
-Przykro mi...- złapał oddech i rzekł przez płacz... - Z nami koniec...

sobota, 20 października 2012

Rozdział 23


Jeju Dziękuję bardzo za tak miłe komentarze! One mnie napędzają xD w sensie że dzięki nim jestem w stanie pisać dalej to opowiadanie! Mam nadzieję że rozdział się spodoba :3 Next [24] będzie w następny weekend / Lusiaczek <3

Rozdział dwudziesty-trzeci
Urodziny


Wspomnienia atakowały cię niemiłosiernie. Widziałaś w nich siebie w Polsce jako małe dziecko w piaskownicy z kolegą. Mieliście po ok 4 latka. Chłopczyk robił ci starannie babki z piasku które ty jadłaś na niby. Następnym wspomnieniem było że idziesz do szkoły z czarnowłosym chłopakiem. Mieliście około 6 lat. Stanęliście przed budynkiem a on spojrzał ci głęboko w oczy swoimi zielonymi tęczówkami.
-powodzenia – powiedział po czym cię przytulił.
Pamiętasz że nie chciałaś się od niego odrywać, było ci przy nim dobrze. Kolejne wspomnienie było bardzo bolesne. Nadszedł czas rozstania... Chłopak się wyprowadzał... płakałaś. Podszedł do ciebie i pocałował w policzek po czym powiedział:
-Jedziemy na drugi koniec Polski, wątpię że będę tu często przyjeżdżać ... ale nie martw cię w święta przyjadę obiecuję.
Ale nie przyjechał. Nie wiedziałaś go aż do teraz. Minęło tyle lat... ale on się zmienił! Nadal stał przed tobą zielonooki brunet, tyle że teraz był od ciebie o półtora głowy wyższy i był potężniejszy.
-KASPIAAAAAAN!!!!- podbiegłaś ze łzami w oczach i zarzuciłaś się mu na szyję.
-No, malutka... spokojnie! Przecież nie mam zamiaru się stąd ruszać... nie ucieknę ci!
-A-ale obiecałeś! Obiecałeś przyjechać na święta! A później c-cię w ogóle nie było... zapomniałeś o mnie!!! - wyżaliłaś się ze łzami w oczach nadal go do siebie tuląc.
-Ohh Paula przepraszam... przykro mi. Ale nie myśl sobie że zapomniałem! Bo to nie prawda... o tobie nie da się zapomnieć!
-Paula, nie płacz noo- podeszła do ciebie Amelia – bo się rozmażesz i cała nasza praca na nic będzie!
Racja. Wypuściłaś Kaspiana ze swoich ramion po czym wytarłaś twarz chusteczką którą podstawiała ci pod nos El. Ogarnęłaś się i przywitałaś się zresztą. Złożyli ci życzenia itp. nie chciałaś patrzeć teraz na Nialla... wstydziłaś się strasznie swojego zachowania, no ale cóż tęskniłaś za Kaspianem nic na to nie poradzisz.
-Nom, przyprowadziliśmy cię tutaj ponieważ masz urodziny- zaczął Niall a ty zmusiłaś się spojrzeć na niego- Ale to nie koniec niespodzianek. Chodź tu – weszłaś na i zauważyłaś mikrofony... było ich sześć.
-Co wy planujecie? - zaraz jak skończyłaś pytanie, na salę wbiegło ponad setka ludzi z krzykiem. Stanęli pod podestem i zaczęli śpiewać ci Happy B-Day. Kolejny zawał dzisiejszego dnia. Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom, zaczęłaś płakać ze szczęścia. Widząc to Niall przytulił cię w pasie, a ty schowałaś zawstydzona głowę w jego tors. Pogłaskał cię po głowie i powiedział
-Wszystkiego najlepszego kochanie. Wiesz co? To są twoi fani... nie 1D - na dole wybuchły oklaski i krzyki, Ludzie wiwatowali,
Byłaś zadowolona z tego i jednocześnie dumna. Oni przyszli tutaj dla ciebie! Zebrałaś w sobie odwagę po czym podeszłaś do najbliższego mikrofonu
-Jeju... n-naprawdę jesteście cudowni! Nigdy, nawet w najcudowniejszych snach nie wyobrażałam sobie czegoś takiego. To jest zbyt piękne aby było prawdziwe... Dziękuję, ja... ja.. uff po prostu brak mi słów.
Teraz do mikrofonu podszedł Zayn
-Paula, czy z okazji twoich urodzin zechciała byś z nami zaśpiewać?
Co?! Aha to po to stało tutaj sześć mikrofonów! Ludzie na tą propozycję zaczęli wykrzykiwać twoje imię.
-Oww, noo no dobra zrobię to dla Was – skierowałaś te słowa do publiczności.
Nialler poszedł po gitarę i reszta zespołu zajęła swoje miejsca. Twoi rodzice razem z Darią, Amelią Danielle, Perrie, Eleanor i Kaspianem stanęli pod „sceną” . Nie miałaś zielonego pojęcia co mieliście śpiewać, ale stwierdziłaś z ulgą że to Live While We're Young. Pierwszy śpiewał Liam, po nim Zayn. Refren razem potem Niall i Harry. Oczywiście następnie ty i Louis. Publiczność świetnie się bawiła a ty nie mogłaś w to uwierzyć. Gdy skończyliście okazało się że to nie wszystko. Na salę wszedł D-J wy zeszliście z podestu i on zajął wasze miejsca. Dopiero po chwili zorientowałaś się że to David Guetta. Woow! Widziałaś go podczas VMA no ale to dopiero coś! On gra na twoich urodzinach!
-I jeszcze raz wielkie Stoooo lat dla Pauliny!!! - krzyknął w mikrofon i zaczął puszczać muzykę.
Dziewczyny zaciągnęły cię do tańca. Nigdy tak świetnie się nie bawiłaś! Nie dość że przy tobie były same bliskie ci osoby to na dodatek taka impreza! Minęły gdzieś 3 godziny a ty wyszłaś na balkon się przewietrzyć. Zastałaś na nim Kaspiana obściskującego się z Amelią.
-Oj przepraszam – rzekłaś i chciałaś już iść
-Nie stój, ja już idę.. zimno mi się robi pogadajcie sobie! - powiedziała Am i przechodząc obok ciebie cmoknęła cię w policzek.
Podeszłaś do barierki obok Kaspiana
-Czyli że jesteś teraz z Am?
-Nom, poznałem ją jakieś 2 miesiące temu... jak przyjechałem do ciebie. No ale okazało się że ty jesteś w Londynie... no i przeglądając neta dowiedziałem się że jesteś z Niallem...
-Ohh..
Staliście i obserwowaliście popołudniowe słońce. Racja, robiło już się chłodniej i gdy zadrżałaś Kaspian okrył cię swoją marynarką.
-No, opowiadaj jak tam ci się układa muzyczne życie! Widziałem twoje filmiki, gdy śpiewasz w internecie i muszę stwierdzić, że jesteś wspaniała!
Strzeliłaś buraka.
-Nie no nie aż tak...
-Jeju Paula! Wiem co mówię- rzekł po czym zaczął się śmiać.
-Heh do dobra... Hmm a jak ci się układa życie?
-Nom, mimo że mam 17 lat muszę sobie radzić sam. Chciałem kontynuować naukę w Polsce, ale chyba zrobię to tutaj. Szybciej dostanę się na wyższą szkołę i jest tu lepszy poziom nauczania.
-A co się stało że opuściłeś rodziców?
-W sumie to nic, postawiłem na samodzielność heh...
Staliście tak i rozmawialiście z godzinkę. Potem przyszedł do was Niall
-Skarbie, czas ta tort! - poinformował zadowolony i dał ci całusa.- Chodźcie!
Tak też weszliście z powrotem na hol. Ludzie ustawili się wkoło a pośrodku stało wielkie ciasto w postaci mikrofonu. Była zdumiona takim widokiem. Zgodnie z wiekiem było na nim 17 świeczek które powinnaś zdmuchnąć.
-Paula, stań tutaj – wskazała ci mama- i pomyśl życzenie. Potem chyba już wiesz że trzeba zdmuchnąć świeczki no nie? - Każdy wybuchł śmiechem, nawet ty.
No dobra, zróbmy to. „ Chciała bym...hmmm aby wszystko pozostało tak jak jest! Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie” Pomyślałaś po czym wzięłaś głęboki wdech i za pierwszym dmuchem wszystkie świeczki pogasły. Ludzie zaczęli klaskać. Na salę wszedł kucharz i zaczął dzielić tort. Był ogromny więc starczał dla wszystkich. Jedliście i żartowaliście. Fani co róż podchodzili i zagadywali do ciebie, chcieli autografy bądź robić sobie z tobą zdjęcia. Spełniałaś każdą ich prośbę. Nigdy nie przyszło ci do głowy że kiedykolwiek ludzie będą się zachowywać w stosunku co do ciebie tak jak kiedyś ty do 1D. Gdy była 20 byłaś już padnięta. Ledwo co stałaś na nogach, nigdzie nie mogłaś znaleźć Nialla ani rodziców. W sumie to nikogo nie mogłaś znaleźć! W końcu natknęłaś się na Kaspiana.
-Kaaas?
-Hmm? Co byś chciała księżniczko?
-A chciała bym jechać do domu a nie mam pojęcia gdzie są wszyscy...
-Ahh a telefon masz?
-A no zostawiłam w torebce a Niall miał ją przy sobie...
-Ahh, no dobra... chodź.
Chłopak wziął cię pod ramię i prowadził do wyjścia. Po drodze próbował się dodzwonić do kogoś dodzwonić lecz nikt nie odbierał. Pewnie muzyka zapodawana przez D-J zagłuszała telefony.
Z ulgą wsiadłaś do auta, na miejsce obok kierowcy. Kas ruszył. U ciebie w domu byliście jakieś 30 min. później. Weszliście do twojego pokoju a ty poszłaś się przebrać w pidżamę do łazienki. Jak się ogarnęłaś poszłaś usiąść na łóżko.
-Co, zmęczyłaś się?? Nie żartuj!- powiedział z uwodzicielskim śmiechem. Zrobiło ci się gorąco.
-No tak trochę... - chłopak się do ciebie przybliżył i przytulił cię do siebie.
-Tęskniłem za tobą... nawet nie wiesz jak bardzo! - uniosłaś głowę i zobaczyłaś że ci się przygląda. Zakręciło ci się w głowie przez te jego zielone hipnotyzujące oczy. Zaczął się do ciebie zbliżać aż w końcu wasze usta się połączyły. Pech chciał aby Niall stał akurat w drzwiach. Nie odezwał się, tylko odszedł bez słowa ze łzami w oczach.
Nie pogłębiłaś pocałunku tylko położyłaś dłoń na piersi Kaspiana i go odsunęłaś.
-Nie mogę, ja kocham Nialla. Nie zdradzę go, on jest moim życiem...
-Oh, przepraszam- powiedział skruszony,- poniosło mnie...
Uśmiechnęłaś się
-Nic się nie stało, ja tylko mówię . Tak na przyszłość...
-Dobrze to ja nie będę przeszkadzał – mrugnął – Dobranoc.
-Dobranoc, do jutra – odpowiedziałaś.
Zaraz gdy wyszedł przyszła do ciebie Lux. Jakieś 5 minut później spałaś jak zabita.

piątek, 19 października 2012

Rozdział 22


Rozdział dwudziesty-drugi
Niespodziewane niespodzianki



Wstałaś i rozciągnęłaś się. Była około 7 rano a ty miałaś dzień dokładnie zaplanowany... czyli żeby było jasne, miałaś zostać w domu, tuląc do siebie Lux i oglądać TV. No nie zbyt ciekawie, jak na urodziny, ale tobie to odpowiadało. Wygramoliłaś się z łóżka i nastał czas na poranną toaletę. Nie malowałaś się, ubrałaś dres. Gdy weszłaś do pokoju zauważyłaś dość duże pudło leżące na twoim łóżku. "Dziwne, przecież przed chwilą tego nie było!" Podeszłaś i przeczytałaś króciutki liścik przyczepiony do ścianki pudełka:
" Paula, ubierz się w to... jeśli tego nie zrobisz to wiedz że coś się stanie :) xox N." Hahaha bardzo śmieszne. Usiadłaś obok podarunku rozważając jego otwarcie. Byłaś bardzo ciekawa co jest w środku... ale nie, nie będzie tak dobrze... oni coś planują - pomyślałaś.Przez ostatnie 3 dni chłopacy, rodzice a nawet Daria byli strasznie tajemniczy. Wstałaś z łóżka i włączyłaś tv na kanale muzycznym po czym zaczęłaś przeglądać internet. Jakieś 30 minut później zgasł prąd. Odsłoniłaś roletę w oknie, na szczęście była śliczna pogoda, okrągłe chmurki okrążały błękitne niebo a słońce cudownie świeciło, tak więc wszystko widziałaś. Ale niestety na korytarzu nie było okna. Szłaś przez ciemność w kierunku schodów i nagle poczułaś jak ktoś cie łapie w pasie, za nogi i ręce.
- Ej co jest?! - krzyknęłaś spanikowana.
- Mówiłem skarbie że coś się stanie... trzeba było się posłusznie ubrać- Usłyszałaś rozbawiony szept Nialla przy uchu.
-Nialler! To nie jest śmieszne zostaw mnie!
- Nie, niestety nie da sie tego zrobić Paulinko- rozpoznałaś po głosie Zayna.
" Ej co tu sie dzieje noo? Powie mi ktoś?! Aaagrh"
- Co wy robicie no!
- Ohh zobaczysz... a narazie bądź cicho- poczułaś jak ktoś wiąże ci przepaskę na oczach następnie gdzieś prowadzi. Szłaś posłusznie choć byłaś zła na Horana... Ufałaś mu i miałaś nadzieję że nic złego się nie stanie. Wsiadaliście do samochodu
- Gdzie my jedziemy? Ej, ja nie jestem ogarnięta! Ja tak na miasto nie wyjdę!- przestraszyłaś się
- Ohh dla mnie jesteś zawsze idealna- powiedział Niall po czym cię cmoknął w policzek.
-A-ale .- poczułaś palec na swoih ustach.
- Ciii... wszystko w swoim czasie, kochanie, uspokuj się ! Nic się nie stanie, obiecuję!
Kiwnęłaś głową. Jechaliście około 20 minut. Byłaś ciekawa gdzie cie prowadzą... Wchodziliście po schodach, skręciliście w prawo... usłyszałaś jak ktoś otwiera drzwi , idziecie w tamtym kierunku... Czułaś się jakbyś była porwana...
- Zajmijcie się nią- usłyszałaś dźwięczny głos ale nie mogłaś się zorientować kto to taki. Z pewnością męski... i do bólu znajomy ale czułaś się jakbyś słyszała go z jakieś sto lat temu.
- Skarbie, nie bój się... wyjdziemy na pare minut, zostawiamy cię w dobrych rękach.- oświadczył Niall.
- Ale Kotku no co się tu dzie...- poczułaś jak przymyka ci usta w namiętnym pocałunku.
Gdy się od siebie oderwaliście wyszedł bez słowa. Ktoś rozwiązał ci przepaskę przez co stałaś chwilę oślepiona słonecznym blaskiem i nie odróżniałaś kształtów. Gdy wzrok się ciutkę poprawił nie rozpoznałaś tego pomieszczenia. Pokój był bardzo jasny i całą jedną ścianę pokrywało duże lustro. Nagle ktoś rzucił ci się na szyję
- Daria? - Odwróciłaś się i stanęłaś jak sparaliżowana. Owszem stała za tobą Daria, ale to nie ona cię przytuliła. To była Amelia.
- Am!!!!! - Teraz to ty rzuciłaś się na przyjaciółkę.
- Ahh Paulina!!! Jejuuu brakowało mi ciebie!- usłyszałaś.
- Omm... tęskniłam! Jak ty się tutaj znalazłaś!?
- Długa historia, a z czasem mamy kiepsko...
- Ale co z czasem... co tu sie dzieje?
- Oh Paula siadaj i daj nam pracować - powiedziała ze śmiechem Daria.
- Ale co wy robicie?!
Do pomieszczenia weszły Danielle, Perrie i Eleanor. Ta ostatnia trzymała pudło które zastałaś u siebie na łóżku.
- POWIEDZCIE COŚ NOOO!
Cisza...
- Oh Dobra- wymiękła Pezz - Mamy cię przebrać ponieważ samej ci się nie chciało! Hah a teraz patrz - blondynka wskazała na El a ta otworzyła pudełko i twoim oczom ukazała się ta piękna purpurowa sukienka... teraz to kompletnie zgłupiałaś. O co im chodzi?
- Skąd wy to macie?
- Nooo mamy, a ty się ciesz i ubieraj się szybko! Haha- powiedziała Dan.
No dobra może wtedy się czegoś dowiem... Odziałaś się w suknię i znowu przeżyłaś szok z powodu twojego wyglądu. Mimo że włosy sterczały ci na wszystkie strony i nie byłaś umalowana wyglądałaś pięknie.
- Woow- usłyszałaś Amelię - Jak ślicznie!
- umm dziękuję- powiedziałaś - a teraz no błaaagam noo! Powiedzcie co się dzieje!
- przykro mi... obiecałyśmy milczeć...- powiedziała.
Tak jak kazały usiadłaś na wysokim krześle, tyłem do lustra i czekałaś aż skończą. Włosami zajmowała się Daria z Danielle a makijażem i manicure Perrie z El. Amelia usiadła na przeciwko ciebie a ty się jej przyglądałaś. Zmieniła się od ostatniego razu gdy ją widziałaś. Czarne krótkie włosy do ramion niekiedyś tak jak twoje do pasa, fruwały na wszelkie strony co dodawało uroku jej zadziornej twarzy. Miała na sobie lekki makijaż... nigdy nie widziałaś jej pomalowanej więc się zdziwiłaś. Stylizacja trwała około godziny więc z ulgą wstałaś i wyprostowałaś się gdy skończyły. Dziewczyny kazały ci zamknąć oczy, podprowadziły cię do lustra.
- No dobra otwieraj- rzekła El.
Otworzyłaś niepewnie oczy, następnie zszokowana uszczypnęłaś się. AŁĆ! Niee to nie jest sen.. Twoje odbicie prezentowało osobę Niewinną, i wstydliwą... i tak też się teraz czułaś. Ruszyłaś prawą ręką do włosów... odbicie zrobiło to samo. A jednak... Wyglądałaś ślicznie! Purpura pięknie kontrastowała z twoimi zielonymi oczyma i kasztanowymi włosami. Były nieco krótsze ponieważ El zrobiła ci grube loki. Na nogach miałaś fioletowe botki. Miałaś wrażenie że patrzysz na jakąś kukiełkę porcelanową. Poprostu zaparło ci dech...
- I jak podoba się? - Zapytała Perrie.
Rzuciłaś się na nią i uścisnęłaś ją, następnie karzdą po kolei.
- Dziekuję! Dzięki wam czuję się piękna! To jest śliczne! Tyle że nie mam zielonego pojęcia za co!
I w tym momencie do pokoju wszedł Nialler. Miał na sobie elegancki garnitur...CO?
Podeszłaś do niego szybkim krokiem
- Czy ty możesz mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi?!
- Hah ależ oczywiście kochanie! Zabieramy cię do raju!- odpowiedział ze śmiechem.
- Gdzie?
- Oj chodź tu...- podeszłaś- hmm założę ci jeszcze raz przepaskę okey?
- Ale..
- Kurde no żadnych ALE! - oświadczył stanowczo i zawiązał ci oczy.
I znowu byłaś kierowana. Poczułaś jak burczy ci w brzuchu... no  w końcu nic nie jadłaś no nie?!
- Jeść mi się chceee- powiedziałaś zrezygnowana.
- jeszcze trochę wytrzymaj! hehe...
I znowu samochód... Amelia usiadła obok ciebie i z drógiej strony Niall. Bardzo, ale to bardzo się dziwiłaś że z jej strony brak jakiej kolwiek reakcji! Siedzi przecież w samochodzie z jednym.. chyba jednym ... z członków 1D i nic? Przecież no... no to jest niemożliwe ...  chyba że wcześniej już się widzieli. EJNOOO CO JEST?!
- Teraz w lewo- usłyszałaś Louiego.
- Okey... a potem prosto i na następnej znowu lewo?- znowu ten znajomy głos. Wzdrygnęłaś gdy go usłyszałaś, kto to móże być?!
- Taa
Reszta drogi trwała z 15 minut, a ty przez calutki czas zastanawiałaś się kto to jest, lecz nikt nie przychodził ci do głowy.Wysiadłaś i Niall zaprowadził cię do jakiegoś budynku. Za każdym razem gdy się pytałaś gdzie idziecie on cię zbywał. Stanęliście.
- Gotowa? - zapytał wyraźnie podniecony.
- Gotowa na co?
- Na niespodziankę!
Mówiąc to rozwiącał opaskę a ty ujrzałaś ogromną salę balową jaką się widuje w baśniach. Wszystko było w bajkowych kolorach, dwa stoły były zapęłnione po brzego różnymi pysznościami a z sufitu zwisał ogromny złoty żyrandol z perłami. Taki widok zapierał dech w piersi. Odwróciłaś się i rzuciłaś się Horanowi na szyję bo stał najbliżej. Pocałowałaś go namiętnie. Następnie spojrzałaś na zebranych za tobą i ujrzałaś mamę tatę, całe 1D... nawet Josha,Sandy'ego, Dana,Jona, Darię, Eleanor, Danielle, Perrie oraz jego...chłopaka, zapewne właściciela tajemniczego głosu. Podeszłaś do niego
- Hej, Paulina jestem...
obdażył cię melodyjnym i uwodzicielskim śmiechem - Przecież wiem kotku... nie pamiętasz mnie? "Twój" Kaspian ?
To było to... wspomnienia powróciły... ale czy to dobrze?

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 21


Haha :D Rozdział dedykuję Alex13 :* Komentujcie! <3 /Lusiaczek


Rozdział dwudziesty-pierwszy
Ostatnie dni wolności

Ogarnęłaś się następnie urządziłaś swój pokój tak, aby Lux miała wszystko pod nosem i nie musiała się bardziej męczyć. Gdy skończyłaś, zeszłaś na dół, aby dołączyć do rodzinnego śniadanka z chłopakami. Tak, zaliczałaś ich do swojej rodziny... teraz nie wyobrażałaś sobie  życia bez nich. Gdy weszłaś do kuchni, wybuchłaś śmiechem. Widok był komiczny! Harry z nieogarniętą burzą loków, wyglądał jakby miał afro, leźał na stole przy okazji śliniąc go, zaaspany Liam szukał czegoś w lodówce, Zayn spał na kolanach Nialla który siedział na kanapie i jadł płatki oglądając tv, a Louis zagryzający marchewkę z podkrążonymi od niewyspania oczyma rozmawiał przy stole z twoją mamą. Co śmieszniejsze Mama rozbawiona widokiem Hazzy była cała czerwona ze śmiechu. Jak Nialler cię zobaczył krzyknął bardzo głośno
- O hej Paula.- zrobił to specjalnie bo wiedział jaka będzie reakcja.
Harry poderwał się na równe nogi, dopiero teraz zauważyłaś że jest w samych majtkach, i krzyknął "Gdzie?, Co?, Jak", Zayn chrapnął i otworzył szeroko oczy przestraszony nagłym hałasem, Liam trzasnął drzwiczkami od lodówki po czym wymamrotał jakieś przeprosiny a zaraz potem dostał z marchewki, bo Louis przestraszony  dziwnym dźwiękiem rzucił nią w Daddy'ego. Wybuchłaś śmiechem i nie mogłaś się powstrzymać.
- I mam rozumieć że wy tak zawsze? - zapytałaś pomiędzy napadami głupawki.
- Taa przeważnie- odpowiedział Niall - Tylko że ja, jak już, to  nie jestem ogarnięty, tylko umm noo
- taaaa kazy wieee o co ci chooodzi Nialler - powiedział Zayn waląc go w klejnoty, mszcząc się za pobudkę.
- O żesz ty! - i zaczęła się pomiędzy nimi walka. Podeszłaś do lodówki i wyjęłaś z niej jogurt po czym zaczęłaś jeść.
- Mam ochoootę iść pobiegać! Kto chętny?- nikt oczywiście- Ehh.. no tooo ja idę saaamaaa- rzekłaś zrezygnowana.
- Zadzwoń po El! Ona zawsze uprawia jogging rano...- zaproponował Louis.
- Tak, ale jakbyś nie zauważył jest już 12!
- Ojj, może będzie chciała! Co ci szkodzi?
No w sumie to nic pomyślałaś po szym wyszłaś z kuchni aby zadzwonić.
- Halo?
- O hej El, hmm czy miała byś ochotę pobiegać?
- Ohh Paula, właśnie wróciłam, ale możemy gdzieś wyskoczyć jeśli chcesz!
- No dobra
- To jak, idziemy jeszcze z kimś?
- Umm może wezmę Darię!
- No dobra, o a może pójdziemy w piątkę gdzieś? Tak wiesz, razem...
Taa razem, ale dobra niech Perrie się wykarze...
- Dobra, ale jak co to ja dzwonię tylko do Darii, ewentualnie do Dan! - uprzedziłaś ze śmiechem
- Haha to dzwoń po Darię a ja poinformuję Dan i Perrie, bądźcie pod centrum handlowym o 13 ok?
- Dobra - odpowiedziałaś i się rozłączłaś, po czym wybrałaś numer Darq
- Joł Paluś? -przywitała się.
- No hejj kochana, hmm jesteś zajęta?
- nie a co?
- no razem z El planujemy wypad na miasto piszesz się?
- No spoko, a kto jeszcze będzie?
-Yyy no, Daniell iii uhh Perrie...
- Serio? Ahha! Zaraz u ciebie będę!
- oki
Taa, może jeszcze tak podwójna randka do tego?! pomyślałaś. Nagle poczułaś jak ktoś cię łapie za biodra i przyciąga do siebie... Odwróciłaś się i spojrzałaś Niallowi w oczy.
- Brak mi twej bliskości- powiedział czule cię całując.
- Hmm, mamy caaalutką noc dla siebie!
- Nie mogę się doczekać!- stwierdził i przygryzł ci wargę.
- Paula wychodzisz gdześ?- zapytała mama, wchodząc na korytarz.
Odskoczyłaś od Horana, cała czerwona a ten zaczął się śmiać. Po chwili mama do niego dołączyła.
- Hah, ohh córuś! Wiem przecież że nie masz 5 lat!
- Ojj grryh, dobra mniejsza... tak wychodzę a co?
- no nic tak się pytam.
- Ahh...
usłyszałaś pukanie do drzwi, więc otworzyłaś. Puściłaś przyjaciółję do środka.Jak byłyście w kuchni powiedziała:
- Nie mówiłać że masz tylu gości! - po czym podeszła do Harrego (który nadal był w samych bokserkach) a ten pocałował ją namiętnie.
- Hej wam wszystkim, i dzień dobry pani Emily...
Zdziwiłaś się troche, uważałaś to za podejrzane że nie zwróciła na to uwagę. Czyżby coś przed tobą ukrywała? Później ją o to zapytam stwierdziłaś , po czym pognałaś na górę po portfel i terebkę, następnie mówiąc mamie że wychodzisz i że będziesz za parę godzin. Nie była przygotowana na taki fakt... że zostawiasz 5 chłopaków, w tym 4 nieogarniętych SAMYCH w domu ale zgodziła się bez awantury. Skoro córka im ufa, ona także będzie. Wyszła z mężem do pracy pozostawiając dom do dyspozycji chłopcom.


- hmm morzę kupimy ci tę sukienkę - zaproponowała Dan.
Oczywiście Daria musiała wygadać że za 3 dni są twoje urodziny.
- ojj dajcię spokój! Ja nic nie kupuję na urodziny!! Ja nawet nie zamierzam wwychodzić z domu! - zaprzeczyłaś.
- Tak, tak... koniec marudzenia! - rzekła El, po czym wepchnęła cię razem z piękną suknią do przymierzalni. No nic... chyba nie dadzą mi spokoju... więc im szybciej, tym lepiej. Przymierzyłaś suknię i nie wieżyłaś własnym oczom. Purpurowy materiał idealnie opinał cię tam gdzie trzeba, i podkreślał twoje atuty. Sukienka sięgała do kolan i była bez ramiączek. Przez chwilę myślałaś że śnisz... Wyglądałaś przepięknie, uroczo i niewinnie.
- Juuż? - zapytała zniecierpliwiona Daria.
Wyszłaś niepewnie a dziewczyny wstrzymały oddech.
- Ojej, jak ślicznie! - oświedczyła Perrie - Zdecydowanie bierzemy!
Spojrzałaś na cenę... i jak zobaczyłaś kwotę załamałaś się.
- Weźmiemy, jak budżet mojej mamy się zwiększy o ponad połowę!
Zrezygnowałyście smutne z jej kupna, po czym poszłyście na kawę/herbatę. Powoli zaczynałaś się przekonywać do Perrie... nie mało powiedziane, poprostu ją polubiłaś! Gdy zaczynało się ściemniać udałyście się do domu. Chłopaków już nie było, został tylko Niall. Rodzice nadal byli w pracy. Jak weszłaś do domu zauważyłaś że jest ślicznie posprzątane, no chłopcy rzeczywiście musieli się postarać!
- Heeej skarbiee- powiedział Horan całując cię w policzek.
- Hej hej.
Zjedliście kolację po czym poszliście do ciebie. Rzuciliście się na łóżko i oglądając tv jedliście czipsy. Oczywiście film was znudził po 20 minutach.
- Paaaulaaaa
- Hmm?
- nuuudzę się!
- To se znajdź jakieś zajęcie!- odpowiedziałaś ze śmiechem,
Chłopak usiadł na tobie i zaczął ściągać ci bluzkę.
- Co robisz? - zapytałaś
- Noooo,,,, znalazłem se zajęcie!
Zaczęłaś się śmiać. I nie pozostawałaś mu dłużna...
Po 30 minutach bliskości usłyszeliście ciche pyknięcie, i poczułaś jak Horan dochodzi w tobie.
- Pękła- powiedział przestraszony...
- Co pękła?
- No prezerwatywa!
- Co?!
- I co teraz?- Zapytał
- n-nie wiem... chyba nic się nie stanie... no nie?
- chyba nie..- odpowiedział po czym cie pocałował.
Na łóżko weszła Lux i ułożyła się do snu.
- Lepiej chodźmy spać- powiedziałaś a Nialler się zgodził. Śniły ci się przeróżne dziwne rzeczy, związane z macierzyństwem...

sobota, 13 października 2012

Rozdział 20


Pięknie dziękuję za Wasze opinie ;**  Komentujcie ten rozdział co o nim sądzicie kochane :3 <3 /Lusiaczek



Rozdział dwudziesty
Szok

Gdy się ocknęłaś w twoim domu panował chaos. Karzdy się przez siebie przekrzykiwał ale nie rozróżniałaś głosów. Ledwo otworzyłaś oczy i ujrzałaś biegających członków One Direction po twoim domu. Byli na czymś skoncentrowani. Gdy Niall zorientował się że się obudziłaś podszedł do ciebie i cię przytulił.
- Jak się czujesz?
- Umm głowa mi pęka... co się dzieje? - próbowałaś przypomnąć sobie co się stało- śniło mi się że przyszedł pan Dudley z Lux a, a ona, ona była we krwi i no...
- Paulina usiądź. To nie był sen, Lux jest tam, weterynarz próbuje ją utarować.
Potrzebowałaś chwili aby doszła do ciebie ta informacja. Następnie zerwałaś się na równe nogi i podbiegłaś do zbiorowiska. Ujrzałaś weterynarza który pochylał się nad malutkim ciałem Lux. Nie była już śnieżno biała. Jej ciało pogrywała głęboka czerwona szrama. Stałaś tak i patrzałaś jak weterynarz usiłuje uratować kotkę.
- J-ja tylko parkowałem i no, ona nagle wbiegła n-nna podjazd za piórkiem i nnnno stało ssię...- Mówił przerażony pan Dudley.
- Chodź kochanie- Niall pociągnąl cię za rękę w stronę kuchni. Nalał ci szklankę wody i kazał wypić. Niechętnie zrobiłaś to nadal otumiona. Nasępnie poprowadził cię na kanapie i usiedliście razem.
- Zobaczysz będzie dobrze. Odrazu zadzwoniłem po weterynarza, najlepszego w mieście... Ona będzie żyć Skarbie. - Uspokajał cię a ty pociągnęłaś nosem. Płakałaś, jak wtedy gdy umarł ojciec...
- Kocham cię...- szepnęłaś. Cieszyłaś się że miał kto cię pocieszać. Wtedy gdy tata ci umarł nie było nikogo. Matka wpadła w nałóg alkocholiczny i miała cię głęboko w dupie, Darii nie znałaś. Była Amelia, nie przyjaźniłaś się z nią jakoś tak wyjątkowo no ale tamtego dnia to się zmieniło. Był pogrzeb a ona przyszła do ciebie ubrana na czarno i usiadła obok ciebie. Nic nie mówiła, nie mówiła że jest jej ci przykro ani nic z tych rzeczy. Tylko siedziała. Ludzie zaczęli się rozchodzić, matka gdzieś poszła nie było nikogo oprócz Amy.
- Znam ten ból... nie jesteś sama- powiedziała a ty wybuchłaś płaczem w jej ramionach. Rok później wyleciałyście do Londynu. Twoja mama poznała Petera a ty Darię. Z Amelią pozostawał ci kontakt telefoniczny i przez internet. Tęskniłaś za nią. Przyleciała raz do ciebie w pewne wakacje i świetnie się we trójkę bawiłyście. Powili powracałaś do teraźniejszości. Spojrzałaś głęboko w oczy Nialla, te przepiękne oczy które skrywały tyle uczuć że aż ciężko było to sobie wyobrazić.
- Niall?
- Tak kochanie?
- Jesteś słodki...i piękny... i ałć twoja uroda zabija, myślę że mam ochotę na ciebie tu i teraz i...
- Ej majaczysz- dotknął twojego czoła- masz gorączkę! Zayn chodź mi pomóż!
- Co się stało?
- Paulina ma gorączkę! Weź z apteczki coś na zbicie temperatury i worek lodu szybko! I zanieś to do jej pokoju!
- Chodź tu do mnie- podniósł cię i szybkim krokiem wszedł po schodach do twojego pokoju. Leżałaś i patrzyłaś się w sufit choć przed oczyma nadal miałaś ten błękit... oczy Horana. Blondyn dał ci jakieś tabletki, połknęłaś je. Powoli dochodził do ciebie ból.. łupanie w środku głowy... było ci gorąco. Ej co się dzieje?! Rozmazywał ci się widok na sufit. Wszystko na co spojrzałaś dwoiło się i troiło. Przymknęłaś powieki i zapadłaś w głęboki sen.
Obudziłaś się ze strasznego snu. Głowa ci pękała. Rozejrzałaś się, obok ciebie spał Niall a nad jego głową spała Lux. Była w pasie obandarzowana i nadal gdzieniegdzie czerwona od krwi. Delikatnie wstałaś i podeszłaś z drugiej strony łóżka do Lux. Pogłaskałaś ją leciutko po łebku i po twoich poliszkach popłynęły łzy. ONA ŻYJE! Nie posiadałaś się z radości. Z bolącą głową zeszłaś na dół. Zdziwiłaś się gdy zastałaś Harrego śpiącego na kanapie, a na fotelu obok Zayna. Udałaś się do gościnnego pokoju i tam znalazłaś pozostałą dwujkę Loui i Li spali w łóżkach. Poszłaś do kuchni i zobaczyłaś jak twoja mama i ojczym po cichu rozmawiali aby nie obudzić chłopaków.
- Oh Paulinko obudziłaś się nareszcie!- Podbiegła do ciebie mama i cię przytuliła.
- Ałć, masz tabletkę na ból głowy? Pogadamy zaraz jak mi przejdzie...
Emily podbiegła na palcach do apteczki i wyjęła jakiś lek który zaraz wylądował w twojej buzi, popiłaś go i przełknęłaś. Odczekałaś 15 minut i z ulgą stwierdziłaś że zaczęło przechodzić.
- Ok, to teraz prosze opowiedzcie mi co się stało wczoraj od...? To się działo wczoraj no nie?
- Tak wczoraj...
- no więc od kąt się ocknęłam. Wiem że straciłam przytomność gdy pan Dudley przyniusł Lux. A jak się obudziłam w domu był weterynarz... później nic nie pamiętam.
- Ohh córuś... z tego co dowiedziałam się od chłopaków miałaś gorączkę i ci zanieśli do pokoju i spałaś. A Weterynarz jeszcze dobre 2 godziny pracował. Jak kończył przyszłam do domu z ojcem i o wszystkim mi opowiedzieli. Weterynarz oznajmił że Lux jest teraz w śpiączce i że na następny dzień się zbudzi czyli dziś. Kotka ma mieć specjalną dietę bo potrącenie uszkodziło wewnętrzne narządy i...
- Co i...
- Lux będzie głucha...
że co?! Dobrze że żyje, no ale głucha? Jak ja teraz mam się z nią porozumiewać!? Fajnie masz... O czym ja wogóle myślę?! Mój kot dopiero co ledwo uszedł z życiem a ja martwię się tym że będzie głucha!.
- Ohh.. Ale damy radę no nie?
- NO pewnie- odpowiedziała po czym dała ci buziaka.
W tym momencie przyszedł Niall. Podszedł do was zaspany.
- Dzień dobry- przywitał się z rodzicami a oni kiwnęli głową- Hej skarbie- Dał ci całusa w policzek. - Hmm mam informację która napewno cię uszczęśliwi Kochana...
- Hmm? Co to jest?
- Idź na górę i sama zobacz.
 Pognałaś po schodach nie dbając o to że chłopacy jeszcze śpią. Wbiegłaś do pokoju i zauważyłaś jak po łóżku kuleje Lux.
- Heeeej kotku! Martwiłam się!- Chwyciłaś ją delikatinie i ułożyłaś na swoich kolanach.
- Jak się chujesz? - drapałaś ją pod uchem- Kici Kici...
Nie reagowała, choć zwykle stroszyła uszy i spoglądała na ciebie. A jednak naprawde nic nie słyszy...
Przyszedł Niall i usiadł obok ciebie. Pogłaskał Lux a ota pokuśtykała na jego kolana. Heh...To jego najbardziej lubiła z chłopców. Upajałaś się tym widokiem. Przez myśl przeszło ci ... Niall tata... ty mama a Lux to wasze dziecko. Podobał ci się ten widok.


czwartek, 11 października 2012

Rozdział 19


Ej, Czyta to ktoś skarby? Z początku było dużo komentarzy które bardzo mnie motywowały, więc napisałam pare rozdziałów na przód. A teraz? Nie chce mi sie tego pisać ... bo nie ma dla kogo.Nikt sie nie odzywa itp. Tak więc powiedzcie mi czy pisać ;3 Wasza Lusiaczek


Rozdział dziewiętnasty
Przykra niespodzianka


Spałaś po południa i śnił ci się x-factor. Gdy wstałaś byłaś cała w skowronkach, nadal nie mogłaś w to uwierzyć. Zorientowałaś się że Nialla nie ma i usłuszałaś dobiegające z kuchni śmiechy. Nie zwracałaś uwagi na to że jesteś w samej bluzie Nialla i bokserkach poszłaś zobaczyć kto jeszcze nie śpi. okazało się że tylko ty spałaś. Horan gdy cię ujrzał podszedł i pocałował cię w policzek.
- Głodna?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
- A co bawisz się w kucharkę? to poproszę naleśniki! - powiedziałaś ze śmiechem
- Hmm a może mi pomożesz? - mruknął podniecająco
- Ostatnio jak razem robiliśmy naleśniki nikt się nie najadł więc sądzę że to nie jest zbyt dobry pomysł Hehe...
Karzdy przyglądał się ze śmiechem waszej rozmowie
- O jak naleśniki to ja teeeeż poproszeeee- Krzyknął Zayn z salonu
Wyszło na to że Horan do połowy smarzył potem wymiękł a ty go zastąpiłaś. Gdy sie najedliście, a troche czasu minęło bo okazało się że wszyscy mają ochotę na naleśniki usiedliście w salonie i rozmawialiście. W telewizji leciała powtórka castingów więc nie obeszło się bez jej oberzenia i skomentowania niektórych występów. po programie poszłaś z Darią, Eleanor i Perrie do pokoju się przebrać.
- heh fajnie tak przyjaźnić się z dziewczynami przyjaciół twojego chłopaka no nie? - Zapytała Perrie.
Przyjaźnić może jeszcze nie, ale żyć w zgodzie owszem - pomyślałaś
- No w sumie taa- odpowiedziała Daria
Ogarnęłyście się, a gdyspojrzałaś na zegarek była 15. No pięknie! Od dwóch dób nie ma mnie w domu, mama jest pewnie zadowolone heh... I nagle przeszło ci przez myśl że jeśli chcesz kontynuować karierę muzyczną częściej cię nie będzie... No nic później się tym będę dręczyć! Gotowe wyszłyście na spotkanie swym miłościom. Zaproponowałaś Niallowi abyście poszli do ciebie. Zgodził siębez proszenia. "Czy ja kiedykolwiek będę miała z nim kłopoty?! On jes mi posłuszny jak pies nooo! Mój słodki kochany pies oczywiście" Zamówiliście taksówkę a ty pożegnałaś się z El, Darq i Perrie oraz chłopakami. Na miejscu zapłacił Horan... to tak jak z Zaynem, nie da sie wydawać własnych pieniędzy bo jak na dżentelmena przystało, płaci się za dziewczynę... Weszliście do domu i przywitałaś z mamą ojczym był w pracy. Mama powoli się przyzwyczajała ze zmianą chłopaka... sama się domyśliła że z nim jesteś po tym jak spędziłaś  tyle czasu w jego szpitalnej sali.
- Dzień dobry pani Emily - przywitał się
- Witaj Niallu - uśmiechnęła się.
Zostawiłaś go samego z mamą a sama poszłaś wziąć prysznic i się przebrać z wczorajszych ciuchów. Gdy woda muskała twe ciało zastanawiałaś się... O tym jak poradzisz sobie w show biznesie, jak będzie wyglądać twój związek z Niallem i relacje z rodziną... Utrudnieniem jest to że i tak ma trasy koncertowe itp. A jeszcze dajmy na to ty też będziesz takie miała to jak się z nim będziesz spotykać, rozmawiać? usłyszłaś pukanie a potem że ktoś wchodzi. Następnie łapie cie w biodrach i do siebie przyciąga. oczywiście Niall
- Mama poszła do pracy- szepnął ci do ucha. następnie pocałował w szyję.
- Będziesz cały mokry! - Krzyknęłaś bo zauważyłaś że jest w ciuchach. chcąc nie chcąc trochę się zawiodłaś.
- Umm racja.... - wziął cię na ręce mimo że jeszcze nie wyzdrowiał do końcca i opatulił cię szlafrokiem. Następnie zaniósł do łóżka jak księżniczkę i podszedł do szafy wybrać ci ciuchy. Patrzyłaś na to przedstawienie z wielkim zadumieniu. Gdy wrócił z suienką i leginsami na łóżko powiedziałaś
- Ohh ty mój wariacie- i pocałowałaś go.
- No wieeesz ty coo - zaśmiał się i pogłębił pocałunek. Rozpaliło cie to, ale nie... co za dużo to nie zdrowo. Oderwałaś się od jego ust by zaczerpnąć powietrza i wysapać.
- Hmm odwrócisz się? Chce się przebrać...
- Ahh przecież już cię widziałem nagoo.... no ale jak nalegasz...- cmoknął cię i posłusznie się odwrócił. Oczywiście podglądał na co ty reagowałaś śmiechem i rzucałaś w niego poduszkami i bielizną bo ci się podsunęła pod rękę. Stanik wylądował mu na głowie.
- No jak ja mam się ciebie słuchać skoro mnie podpuszczasz noooo, ja tak się nie bawię!
Zaczęłaś się śmiać. "Czy on kiedyś zmądrzeje?" zastanawiałaś się... w końcu stwierdziłaś " oby nie... ma pozostać taki jaki jest teraz..." Jak się ubrałaś podeszłaś do niegoo powoli i zarzuciłaś mu się na szyję. Wziął cię w ramiona i zakręcił po pokoju. Usłyszeliście dzwonek do drzwi. Zeszliście i ujrzeliście twojego sąsiada. Trzymał w ręku małe biało czerwone zawiniątko. Dobiero po paru sekundach zorientowałaś się co to jest... " N-niee to nie może być prawda!Ona nie może być we krwi! ona musi żyć!"  Zemdlałas na widok zmasakrowanego małego ciałka twojej Lux.

środa, 10 października 2012

*Le imagine*


Macie 3 imaginy od Lusiaczka ^^  następny rozdział opowiadania (19) będzie jeśli pojawią się nowe komcie skarby! A teraz napiszcie co sądzicie o tych imaginach :) /Lusiaczek






Smutny - Zayn


Otworzyłam okno na oścież i włączyłam muzykę. Wiedziałam że mój sąsiad zaraz pójdzie w moje ślady, to był nasz wieczorny rytuał. Usłyszałam dzwonek telefonu, odebrałam :
- No co tam maleńka?
- Ohh Zayn! Ja już czekam! Gdzie ty?
- Zaraz będę...Wydagrodzę ci spóźnienie Domiś!
- No ja mam taką nadzieję - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Patrz!
Wyjżałam za okno i zobaczyłaś Malika z mikrofonem w ręku. Ale nie to mnie zdziwiło. Nad jego oknem ujrzałam oświetlane serce a w środku migały nasze iniciały D+Z Forever. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Łza pociekła po moim policzku. Boooże jak ja go KOCHAAM!
- podoba się?- usłyszałam przez słuchawkę. Pokiwałam uradowana głową i podskoczyłam ze szczęścia. Wzięłam na głośno mówiący położyłam telefon na parapecie potem sama na nim usiadłam. Zayn włączył muzykę i zaczął śpiewać Naszą piosenkę, swojego zespołu- One Direction. Another World. Nie dość że nieziemsko przystojny to jeszcze taki głos! A na dodatek mnie kocha... Do pokoju wparowała moja mama.
-No i co to ma być?! Jesteś niespełna rozumu? Czego nie rozumiesz w tych słowach: NIE ZADAWAJ SIĘ Z MALIKAMI? Tricia i Yaser to źli ludzie... a Zayn pójdzie w ich ślady! - Znowu zaczyna... ale nigdy wcześniej tak nie wybuchała. Zayn nadal obserwował całą tę szopkę... sam nie miał lepiej. Jego rodzice uważali tak samo jak moi. Chociaż w tym byli zgodni... Mama kontynuawała- Inna religia... poglądy na życie! Co ty widzisz w tym ich rozpieszczonym syneczku? No powiedz CO!- Nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem i wybiegłam z telefonem z domu.
- Stary sad! bądź tam! zaraz!- krzyknęłam do słuchawki po czym pobiegłam we wspomniane miejsce.
Miałam już tego dość, ile razy mieliśmy sprzeczki z rodzicami przez naszą miłość. Czemu nie potrafią zrozumieć że się kochamy? Było mi zimno, jesienna pogoda dawała się we znaki, Byłam na miejscu, a wokół mnie rozciągał się zapach owoców. Usiadłam na ławce,.. naszej ławce pod gruszą i czekałam. Zjawił się zaraz po mnie. Odrazu wpadłam Maliowi w ramiona a ten namiętnie mnie pocałował. Jak zwykle zabrało mi to dech w piersi. Oparłam czoło o jego tors. Był wyższy odemnie o głowę.
- Skarbie, musimy dać radę! Już za rok będę pełnoletni... uciekniemy!
Spojrzałam na jego twarz. Włosy gładko opadały i czarna grzywka stykała się z jego bujnymi rzęsami. A do tego oczy... oczy od których miękną mi kolana i robiło się gorąco.
- Nie Zayn, musimy skończyć ...
- Ale ja z ciebie nie zrezygnuję! Kobieto ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie ! Nie próbuj mnie do tego przekonywać nawet!
- Ohh... to trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Bo ja nie zostawię rodziny. Mimo wszystko kocham ich...
- Wiem, ja moich sióstr też bym nie mógł zostawić... Jak one by dały sobie bezemnie radę?
Siedzieliśmy oparci o gruszę , ja w jego ramionach, opatulona czerwoną bejsbolówką. Po dłóższym milczeniu chłopak zerwał się na równe nogii.
- Co wymyśliłeś...?
- Coś niewiele lepszego od ucieczki... nie... zapomnij..
- No powiedz!
Głową wskazał na krzak trujących jagód. To był prawdopodobnie jedyny krzak który znajdował się w anglii. Garść jagód powodowała zapadnięcie w śpiączkę... chyba że zaraz po spożyciu przejdzie się specjalne oczyszczanie. Z początku pomyślałam że to głupi pomysł ale po głębszym zastanowieniu się stwierdziłam " Przecież nie umrzemy no nie? Będziemy przy rodzinie nadal !"
- Dobra zróbmy to!
- Serio? - Był szczeże zdziwiony że się zgodziłam.
- Tak.
Podeszliśmy do krzaka trzymając się za rękę. Uzbieraliśmy wystarczającą ilość owoców i stanęliśmy naprzeciwko siebie. Pocałowałam Zayna jak najlepiej potrafiłam, kierowana miłością. Ten spojrzał z bólem na mnie następnie na jagody.
- Dobra... trzy- powiedział
- dwa- szepnęłam
- - Jeden - powiedzieliśmy równo po czym owoce wylądowały w naszych buźach. Zayn postanowił mnie jeszcze raz pocałować, i tak też ze złączonymi ze sobą ustami zasnęliśmy. Upadłam na niego i to była ostatnia moja myśl tego wieczoru.

*2 Lata później*

Ał ale mi w głowie łupie! Rozejrzałam się po pokoju... ej co jest? Gdzie ja jestem, co się stało? Wstałam z łóżka i zauważyłam że jestem w szpitalnym szlafroku. Wyszłam na spustoszały korytaż i zajrzałam do sali obok. Leżał tam a wokół stali jego przyjaciele z zespołu, siostry rodzice oraz ... Co moja mama i tata?! Weszłam do pomieszczenia i podbiegłam do ukochanego... dziwne urządzenie które pokazywało rytm serca piszczało ciągiem... to znaczy... znaczy że... jego serce przestało bić. Karzdy w pomieszczeniu zwrócił na mnie swoją uwagę, patrzeli na mnie tak jakbym spadła z nieba. Ale co, przecież to tak nie może się skończyć! spojrzałam na Zayna po czym zaczęłam robić masaz serca. Po odpowiedniej ilości nacisków sztuczne oddychanie i tak w kółko. Wszyscy ze łzami w oczach patrzyli jak walcze o jego życie. Gdy zrezygnowana ostatni raz sięgałam do jego ust... w momęcie gdy styknęlam je swoimi coś się stało. Jedna z sióstr Zayna cicho pisnęła a karzdy wstrzymał powietrze. Nie wiedziałam o co chodzi, a gdy chciałam się oderwać od chłopaka poczułam ciepły nacisk na swoje usta. Myślałam że śnie,tak też bezgranicznie oddałam się pocałunkowi. Pare sekund później przerwałam go niepewna co robie. Po otwarciu oczu ujrzałam ciemno brązowe tęczówki Zayna. Biła od nich miłość.Potrzebowałam minuty aby załapać co się stało...
- Hej skarbie! Jaka miła pobudka- powiedział Malik zaspanym głosem.
Po chwili ktoś mnie mocno przytulił. To była Tricia, mama Zayna.
- Dziękuję kochanie... -szepnęła i się rozpłakała
Wszyscy zaczęli mi gratulować a Zayn nie wiedział o co chodzi. Jestem w szoku... uratowałam go! Ahh...
Jak już się ogarnęło zamieszanie, to twój ukochany i ty dowiedzieliście się że spaliście 2 lata. Chłopacy z 1D opowiedzieli jak przebiegała ich kariera a nasze rodziny, moja i Zayna się pogodziły, a nawet zaprzyjaźniły. Już nic nie stało na drodze naszej miłości! Bardziej szczęśliwa być nie mogę! ;D




Smutny- Harry


Jechałam jakiąś ciężarówką. Było ciemno  i miałam związane nadgarstki. Obok mnie słyszałąm oddech mojego chłopaka.
-Harry boję się - szepnęłam łamiącym się głosem.- c-co się dzieje? Gdzie oni nas wiozą?
- Nie mam pojęcia skarbie...trzymaj się- odpowiedział.. i przysunął się do mnie.  Ostatnią rzeczą jaką pamiętam, przed obudzeniem się w tym miejscu to to że byłam z Hazzą w restauracji. Widziałam jak klęka przede mną, wyciąga pudełeczko w którym był srebrny pierścionek z brylancikiem i mówi " Aguś, kocham cię całym sercem, jestem największym na świesie szczęściażem... bo mam ciebie. Czy zeczciała byś zostać moją żoną?" Jej jak ja się wtedy ucieszyłam. Gdy krzyknęłam że tak, wszyscy goście restauracji zaczęli klaszczeć a my złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Wyszliśmy z restauracji i chcieliśmy się udać do jakiegoś klubu... ale ... ale. I tutaj pamięć siada... widzę pustkę. Nagle ciężarówka zatrzymałą się z piskiem oponi ktoś po nas przyszedł 6 ludzi w kominiarkach wyprowadziło nas z wozu i prowadzili przec jakieś złomowisko. Zaciągneli do jakiegoś domku, rozwiązali nas po czym wepchnęli do środka. Było tutaj ciasno i niemiłosiernie śmierdziało. Pomieszczenie bez okien, z jednym stoliczkiem i szafeczką. To były jedyne meble. Zatroskany Harry podszedł do mnie.
- Kochanie, nic ci nie jest?
Zaprzeczyłam.
- Co się stało? Harry! Co tu się dzieje?!
Nie zdążył odpowiedzieć bo do pomieszczenia wparowały dwie osoby, jedna uzbrojona druga w garniturze. Ten drugi się odezwał:
- no no, ładnie! Harry Styles i jego hmm małżonka? czy jeszcze nie?
- Czego od nas chcesz?!- krzyknął Hazz zdenerwowany.
- może grzeczniej - sprostował i kiwnął palcem na co uzbrojony goryl walną Harrego bronią w piszczel. Ten się zgiął i upadł
- Harry!!! Nic ci nie jest??! - podbiegłam do niego i przytuliłam. Widziałam że cierpi.. chyba złamał mu kość..
- Czemu pan to robi? Co my takiego zrobiliśmy?!- zapytałam ze łzami w oczach...
- Umm wy nic nie zrobiliście! Ale umm powiedzmy że potrzebuję kasy, a skoro pod ręką miałem akurat tak sławną osobowość jak twój małżonek... poprostu skorzystałem z okazji!
- Błagam, dam ci pieniądze, wille , własny dom! Tymko błagam... wypuść mnie i Agę...
- Ja o tym doskonale wiem że byś mi dał... ale to zabiera urok zabawy! Nie oglądałeś filmów? Porywacz rząda okupu.. podziwia starania ludzi cierpiących z tęsktoty i bla bla wielki potem Happy End.
- Ehh.. ile będziemy tu siedzieć?
- Hmm nie mam pojęcia hahaha zależy to od mojego humoru- stwierdził - tik tak tik tak- powiedział i wyszedł.
- Dorwę drania i mu ryj ubiję!
- Harry uspokuj się proszę! Będzie dobrze ... postępujmy z instrukcją! Słyszałeś że happy end no nie?
- Ale .. ale. ja niem...- uciszyłam go pocałunkiem. Byłam spragniona jego bliskości on mojej tak samo więc nie przerywał.

*tydzień później*

I znowu marne śniadanie... kromka suchego chleba, i serek topiony a do popiscia woda z kranu.No nic, dzięki temu nadal żyję...
Podeszłam do Harredo i przytuliłam go. Zaczynaliśmy powoli wariować. Od 4 dni niemamy o niczym informacji... Nagle do pomieszczenia wszedł porywacz, znowu z swoim uzbrojonym ochroniarzem...
- No i jak tam gołąbeczki? Trzymacie się jakoś?
- Długo jeszcze tu będziemy? - zapytałam z rezygnacją...
- Okazuje się że to wasz szczęśliwy dzień!
- Wychodzimy?!- zapytał Harry
- oj nie tak szybkoo... od twoich kumpli zapłatę dostałem... teraz kolej na was...
- Ale my przecież nic nie mamy! - powiedziałam smutna
- oj ja nie wiem czy tak kompletnie nic...- powiedział po czym zmierzył mnie pożądanym wzrokiem. podszedł do mnie powolnym krokiem i dał znak swojemu gorylowi. Ten podbiegł do Harrego i go unieruchomił. Porywacz złapał mnie za podbródek i spojrzał w oczy.
- Zostaw ją!!! Zobaczysz zniszczę cię!!! Łapy precz od Agi!!! Nooo- mój uochany wyrywal się, ale nie dawał rady. Stałam jak sparaliżowana bojąc się zrobić jakikolwiek ruch. Męszczyzna włożył dłoń pod moją brudną koszulkę i badał moje ciało. Od jego dotyku dostawałam dreszczy z obrzydzenia.
- Chcę cię tu, i teraz... a Harry będzie na to patrzeć!- pchnął mnie. Upadłam na ziemię a mój ukochany coś krzyczał. Adrenalina zagłuszała wszystkie dźwięki i pomogła mi działać. chwyciłam garść piachu i rzuciłam nią w twarz porywacza. Ochroniaż stracił koncentracje i przez chwilę uścisk w którym trzymał Harrego zelżał. Ta chwila wystarczała. Styles chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Przy wyjściu z złomowiska dostrzegłam cztery syswetki. To chłopacy ! Niall, Zayn, Louis i Liam krzyczeli coś do nas ale nie usłyszeliśmy. Niestety. Drogę zastąpił nam drugi ochroniarz. Obróciliśmy się i zobaczyliśmy jak porywacz biegnie w naszą stroną z pistoletem w ręku. To już koniec... Mój bóg, Harry Styles o bajecznie zielonych oczach i z burzą loków na głowie spojrzał na mnie z taką czułością że ugięły się pode mnią kolana. Czas się dla nas zatrzymał.. Chłopak się pochylił i pocałował mnie. Całował mnie tak że dostawałam palpitacji serca. Poczułam przeszywający ból w okolicach brzycha, zorientowałam się że Harry też to poczół mimo wszystko nie przerywaliśmy pocałunku. Kolejny strzał, tym razem prosto w cel, kula przebiła równocześnie nasze serca. Upadliśmy w miłosnym uścisku moimi ostatnimi słowami było kocham cię Styles...





Smutny - Niall


Biegłaś na spotkanie z Niallem do Nandos. Był to twój najlepszy przyjeciel, zawsze mógł na ciebie liczyć, ty na niego też. Gdy się z tobą umawiał godzinę temu, słyszałaś że coś jest nie tak. Ale zawiodłaś, obiecałaś że będziesz... ale się spóźniłaś. Aby dostać się do rectauracji musiałaś pokonać przedługie przejście dla pieszych a los chciał aby było jeszcze czerwone światło. Widziałaś z oddali przyjaciela jak siedzi przy stole pochylony... chyba płakał. Kurde noo długo jeszcze będzie czerwone!? Spojrzałaś na zegarek... godzina spóźnienia. Obserwowałaś jak chłopak wstaje i oddala się powolnym krokiem i ze spuszczoną głową. Wołałaś i krzyczałaś ale to na nic, hałas spowodowany jerzdżącymi pojazdami zagłuszał twoje słowa. Nareszcie zielone...  puściłaś się biegiem w stronę Nandos. Na stoliku przy którym siedział Niall leżała jakaś kartka którą szybko odczytałaś.
Heja kochana...
Jeśli to czytasz, to znaczy że jednak przyszłaś...przepraszam że nie czekałem ale,,, Umm dobra mniejsza z tym. Podczas tego spotkania chciałem ci powiedzieć 2 ważne rzeczy. Po pierwsze Eva ze mną zerwała... zdradzała mnie przez ten cały czas, a ja głupi domyślałem  się tego, lecz nic z tym nie zrobiłem... Hmmm spotkajmy csę przy Road Street 23 i powiem ci o so chodzi z tą drógą sprawą, Jeśli nie przyjdziesz... i tak tam będę.


Chciało ci się płakać na myśl że chłopak, którego kochałaś całym sercem cierpi. Kazde uczucia dzieliliście wspólnie oprócz jednego. Ty na zabój go kochałaś, a on widział w tobie tylko i wyłącznie przyjaciółkę... Puściłaś się biegiem pod wskazany adres. Już prawie byłaś na miejscu ... ujrzałaś bo. Był ubrany w tak dobrze ci znaną szarą bluzę z kapturem który teraz był naciągnięty na głowę.
- Niall! - Zawołałas
- Alicja! - odkrzyknął po czym zamierzał ruszyć w twoją stronę .... Zapomniał o ulicy. Kierowca musiał się bardzo śpieszyć bo nie zauważył blondyna. Zauważyłaś przerażony wzrok Nialla przepełniony mieszanymi uczuciami po czym samochód porwał chłopaka. Usłyszałaś przerażający stuk.
- Niee!!! Niall!- pobiegłaś co sił w nogach. Spanikowany kierowca zatrzymał pojazd i zaczął coś mówić i dzwonić po pogotowie. Szumiało ci w uszach od natłoku emocji. Uklękłaś przy Horanie i chwyciłaś jego twarz w dłonie. Chłopak był w zapłakanym stanie. Z długiej rany na głowie tryskała krew i jakiś metalowy pręt przebijał mu nogę. Ledwo co oddychał i komunikował.
- A-ali?- wychrypiał po czym otworzył swoje do bólu błękitne oczy.
- Oh mój boże ! Niall, skarbie nic ci nie jest?! Jak się czujesz ! Mów do mnie! - wrzeszczałaś do niego zdesperowana.
- Troch-chę dziwna sytuacja no nie? Na ważną roz-z-mowwwę...
- Ale o czym ty mówisz ! Proszę nie zasypiaj!
- Ał... umm nie chcę wiedzieć ww jakim stanie jestem- i uśmiechnął się po czym zaczął kaszleć plując krwią.- No nic... jest coś ważnego...
- Niall nawet nie próbuj tego mówić! Zobaczysz wszystko będzie dobrze!- Już wcześniej płakałaś, ale teraz to się nasiliło...
- Ali, Ali Ali... Dobrze wiesz że dobrze nie będzie... ja paprostu... poprostu umieram.
- Nie! Nie pozwolę ci!
- Ciii.... nie płacz - wysilił się by podnieść rękę i wytrzeć łzę na twoim poliku spojrzał ci głęboko w oczy...- Muszę się streszczać... nie wiem ile czasu... mi... zostało. - ledwo wydyszał.
- Niall popatrz na mnie! Ułoży się zobaczysz!
Chłopak nie zwarzał na twe słowa
- Pochyl się - myślałaś że chce ci coś powiedzieć na ucho... ale nie. Złożył na twoich ustach pocałunek którego z pewnością nigdy nie zapomnisz.
- To jest właśnie ta druga sprawa... Ja najzwyczajniej ... za tobą szaleję! Ja cię koch...- Złapał nagle powierze w płuca a po jego poliku pociekła łza. Wydyszając powierze dokończył- aamm ... To były jego ostatnie słowa... ostatni oddech.
Siedziałaś i ryczałaś patrząc w puste oczy Horana. Puste bo nie śmiały się, nie cieszyły się już życiem razem z tobą. To on... jednak też... mnie kochał... pomyślałaś. Wybuchłaś. Krzyczałaś na całą ulicę przyzywając Niallera. Jednak życia już mu nikt nie zwróci. Zamknęłaś mu oczy, by wyglądało jakby spał i złożyłaś pełen miłości pocałunek na jego martwych ustach.





poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 18


Komentujcie skaaarby!!!! Bo nie będzie 19! ;*/ Lusiaczek


Rozdział osiemnasty
ćwierć finał x - factora


Rozciągnęłaś sie i napotkałaś ręką Nialla. Nie spał a ci się przyglądał.
- Hej skarbieee- powiedział i cię cmoknął.
- Hej, hej... która godzina?
- około 7...
- i ty nie śpisz?
- No tak jakoś...
Zaczęłaś się śmiać. Największy śpioch jakiego znałaś nie spał o 7 rano!
- Umm, a głodny?
- owszem, i już o tym pomyślałem.
Rozejrzałaś się, na stoliku obok łóżka leżała taca z tostami i gorącą czekoladą. Porcja dla dwóch. Nie no nie wierzę, Niedość że nie śpi tak wcześnie to jeszcze zrobił śniedanie! Gdzie jeszcze do końca nie wyzdrowiał! Złożyłaś mu na ustach pełen miłości pocałunek po czym zaczęliście jeść. W Londynie miałaś być o 12 więc miałaś trochę czasu na leniuchowanie z Horanem. Leżeliście obok siebie i żartowaliście. O około 9 wyszłaś z jego domu mówiąc że idziesz się przebrać i przed 12 się spotkacie. Louis napisał ci wczoraj wieczorem esa proponując podwózkę a ty się zgodziłaś. Pokochałaś śpiewać. od teraz nie wyobrażałaś sobie życia bez tego. Do domu jechałaś taxówką. Przywitałaś się z rodzicami i Lux po czym pognałaś na górę się przygorować. Ubrałaś się w czerwone rórki i koszulę w kratę. W pełni gotowa byłaś o 10:30. Zeszłaś na dół i zaczęłaś rozmawiać z mamą. Powiedziała że może z tobą pójść ale w końcu stwierdziłyście że już i tak dóżo osób jedzie ale obiecała że obejrzy castingi. Ćwierć finały nie będą nagrywane na żywo, natomiast dziś w godzinach przesłuchania mają być transmitowane castingi. O 11 podjechali chłopcy. Loui prowadził minibusa aby każdy się zmieścił. Oczywiście Daria też jechała. Przeprosiłaś ją za wszystko. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że olewałaś ją od ucieczki ze szpitala. Usiadłaś między przyjaciółką a Niallem. Teraz zauważyłas że Larry istnieje. To co Hazz i Lou wyprawiali nie śniło się nikomu. Płakałaś z innymi ze śmiechu... Na szczęście lub nieszczęście nareszcie dojechaliście. Przed tatrem stało tysiące ludzi którzy oczywiście chcieli dostać się na ćwierć finały. Nie obyło się bez stawania bo fani albo chcieli zdjęcie z tobą, którymś z członków 1D albo wami wszystkimi. Rozdawaliście autografy i śmialiście się z fanami. Ustaliłaś z Niallem że nie będziecie okazywać sobie czyłości publicznie... ale coś wam nie wyszło. Pare metrów przed wejściem chłopak podszedł do ciebie od tyłu, przyciągnął i szepnął do ucha
- Coraz lepiej ci to idzie, widzę że zaczynaszsię przyzwyczajać! - I pocałował cię.
 Spowodowało to wśród Directionerek "Ochy i Achy" niektóre nawet piszczały. Byłaś pewna że zaraz zdjęcia waszego pocałunku rozejdą się po świecie, ale nie przejmowałaś się tym. W końcu świat musiał się dowiedzieć. Weszliście do teatru i udaliście się za kulisy. Mieliście chwilę spokoju. Podeszliście do listy na której rozwieszona była kolejność występujących. Byłaś ostatnia, a Perrie przed tobą. Nie cieszyłaś się z tego no ale co poradzić. Nadal nie przepadałaś za nią, ale już nie nielubiłaś jej tak jak wtedy. Żeczywiście zauważyłaś że martwiła się o ciebie wtesy w USA. Zyskała tym z lekka twoją sympatię. Chłopcy dopytywali się co zamierzasz zaśpiewać, ale zbyłaś ich mówiąc że to bądzie niespodzianka. Minęła już godzina gdy usłyszeliście nazwisko Perrie. Nie mogliście jej znaleźć w tymtłumie więc gdy byliście przy scenie Zayn podszedł do niej szybkim krokiem i pocałował ją. Ta zaczęła się śmiać. Poczułaś ukłucie zazdrości które szybko minęło bo Niall przyciągnął cię do siebie. Perrie przywitała się z resztą zespołu. Życzyliście jej powodzienia a ta pobiegła na scenę. Gdy jej występ się kończył nastały brawa i  zaczęli wzywać ciebie. Niall na powodzenia dał ci takiego całusa że zaparło ci dech w piersi, zresztą tak jak za karzdym razem. Weszłaś na scenę i rozejrzałaś się. Multon ludzi parzało na ciebie a ty poczułaś te dziwne łaskotanie w piersi. Cieszyłaś się że możesz śpiewać przed tak wspaniałą publicznością. W jury zasiadali tak jak wtedy : Gary Barlow, Kelly Rowland i Simon Cowell . Ten ostatni przywitał się z tobą
- Witaj Paulina, widzę że twoja pewność siebie wróciła, bardzo mnie to cieszy!
- Teraz to możesz dać z siebie wszystko no nie? - zapytał Gary a ty kiwnęłaś głową.
- To co nam zaprezentujesz? - Kelly
- Umm chciała bym zaśpiewać piosenkę "More than this" One Direction, no i ehh zadedykować to właśnie im.
- Wow, no to zaczynaj proszę!
Usłyszałaś gitarę, chwyciłaś mikrofon w rękę i zerknęłaś w stronę Nialla i chłopaków. Uśmiechali się i trzymali kciuki.
 Zaczęłaś rozglądając się po zadumionych twarzach:
I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Love you more than this


If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me
when you leave it’s gone again


And then I see you on the street
In his arms I get weak
My body falls, up on my knees
Praying


When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this, yeah


I never had the words to say
But now I’m asking you to stay
For a little while inside my arms
And as you close your eyes tonight
I pray that you will see the light
Thats shining from the stars above


When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this

Tak cię wczułaś że podczas ostatnich linijek się wzruszyłaś. Nie mogłaś w to uwierzyć! Ludzie bili ci brawa na stojąco a ty podziwiałaś to widowiski. Kelly ci bardzo podziękowała a ty powolnym krokiem opuściłaś scenę.Nadal towarzyszyła ci ta ekscytacja. Podbiegł, a raszej pokuśtykał do ciebie Niall i cię przytulił. Tak, właśnie zostałaś obdarowana Haran Hagsem.
- Dziękuję- szepnął ci do ucha.
Następnie poczułaś z różnych stron uściski od chłopaków. Śmiali się i przekrzykiwali nawzajem. Mieliście iść do pokoju gdzie znajdują się wszyscy uczestnicy i czekać na wyniki. Przekraczając próg pokoju podeszła do ciebie Perrie i cię przytuliła po czym pogratulowała. Strasznie się zdziwiłaś takim zachowaniem.
- Umm no dziękuję! - odpowiedziałaś jej.
Usiadliście na podłużnej kanapie i czekaliście na wyniki. Jakieś 15 minut później usłyszeliście głos Gary'ego nadawany przez głośniki. Wymieniał nazwiska osób które mają się stawić na scenę gdze będą czytane wyniki. Oczywiście razem z Perrie szłaś w ostatniej grupie. Znowu stanęłaś przed publicznością razem z 14 innymi osobami i czekaliście w napięciu na werdykt.
- Kevin Rowwn przechodzisz dalej! - mówi Kelly
- Olly i Dorotha ,niestety odpadacie- Garry
- Perrie Edwards widzimy się za miesiąc - Kelly
- Paulina Ravenwood  dostałaś się! Gratuluję - Simon
Rzuciłaś się na Perrie przytulając się do niej. Musiałaś dać upust swoim emocją. Dziewczyna pociągnęła cię uradowana za rękę i wpadliście na chłopców. Dziwnym trafem ona w objęcia Nialla a ty Zayna. Zaczęliście się śmiać
- Ups, coś chyba się wam pomyliło.- oznajmił Liam
Szumiało ci w uszach ze szczęścia. Dostałam się do półfinałów!!! - myślałaś rozradowana.
Pojechaliście do ciebie do domu razem z chłopakami, Darią i Perrie. Szkoda że nie było El i Dan, ale gdy się zapytałaś chłopacy odpowiedzieli że Dan jest na koncercie tańczy a Eleanor powinna wpaść wieczorem. Tym razem impreza przebiegła w gronie znajomych i nie było żadnych incydentów. Pochwaliłaś się mamie przez telefon że się dostałaś i wybłagałaś ją żeby zostać u Zayna na noc. Teraz też u niego była impreza i trwała do białego rana Oczywiście dostałaś osobny pokój z Niallerkiem co bardzo was ucieszyło.

czwartek, 4 października 2012

Rozdział 17


Ejj lubicie chociaż trochę moje opowiadanie? Hmm? .Lusiaczek



Rozdział siedemnasty
Ach ta bliskość


Miałaś za sobą przespaną calutką noc. Nigdy nie czułaś się tak wypoczęta, bynajmniej teraz tak uważałaś. To co działo się w LA minęło... i nigdy nie wróci, taką mam nadzieję -pomyślałaś. Przerażał cię fakt że za niemal za tydzień kończą się wakacje... co wiąże się z tym że i twoje urodziny nadchodzą. 17 lat miałaś skończyć 31 sierpnia. O uroczystości tej wie Zayn... więc niestety reszta chłopaków pwenie też się dowiedziała. Niechętnie wygramoliłaś się z łóżka i poszłaś się ogarnąć. Nie zamierzałaś marnować wolnego czasu... nie od kiedy wszysto zaczęło się układać. W twoich planach było spędzenie niemal że całego dnia z Niallem, tak jak wczoraj się umówiliście. Gotowa zeszłaś na dół na śniadanie. Mama i ojczym zdziwili się widząc cię w dobrym nastroju... no w sumie to była nowość. Bo od dłuższego czasu byłaś ponura i przygnębiona. Zjadłaś tosty, a nawet poprosiłąś o dokłatkę co pozytywnie zaskoczyło mamę. Wychodząc z domu poinformowałaś rodziców do kąd idziesz i mniejwięcej o której wrócisz. Była ładna pogoda więc do Nialla udałaś się piechotą. Po drodze zaczepiło cię pare osób które poprosiły o autograf bądź zdjęcie. Zaczęłaś się do tego przyzwyczajać. Przed bydynkiem zadzwoniłaś do Horana i poinformowałaś że już jesteś. Kazał ci wejść do środka. Nikogo u niego nie było a on leżał u siebie w łóżku. Podeszłaś do niego i dąłaś mu soczystego buziaka. Dziwnie się czułaś na myśl że jeszcze niedawno darzyłaś takimi właśnie całusami jego przyjaciela Zayna. Zapytałaś się czy jest głodny... okazało się że nie potrzebnie bo dobrze wiedziałaś co odpowie. Lekaż kazał mu się nie przemęczać więc kazałaś mu zostać w łóżku, następnie udałaś się do kuchni zrobiś kanapki. Po zjedzonym przez Nialla śniadaniu położyłaś się koło niego i wtuliłaś w jego klatkę piersiową. Po paru minutach chłopak złapał cię pod brodę i słodko pocałował. Poczułaś przyjemne łaskotanie w brzuchu. Widząc że pragnie więcej, pochyliłaś się nad nim i mu pomogłaś. Nie potrzebowaliście słów, wystarczyły tylko wasze rozgrzane ciała, które łaknęły bliskości. Zaynowi odmawiałaś bliskich kontaktów przez Louiego. Ale teraz gdy tamta sytuacja poszła w niepamięć nie miałaś żadnych zastrzeżeń żeby to zrobić. Powoli, tak żeby nie zranić Nialla weszłaś pod jego kołdrę i leżałaś. Nie wiedziałaś czemu i na co, ale czekałaś. Już po chwili zorientowałaś się że Niall siedzi na tobie i teraz to on obdarowywał cię pocałunkami. Delikatnie i odruchowo zsówał z ciebie koszulkę z napisem "Free Hugs" pewnie nie wiedział nawet że to robi. Ty sama nie byłaś lepsza, bo chłopak nie miał już na sobie kuszulki, więc był w samych bokserkach. Co róż zostałaś pozbywana ubrań... zostałaś w samej bieliźnie. Widać było podniecenie w waszych oczach. Niall był skoncentrowany, jakby dokładnie myślał nad kolejnym ruchem. Całował cię... po szyi, dekoldzie, brzuchu... schodził coraz niżej. Rękoma błądziliście po waszych gorących ciałach. Widać było że byliście niedoświadczeni. Czas ci się dłużył... czułaś się zupełnie inaczej niż podczas stosunku z Louim. On był pewny co robił, wiedział jak sprawić kobiecie przyjemność Natomiast Niall.... robił wszystko z chłopięcym urokiem. Domyśliłaś się że to był jego pierwszy raz. Przez chwilę panowała cisza, no może nie doskonała bo sapaliście z podniecenia. Chłopak był gotowy w ciebie wejść ale widać było że się wacha.
- Paula no bo...jak będzie boleć, lub coś . To odrazu mów, przestanę. No bo wiesz niezbyt wiem co robie, nigdy jeszcze z nikim nie spałem...
Teraz jak już wątpliwości się rozwiały wiedziałaś co robić. Powoli i delikatnie wpuściłaś go do siebie. Ruszaliście się zgranym rytmem i pojękiwaliście  z rozkoszy. Nie zamierzałaś tego przetrwać tak szybko jak z Louisem. Przyspieszyliście tępo. Bolało fakt, ale miłość do Horana złagodziła ten ból. Z każdą chwilą stawało się to dla was przyjemniejsze. Przyspieszaliście to zwalnialiście i tak na zmianę. Horan szeptał po cichu twoje imię... teraz w pełni odczuwałaś jego miłość do ciebie. Nie pamiętasz czy podczas stosunku z Loui dostałaś orgazmu... ale teraz wiesz że właśnie do tego zmierzasz. Z sekundy na sekunde robiło ci się przyjemniej. Chwile później twoim i Nialla ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie taki jak ci się robi zimno... To był dreszcz spowodowany błogą rozkoszą która trwała zaledwie parę sekund. Zorientowałaś się że chłopak doszedł w tym samym momencie co ty . Szumiało wam w uszach. Nadal na nim leżałaś przez co słyszałaś przyspieszone bicie jego serca. Rozkoszowaliście się bliskością... nie mogłaś uwierzyć co właśnie zrobiłaś. Nie uważałaś tego za złe no bo przecież to twój chłopak no nie? Chłopak przyciągnął cię do siebie i obdarzył gorącym pocałunkiem. Pragnęłaś to powtórzyć i z miny Horana odczytałaś że też by chciał ale zobaczyłaś że był wyczerpany. Powoli zeszłaś z chłopaka i położyłaś się obok niego. Po chwili równocześnie zaczęliście się śmiać.
- To było cudowne! Paula... ja ja...kocham cię! Kocham cię tak bardzo, od samego początku że aż to boli. Karcę się za to że pierwszy nie zagadałem do ciebie, że Zayn mnie uprzedził...
- To nie była twoja wina, Niall. I wiedz że ja cię też kocham, i wątpie bym kiedykolwiek przestała. Szczeże? Sądzę że podświadomie zawszę cię kochałam...
Usieszyły go twoje słowa. Pocałował cię tak że zaparło ci dech w piersi. Resztę dnia spędziliście na okazywaniu se miłości i przeróżnych rozmowach. Tematem który cię stresował najbardziej było x-factor. Już wiedziałaś co zaśpiewasz jutro, ale była to tajemnica. Wieczorem wybłagałaś mamę żebyś została u Niallera mówiąc że będziecie grzeczni. No oczywiście nie zamierzaliście tego przestrzegać ... no ale co się dzieje u Horana w łóżku, to w nim pozostanie.

środa, 3 października 2012

Rozdział 16


Heja :D Mam do Was pytanko :P Czy chcecie z lekka +18 rozdział 17? Bo napisałam ale nie mam pewności czy się spodoba, więc się pytam :3 Poproszę o odpowiedzi w komciach <3/Lusiaczek



Rozdział szesnasty
Powrót do normalności


Następnego dnia, po tym jak Niall się obudził udałaś się do domu przebrać. Cały ranek zapewniałaś matkę, darię i chłopaków że nic ci nie jest. Pragnęłaś znaleźć się przy Niallu, a pomógł ci w tym Lou bo zawiózł cię pod szpital. Pobiegłaś ograzu pod salęukochanego. Blondyn właśnie jadł śniadanie. Wyglądał  wiele lepiej niż wczoraj. Jak cię zobaczył na jego tważy zagościł uśmiech niewinnego chłopca. Zabolało cię serce że tak go skrzywdziłaś. Podeszłaś z płaczem do niego i złożyłaś mu na ustach delikatny pocałunek jakbyś bała się że go zranisz. Przyciągnął cię bliżej siebie ręką i pogłębił pocałunek. Nie wierzyłaś w to jak całuje. Nie żeby porównywać lub coś, ale w kwestji całowania Niall był lepszy od Malika. Zabrakło ci tchu i ze śmiechem się odsunęłaś. Chłopak był ciekawy co się z tobą działo od tamtej akcji w szpitalu. Tak też opowiadziałaś mu wszystko jak najdokładniej umiałaś. Nie chciałaś go okłamywać, już nie. Postanowiłaś nie mieć przed nim żadnych jakemnic. Horan zjadł do końca szpitalną papkę która robiła za jego śniadanie. Za jego prośą usiadłaś przy nim a on cię przytulił. Było ci miło, nie mogłaś uwieżyć w to że przez caalutki czas, od spotkania w Nandos podobałaś mu się. Zakłuło cię w sercu na myśl jak raniłaś go będąc z Zaynem bądź przespaniem się z Lou. Przytuliłaś się to jego wychudzonej sylwetki i zaczęłaś płakać. Chłopak dał ci chwilę i nie dopytywał sie czemu, głaskał cię tylko po głowie i mówił cii...
Rozumieliście się i bardzio cię to cieszyło. Spędziłaś z ukkochanym cały ranek. Na wieść o tym że Horan zostanie wypisany wieczorem strasznie się ucieszyłaś. Nie przeszkadzałaś lekarzom gdy przeprowadzali ostatnie badania. Poszłaś na korytaż i czekałaś aż skończą. W między czasie o tej nowinie dowiedzieli się chłopcy więc w porze obiadu byli na miejscu. Powiedzieli że najprawdopodobniej w nocy wracamy do Londynu. Rozmawiałaś z chłopakami o x-factorze... trochę dziwnie się czułaś w ich towarzystwie bo zachowywali się jakby nic się nie stało. Pionformowałaś mamę że jeszcze dziś wracacie i poprosiłaś aby spakowała twoją walizkę. O godzinie 17 Nialler był zbadany, czekał tylko na wypis. Chłopacy pojechali do hotelu spakować jego rzeczy. Zostałaś z nim sam na sam.
- Paula?
- Tak?
- Uhm..no bo pewnie już się domyślasz o co chcię się zapytać... i jestem ciekawy co odpowiesz. Czy chciała byś zostać moją dziewczyną?
Zamurowało cię. Tak, wiedziałaś że wkońcu o to zapyta, ale nie miałaś poęcia że tak zareagujesz. Łzy szczęścia pociekły ci po policzkach.
- Ohh.. jak nie, to zrozumiem...- przestraszył się
Ahh on myślał że nie...
- Oj chodź tu debilu- podeszłaś do jego łóżka na którym na wpół siedział. Pocałowałaś go. Nie takk normalnie, jak zawsze... to był gorący pełen namiętności i miłości pocałunek zapieczętujący wasz związek.
- Nie mam pojęcia jak mogłeś pomyśleć o tym, że mogła bym się niezgodzić...
- No teraz sam się dziwię... -szepnął po czym przygryzł twe uche.
 Po ciele przeszedł ci dreszcz podniecenia. Z tej strony jeszcze go nie znałaś, ale podobała ci się ta odsłona Horana. Gdy lekaż nieoficjalnie wparował do sali odkoczyliście od siebie. Zaczął się śmieć.
- Panie Niall, w zadziwiającym tempie doszedł pan do siebie...
- Ona była tego powodem - powiedział z rumieńcami na twarzy.
Oh jak słoodko! Ludzie zabijcie mnie! on był zupełnym przeciwieństwem Zayna... ale to nie znaczy że gorszy. Wręcz przeciwnie. On potrafił okazywać emocje tak jak nikt inny! Byłaś ciekawa jak on to robił.
Lekarz dał chłopakowi wypis a gdy wyszedł zaczęłaś się śmiać. Niall się ogarnął tzn. wziął prysznic i przebrał. Zadzwoniłaś po taksówkę i pojechaliście pod wasz hotel. Niemal że cały czas okazywaliście sobie czułość. Aż się dziwiłaś... Niechętnie rozstaliście się przy twoim pokoju. Samolot mieliście o 23 a była 19. Walizki były popakowane, ogółem wszystko było gotowe więc poszliście do samochodu. Mieliście kawałek na lotnisko i trzeba było przejść odprawę itp.  Cały czas byłaś blisko Nialla byliście nierozłączni. W samolocie także siedzieliście obok siebie. Na szczęście lecieliście bezpośrednie do Londynu więc całe 16h spędziłaś z głową da ramieniu chłopaka. Nie obchodziło cię to co pomyślą sobie inni ludzie. Dla ciebie liczyło się że Niall jest cały i zrdowy. No może nie cału... stracił swój brzusio no ale z pewnością zaraz to nadrobicie. Wylądowaliście o 21 byliście w londynie następnedo dnia. A pierwszą rzeczą po wysiadce którą Niall powiedział to "Jestem głodny"... Postanowiłaś tę nos spędzić u siebie, chodź bardzo niechętnie odeszłaś od Niallera. W domu pierwszą rzeczą jaką zrobiłaś było przywitanie się z Lux. Potem poszłaś wziąć gługą kąpiel a następnie poszłaś spać z nadzieją że wszystko się ułoży.



poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 15


Rozdział piętnasty
Ucieczka i wyrzuty sumienia


Biegłaś przed siebie nie zwarzając na nic. Nawet nie wiedziałaś gdzie zamierzasz się udać. Poprostu zmierzałaś jak najdalej od szpitala, jak najdalej od Nialla i miłości do niego. Niewiedząc jak znalazłaś się w lesie. Nie znałaś LA, nigdy tutaj nie byłaś. Zmęczona przysiadłaś na leśnej ławce. Nie mogłaś uwierzyć, zrobiłaś to...
4 dni później.
Szukało cię całe miasto a ty nadal ukrywałaś się w lesie. Jedzenie zdobywałaś dzięki drobnym kradzierzom. Rozmyślałaś nad tym że za trzy dni powinnaś być na scenie w Londynie bo są ćwierć finały do x- factoru. Zależało ci na tym, ponieważ pokochałaś śpiew i to uczucie które towarzyszy ci za każdym razem gdy stajesz przed publicznością. Rankiem udałaś się na miasto i pech chciał że akurat teraz w tym sklepie musiałaś spotkać Liama. Chłopak poznał cię odrazu ale odziwo nie pognał za tobą.
- Hej Paula...
- Witaj Li.
- Masz na coś ochotę?/... Ahh gupi! No pewnie że tak. Poproszę jeszcze dwie zapiekanki.Chodź.
Zdziwiona lecz ciekawa i głodna usiadłaś z nim przy stoliku.
- Nieźle namieszałaś...
- Nie, ja tylko staram się wszystko naprawić- zaprzeczyłaś.
- Heh... Paula ty chyba tego nie rozumiesz... Tym co teraz zrobiłaś zraniłaś więcej osób niż może ci się wydawać!
-A-ale jak?
- Darie, Matkę, ojczyma, mnie, Zayna, Louiego, Hazzę, Danielle, Eleanor a nawet Perrie!Twoich fanów... A najbardziej to Nialla. - wymieniał już łamiącym się głosem.
Zauważyłaś jak bardzo starał się na bezinteresowny ton. Nie mogłaś uwierzyć że nawet Perrie się o ciebie martwiła.
- Paulna, ja nie będę cię zmuszać abyś ze mną wracała. Nie widzę w tym sensu bo w każdej chwili będziesz mogła znowu uciec. Chcę tylko abyś zrozumiała, Zrozumiała jak bardzo nas skrzywdziłaś odchodząc bez słowa.
- Co z Niallem?- Wymsknęło ci się pytanie które błądziło ci po głowie od ucieczki ze  szpitala.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
Kiwnęłaś głową.
- Tak więc Niall leżał w domu od 4 dni. Nic nie jadł, nie chciał pić. Załamał się doszczętnie. Nawiedzały go koszmary i nienormalne wizje. Aż w końcu chciał to zakończyć i wczoraj prawie popełnił samobujstwo...- Powiedział niemal że z płaczem
Zrobiło ci się niedobrze. "Do czego ja doprowadziłam!" Nie, nie nie to nie jest prawda!
- CO!- Teraz i ty wpadłaś w histeryczny płacz.
- Tak, wczoraj chciał zakończyć swe życie. Wziął nóż i podciął se żyły. Na szczęście przyszedł Zayn i w porę zadzwonił po karetkę. Niall wymawiał twoje imię Paula ! Calutki czas...
- W którym szpitalu jest!?
- Nie pójdziesz do niego w takim stanie! Zwariowałaś?
Tak też poszliście do Liama do domu. Na szczęście nikogo u niego nie było więc poszłaś wziąć szybki prysznic. Kolejnym faktem który cię ucieszył było to że nosiłaś ten sam rozmiar cichów co Dan więc Li pożyczył ci jej ubrania. Byłaś gotowa, mogliście jechać. Na miejscu zastałaś resztę zospołu. Każdy się zdziwił widząc ciebie. Ale po chwili zaczeli płakać ze szczęściach i się z tobą witać. Szczeże mówiąc miałaś ich głęboko w dupie. Twoim celem było dojście do Nialla. Mimo zakazu wydanego przez lekarza weszłaś do sali gdze leżał Horan. Jego wygląd był masakryczny! Był wychudzony, i miał głębokie cienie pod oczami. Miał jeszcze więcej urządzeń podłączonych niż ty gdy tu leżałaś. Rękę była obandarzowana. Nie spał. Gdy cię ujrzał jego oczy zabłysły. Pewnie był pewny że to znowu zwidy bo zaraz posmutniał. Chwilę później znowu zasnął. Usiadłaś obok jeo łóżka i nawet tromba powietrzna by cię od niego nie oddaliła. Mimo prób lekarza i ochrony nadal siedziałaś na miejscu i trzymałaś blondyna za rękę. Wkońcu zrezygnowali z wyganiania bo zauważyli że jego puls się uspokaja gdy go trzymasz. Wieczorem już każdy wiedział że się odnalazłaś. Nie obchodziło cię to że Daria cię przytulała zapłakana i błagała o rozmowę. Zostałaś znowu sam na sam z Irlandczykiem. Pochyliłaś się nad nim i pocałowałaś go. Tęskniłaś za jego ustami.
- Paulina?- zapytał ochrypłym głosem.
- Niall?! Niall, proszę mów do mnie! Jak się czujesz! Przepraszam cię.
Chłopak otworzył oczy i cię ujrzał. Próbował wstać ale nie udało mu się to. nadal był wycieńczony i zchorowany.
- To naprawdę ty?!
- Tak... ja. Proszę cię nie przemęczaj się, leż spokojnie zawołam pielęgniarkę.
- Nie, stój. Podejdź do mnie.
Znowu pochyliłaś się nad nim, Wiedziałaś czego chce. Myśleliście podobnie. Mimo wykończenia pocałował cię. On cie, nie ty jego. Czułaś że wymagało to dużo siły z jego strony, ale widocznie zależało mu na tym. Tobie tak samo więc pomogłaś mu jak tylko mogłaś. Już nigdy cię nie opuszczę. postanowiłaś. Gdy się od siebie oderwaliście byliście zasapani. Zawołałaś pielęgniarkę... a potem działo się wszystko jak w filmie. przyszli lekarze i przeprowadzali przeróżne badania. A ty stałaś i patrzyłaś jak twój ukochany wraca do zdrowia i normalnego stanu.
/Lusiaczek